Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Evertonem
Dodano: 05.08.2022 17:54 / Ostatnia aktualizacja: 05.08.2022 21:49Rozpoczynamy nowy sezon Premier League! Wraz z nim wracamy do przedmeczowych i pomeczowych konferencji prasowych z udziałem trenera The Blues, Thomasa Tuchela. Przed spotkaniem z Evertonem menedżera pytano o wiele kwestii związanych z transferami czy też zasadą pięciu zmian w trakcie meczu.
Czy nowy kontrakt dla Cesara Azpilicuety jest dla ciebie zaskoczeniem?
– Żadnego, ponieważ brałem w tym udział. Bardzo się cieszymy, że nas kapitan zostaje na pokładzie. Wielokrotnie powtarzałem, że Cesar jest ucieleśnieniem tego, co w Chelsea ważne: jest pełen pokory, a jednocześnie rywalizuje na wysokim poziomie i odnosi sukcesy. Już jest w tym klubie legendą, może być przykładem i liderem dla wielu innych zawodników, robiąc dalej to, co wcześniej. To dla nas bardzo dobre.
Chelsea jest bardzo aktywna na rynku transferowym, a Gary Neville stwierdził, że być może nowy właściciel, Todd Boehly, działa w panice. Co o tym powiesz?
– Panika? Nie, nazwałbym to raczej bardzo ciężką pracą i nauką na nowym stanowisku. Wiele się działo w związku z przejęciem klubu, a wejście na rynek transferowy jest jedną z najtrudniejszych rzeczy, jakie możesz mieć do zrobienia, przychodząc z zewnątrz.
– Mogę tylko komplementować i wyrazić mój podziw wobec Todda (Boehly’ego) i Behdada (Eghbaliego). Nie wiem, czy i kiedy oni w ogóle śpią. Mamy ze sobą bardzo szczerą, otwartą i bezpośrednią linię porozumienia, a dotychczasowe transfery mówią same za siebie.
– Ze względu na sankcje mieliśmy oczywiście opóźnienie. Spowodowały one również utratę kluczowych graczy (Antonio Rudgiera i Andreasa Christensena). Ale, tak jak powiedziałem, obaj właściciele są na co dzień bardzo zaangażowani, wykonują fantastyczną pracę, a nasze poczynania na rynku o tym świadczą.
Co możesz nam powiedzieć o transferze Marca Cucurelli? Cieszysz się, że Levi Colwill udał się do Brighton?
– To jeszcze nie jest potwierdzone. Nie mam na razie nic więcej do przekazania, ponieważ sam nic więcej nie wiem. Formalności są w trakcie załatwiania i mamy nadzieję, że wszystko zakończy się przed południem, by móc zgłosić Marka. To wspaniały, młody zawodnik. Jest głodny gry, bardzo mobilny i inteligentny. Może grać na kilku pozycjach w naszej formacji i dlatego liczymy, że wszystko się powiedzie.
Chciałbyś widzieć Colwilla u siebie z powrotem w przyszłości?
– Trudno jest go oceniać. Wrócił z wypożyczenia, nie miałem zbyt wielu okazji, by dać mu się wykazać ze względu na jego mały uraz, którego doznał podczas treningu. Każdy przypadek jest indywidualny. Jeśli będzie dla niego możliwość, by dostawał więcej czasu na boisku i mógł się rozwijać, będziemy otwarci na rozmowy.
Pierre - Emerick Aubameyang, grając w twojej Borussi Dortmund, zdobył 79 bramek. Byłbyś zainteresowany sprowadzeniem go z powrotem do Londynu?
– Byłbym zainteresowany 79 bramkami! Nie udzielę na ten temat komentarza. Na rynku jest wiele nazwisk, dlatego czasem o wielu z nich dyskutujemy. Nie będziemy się to teraz angażować.
Tydzień temu powiedziałeś, że nie sądzisz, że będziecie gotowi na początek sezonu. W jakim położeniu jesteście obecnie?
– Wykonaliśmy kilka kroków naprzód i były one konieczne. Być może potrzebna była ta porażka z Arsenalem, czyli dużym ligowym rywalem, by nas mocniej zmotywować do działania. Od tego czasu poprawiliśmy się. Jak zawsze w ostatnim tygodniu przed początkiem sezonu, czujesz napływ koncentracji, podniecenia i skupienia na treningu. Nogi są wypoczęte, świeższe niż podczas treningów na Florydzie. Nadal nie jesteśmy jednak w miejscu, w którym chcielibyśmy być, ale czujemy się gotowi na jutro.
– Za nami bardzo dobry tydzień pełen owocnych treningów. Wróciła do nas pozytywna atmosfera sprzed meczu przeciwko Arsenalowi. Musieliśmy na spokojnie to przetrawić i przeanalizować. Bardzo ważne jest nie tracić koncentracji już na początku sezonu i wchodzić w rozgrywki krok po kroku. Skorzystaliśmy z okazji do przygotowania się na sobotę przez cały tydzień. Tak bym określił naszą obecną sytuację.
Jak opisałbyś okres przedsezonowy? Był momentami frustrujący?
– To złe określenie. Był to czas bardzo wymagający, ponieważ niekiedy byłem zaangażowany w czynności, którym normalnie nie poświęcałem zbyt dużo czasu. Doba ma tylko 24 godziny, więc musiałem też czasem odpocząć, ale cieszę się, że mam sztab, na którym mogę bardzo polegać. Bardzo mi pomogli, przygotowując treningi, gdy ja musiałem działać w innych obszarach.
– To było po prostu konieczne. Spędziłem wiele czasu z właścicielami by uzgodnić myśli i kierunek działania , a także przedyskutować koncepcje i plany. Musiałem się dostosować do rzeczywistości. Zdecydowanie nie było to frustrujące, ale na pewno wymagało sporo energii i czasu.
– Mogę wykonywać w odpowiedni sposób moje zadania, ale doszło mi teraz kilka nowych obowiązków. Poradziliśmy sobie z nimi i z dnia na dzień jest tego coraz mniej, a także znamy się coraz lepiej. Komunikacja między nami jest na coraz lepszym poziomie od czasu pojawienia się w klubie, ale ogólnie mówiąc to taki biznes jak zwykle z kilkoma dodatkami takimi jak transfery.
Czy ktokolwiek w tym sezonie jest w stanie zbliżyć się do Manchesteru City? Może to być Chelsea?
– Nie lubię trzymać na wodzy naszych ambicji, nie chcę ich zaniżać. Nie chcę jednak nakładać na nas presji, mówiąc, że jesteśmy w stanie, ponieważ uważam, że cały czas jesteśmy w trakcie przebudowy. W międzyczasie, nie chcę nas ograniczać już na samym początku. Tak naprawdę bardzo trudno jest przewidzieć, co się może zdarzyć i co jest możliwe. Nikt tego przecież nie wie.
– Uważam, że obie opcje są możliwe, więc powinniśmy pokornie i ciężko pracować, by być najlepszą wersją samych siebie. Mogę mówić tylko o szansach Chelsea. Mamy warunki, by wygrywać mecze Premier League seriami i to postaramy się zrobić. Jesteśmy jednak świadomi jakości, jaką prezentują Manchester City i Liverpool, ale także Tottenham, Arsenal czy Manchester United.
– Zazwyczaj jednej czy dwom drużynom zdarza się osiągnąć wynik ponad stan, a to jest liga angielska, dlatego to bardzo ekscytujące. Nie chcę zaniżać oczekiwań, ale równocześnie nie będę nakładać na naszą grupę niepotrzebnej presji. W tym momencie nam to nie pomoże.
Wspomniałeś o Tottenhamie i Arsenalu. Czy czujesz presję nadchodzącą z tyłu ze strony klubów, które chciałyby się zameldować w czołowej czwórce?
– Myślę, że wszystkie trzy wymienione przeze mnie kluby pokazały w trakcie okresu przygotowawczego i na rynku transferowym, jakie mają ambicje. Ich jasnym celem jest złapanie nas i zmniejszenie dystansu do czołowej dwójki. My jesteśmy dokładnie w środku, co jest dla mnie dość oczywiste. Skupianie się na analizowaniu sytuacji innych klubów przysparza niepotrzebnego bólu głowy, ale na pewno nie pomaga. Koncentrujemy się wyłącznie na sobocie, bo chcemy i będziemy na ten mecz gotowi. Skorzystamy z przewagi, którą mamy dzięki całemu tygodniowi treningów. Krok po kroku się poprawiamy i zwiększamy poziom rywalizacji.
– Cieszę się ze wszystkich zawodników, którzy dołączyli do zespołu i sprawili, że będzie miał więcej jakości. Wnieśli dużo do naszej drużyny. Przyszli trochę późno, dlatego mamy nieco opóźnienia, nadal musimy się zgrać i dostosować. To mała niedogodność, ale na sobotę skorzystamy z tych zawodników, którzy będą najlepiej przygotowani. Polegamy na nich i będziemy ich popychać do wejścia na wyższy poziom. Będziemy gotowi na trudne spotkanie z Evertonem.
Zaskoczył cię transfer Raheema Sterlinga? Planujesz grać z wystawionym fałszywym napastnikiem?
– Zaskoczony to nieodpowiednie słowo. Pojawiały się plotki i znaki, że jest to możliwe. Do zawodnika z ostatnim rokiem kontraktu zawsze warto próbować podejść. Dość szybko zrozumieliśmy, że będzie idealnie pasował do naszej drużyny. Dał nam odczuć, że będzie bardzo szczęśliwy z takiego transferu i rozpoczęcia nowego rozdziału kariery. Nowy klub, nowe wyzwania, większa odpowiedzialność na swoich barkach, dlatego podjęliśmy próbę, która zakończyła się sukcesem.
– Jest jednym z naszych ofensywnych zawodników. Jeśli zagramy w takim ustawieniu, wszystko będzie dość płynnie, dynamicznie się zmieniało. Na tej pozycji może zagrać Kai (Havertz), Raheem, Timo (Werner), a także Armando Broja, który również znajduje się w składzie. To daje nam szerszy wachlarz możliwości. Liverpool i Manchester City pokazały, że szybko adaptujący się i zmieniający pozycję zawodnik na pozycji numer dziewięć może być ważnym czynnikiem w osiąganiu sukcesów.
Czy ze względu na mistrzostwa świata odbywające się w listopadzie, podejdziecie do sezonu, dzieląc go na dwa etapy? Nikt wcześniej nigdy nie był w takiej sytuacji.
– I mam nadzieję, że to się nie powtórzy, ponieważ nie ma to większego sensu. To się po prostu czuje. Zawodnicy są skoncentrowani na mundialu, co z jednej strony jest dobre, ponieważ dbają o siebie i chcą być w jak najlepszej formie. Z drugiej natomiast myślą tylko o mistrzostwach świata, co znaczy, że nie ma ich tu z nami, nie skupiają się na najbliższych meczach. Część z nich na pewno myślami jest już w Katarze.
– Zobaczymy jak to wpłynie na październikowe występy, kiedy będzie do tej imprezy znacznie bliżej. Wydaje mi się, że wyjazd na mistrzostwa będzie dla zawodników dużym bagażem emocjonalnym i fizycznym. Powrócą zmęczeni i w bardzo różnych nastrojach. Jedni po odniesieniu sukcesów, inni po poniesieniu porażki.
– Zaraz potem, zaledwie po czterech czy pięciu dniach, będzie Boxing Day. Zobaczymy jak to wyjdzie, ponieważ nikt nie miał okazji tego sprawdzić wcześniej. Ekscytację czuć już teraz, gdy rozmawiamy z piłkarzami, co też jest normalne i dobre. Postaramy się obrócić to w naszą zaletę i wykorzystać w meczach, ale nadal nie jestem co do tego pomysłu przekonany.
Podpisaliście umowę z Kalidou Koulibaly’m z Napoli. Czego oczekujesz od niego jeśli chodzi o wniesienie do składu?
– Jego poczynania były długo obserwowane. Między innymi przeze mnie i moich współpracowników, ale nigdy nie udało się go zakontraktować, ponieważ bardzo trudno jest wyciągnąć kogokolwiek z Napoli, którzy znani są z tego, że rzadko sprzedają piłkarzy.
– Kalidou to lider. W ciepłych słowach wypowiadali się o nim Edou (Mendy) i Jorginho. Uzyskaliśmy tą samą odpowiedź: to świetny facet, lider szatni, spokojny, po prostu wzór. Gdy zagłębisz się w historię jego gier, analizujesz, widzisz dużą jakość w obronie, ustawieniu oraz wyczuciu czasu. Potrafi wprowadzić piłkę do gry obiema nogami, jest pewny siebie, mobilny i bardzo doświadczony. Gdy tylko nadarzyła się okazja, ruszyliśmy, by go kupić, był naszym głównym celem. Bardzo się cieszę, że jest z nami.
Czy transfer Marka Cucurelli zdejmie presję i ciężar szybkiego powrotu do formy z Bena Chilwella?
– Zdecydowanie. To na pewno pomoże Benowi w spokoju przygotowywać się do sezonu tak, by nie przesadzić z intensywnością. Mamy również na tą pozycję Marcosa Alonso, Kenedy’ego oraz Emersona. Mam nadzieję, że wszystko się uda, a Marc będzie jedną z opcji.
– Potrafi jednak także z bardzo dobrym skutkiem grać w trzyosobowym bloku obronnym. Jego profil gracza jest trochę podobny do Cesara Azpilicuety, z jedną różnicą, że jest lewonożny. Daje nam wiele możliwości. Ben jest bardzo ambitny i nie mógł się doczekać powrotu do treningu i na boisko. Z dnia na dzień wygląda coraz lepiej, ale równocześnie widać, że potrzebuje jeszcze trochę czasu na dostosowanie się do wysokiego poziomu fizyczności w meczu, co jest jak najbardziej normalne. Przygotowanie to nie tylko treningi taktyczne i ćwiczenia fizyczne, czy małe gierki.
– Naszym zadaniem jest zadbać o niego na tyle, by uraz nie powrócił. Nie możemy tak po prostu wstawić go do składu i zobaczyć co się wydarzy. Jest dość niecierpliwy, ale nie będziemy od niego tego oczekiwać. Zdaje sobie z tego sprawę, bo o tym rozmawiamy. Na wszystko potrzeba czasu i on go otrzyma, a my spróbujemy posłać go w bój tak szybko, jak to będzie możliwe. Jego zalety są dla nas bardzo ważne i dają nam bardzo wiele możliwości.
Czy nowa zasada pięciu zmian będzie miała znaczenie w tym sezonie?
– Bardzo mi się to podoba. Byliśmy jedyną ligą, która nie wprowadziła tego wcześniej, a to dało się odczuć jako przewaga dla naszych rywali w Lidze Mistrzów, kiedy przeciwnicy mogli inaczej rozdysponować siły w meczach poprzedzających starcia z nami. Możemy z tego skorzystać w naprawdę dobry sposób i dać szansę większej liczbie graczy, wnieść więcej fizyczności i zmian taktycznych w trakcie spotkania.
– Daje to także minuty dla większej liczby zawodników, co jest jednym z ważniejszych czynników. Satysfakcja z ilości czasu spędzonego na boisku wprowadza dobrą energię, nawet jeśli nie zaczynasz w wyjściowej jedenastce. Możemy nagradzać piłkarzy za ich dobre sprawowanie na treningach.
Myślisz, że mundial zmieni trochę twoje podejście i plan na rozpoczynający się sezon?
– Przeciwnie. Tak jak tłumaczyłem wcześniej, nie tylko ze względu na mistrzostwa świata, ale także przez opóźnienie wynikające z sankcji, zmiany właściciela pozwalamy sobie na wejście w sezon tydzień po tygodniu. Tak zdecydowaliśmy wspólnie ze sztabem i przekazaliśmy całej drużynie. Mamy okazję, by wejść w sezon tydzień po tygodniu i tak też zrobimy. Zeszły tydzień poświęcony był w całości Evertonowi, następny będzie na inne mecze i zadania. Tak trenujemy i tak też się zachowujemy. Potem przyjdzie czas na Tottenham i Leeds. Od tego zaczynamy.
Zostając przy Evertonie, czego się spodziewasz po przeciwniku?
– W zeszłym sezonie zagraliśmy z Evertonem na końcu i przegraliśmy. Bardzo dobrze to pamiętamy. Musimy zdać sobie sprawę z tego, co nadchodzi. Świetna atmosfera, pełen emocji tłum kibiców i taki też zespół. Na ławce znajdziemy też kilka znajomych twarzy.
– Ławki rezerwowych nie są od siebie mocno oddalone, a my jesteśmy pełni szacunku dla Franka Lamparda i jego sztabu. Wiele osób, którzy tworzyli historię Chelsea. Między nami jest dużo respektu i nic się tutaj nie zmieniło, ale jednocześnie jedziemy tam, by rywalizować. Nie lubimy przegrywać, dlatego mamy w pamięci poprzedni mecz. Będziemy na ten mecz gotowi.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.