+/- Chelsea 4:0 PAOK Saloniki

Autor: Dodano: 30.11.2018 13:03 / Ostatnia aktualizacja: 30.11.2018 13:03

Spacerek. To słowo chyba najlepiej opisuje mecz, który wczoraj rozgrywała Chelsea. Słabo przygotowany przeciwnik, szybka czerwona kartka i pełna kontrola gry przez większość spotkania. Kilka bramek, czyste konto, brak kontuzji, w tym meczu wszystko zagrało tak jak trzeba.

 

Taką Chelsea chcemy oglądać. I tutaj z góry zaznaczam, wiem, że rywal był kiepski, wiem, że grał w 10. Ale chodzi tutaj o to w jaki sposób The Blues przeprowadzali atak pozycyjny. Dużo krótkich podań na jeden kontakt, tu przypomina się akcja z pierwszej połowy kiedy najpierw w trójkącie z pierwszej piłki futbolówkę rozegrali Hudson-Odoi, Emerson i Loftus-Cheek, a ta później w równie szybkim tempie przeszła płynnie na prawą stronę boiska. Ponadto po stracie szybki doskok zarówno pomocników, jak i wysoko ustawionych obrońców. Gra była urozmaicona, ataki gnębiły obronę Greków z obu skrzydeł, ale również ze środka. Szkoda trochę tego, że pomimo aż 12 rzutów rożnych, nie udało się w ten sposób zdobyć braki, jednak należy pamiętać o dobrych sytuacjach Garego Cahilla czy Andreasa Christensena. Plus

 

Callum Hudson-Odoi, na występ tego chłopaka od pierwszej minuty czekaliśmy długo, wielu z nas się tego wręcz domagało. Dostał w końcu swoja szansę ten 18-latek i co by nie mówić wykorzystał ją. Widać było ogromną chęć pokazania się od pierwszych minut, przez co miałem wrażenie w pierwszej połowie, że brakuje mu trochę cierpliwości. Kilka fajnych zagrań na początku meczu, jednak później gdy miał piłkę za każdym razem starał się zrobić coś ekstra, co nie zawsze się udawało. znamienne jest to, że po pierwszej części gry, pomimo tego iż to Hudson-Odoi był bardziej aktywny, więcej konkretów dał doświadczony Pedro.Druga część gry to już bardziej efektywna gra naszego wychowanka. Przede wszystkim ładna bramka po niesygnalizowanym strzale praktycznie z miejsca, w krótki róg bramki, trochę w stylu Edena Hazarda. Po zejściu Davide Zappacosty, 18-latek został przeniesiony na prawe wahadło i tam tez poradził sobie dobrze, kwitując występ asysta przy bramce Alvaro Moraty. Plus

 

Dawno nie oglądaliśmy takiego Cesca Fabregasa. Hiszpan miał wczoraj luz i wysoko podniesioną głowę, czyli to, co kiedyś uczyniło go najlepszym asystentem ligi angielskiej. Był to najlepszy mecz tego zawodnika od długiego czasu, trochę tak jakbyśmy cofnęli się w czasie gdy duet Fabregas-Costa zapewnił Chelsea tytuł mistrzowski. Asysta przy drugiej bramce to klasa światowa, warto zauważyć, że Hiszpan jeszcze przed dostaniem piłki spoglądał na Olivera Giroud i wiedział co chce zrobić. Taki Cesc Fabregas jest nam potrzebny. Również pozostali gracze w środku pola nie zawiedli, chociaż najmniej widoczny był Ross Barkley, czyli de facto ten, który jest najbliżej pierwszego składu. Plus

 

Z pewnością dobra informacją jest to, że obaj nasi napastnicy wpisali się na listę strzelców. Oliver Giroud był bardzo aktywny, miał łatwość dochodzenia do sytuacji i tak naprawdę mógł skończyć przynajmniej z hat-trickiem. Tak się jednak nie stało, na osłodę pozostają dwa piękne trafienia, zwłaszcza to drugie, które jest kwintesencją sposobu gry Francuza. Alvaro Morata wszedł i zrobił to co miał zrobić. Hiszpan może nie był specjalnie widoczny, ale chyba w pierwszym kontakcie z piłką zdobył gola, co w jego sytuacji jest najważniejsze. Plus

 

Warto podkreślić też dużą aktywność naszym bocznych obrońców: Emersona oraz Davide Zappacosty. Obaj nie mieli zbyt dużo roboty w obronie i chętnie zapuszczali się do przodu. Wychodziło to całkiem dobrze, Emerson powinien mieć asystę, jednak Pedro spudłował w bardzo łatwej sytuacji. Na uwagę zasługuję też powrót na boisko Ethana Ampadu, którego dawno nie widzieliśmy w barwach Chelsea. Występ należy ocenić na dobry. Plus

 

Żeby nie było tak kolorowo, jest jedna rzecz, która mi się nie podobała. Zwłaszcza w drugiej połowie zawodnicy gości, głownie Jaba oraz Warda robili sobie często slalomy pomiędzy naszymi piłkarzami, od których otrzymywali zaskakująco dużo swobody. No nie może być tak, że piłkarz biegnie z piłką od połowy boiska i dopiero Gary Cahill blokuje jego strzał w naszej szesnastce. Ponadto sam Cahill dostał w mojej opinii niepotrzebną żółtą kartkę, spowodowaną wcześniejszą błędną decyzją o wysokim wyjściu na połowę przeciwnika. Minus

 

I tak tytułem zakończenia. Widać wyraźnie, że Maurizo Sarri stworzył sobie pierwszą i druga jedenastkę, pomiędzy którymi dochodzi do nielicznych rotacji. I teraz, w sytuacji gdy ten "pierwszy" zespół zagrał tak słabo przeciwko Tottenhamowi,  drugi wychodzi na mecz Ligi Europy i prezentuje się zgoła odmiennie. Zatem Panie Sarri, masz Pan o czym myśleć.

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close