
Big Rom i jego rządy, czyli ze skrajności w skrajność
Dodano: 19.09.2021 21:03 / Ostatnia aktualizacja: 19.09.2021 21:03"To napastnik świetnej klasy, więc dobrze jest mieć go w drużynie. Ma wielką osobowość, ale dla nas ważniejszy jest zespół, a nie tylko jeden zawodnik (...)Lukaku jest dla nas bardzo ważny i oczywiście posiadanie go jest czymś niesamowitym. W zeszłym sezonie wygraliśmy Ligę Mistrzów, ponieważ graliśmy jako drużyna, nie było indywidualności."
Powiedzieć, że Romelu Lukaku zanotował świetny start w Chelsea, to jakby powiedzieć, że Pałac Kultury jest dosyć wysoką budowlą. Wywalczenie sobie miejsca w wyjściowej "jedenastce" było zbyt oczywiste. Belg z miejsca wywarł ogromny wpływ na grę całego zespołu i regularnie zdobywa bramki. Mało tego, można pokusić się o stwierdzenie, że 28-letni gracz praktycznie nie marnuje okazji strzeleckich. Jeśli już jest na dobrej pozycji z piłką przy nodze, to po prostu pakuje ją do siatki. Co prawda Bernd Leno w nieprawdopodobny sposób zdołał sparować jego uderzenie na poprzeczkę, jeden z obrońców Zenitu dobrze zablokował płaski strzał, a w meczu z Tottenhamem też znalazło by się coś do ustrzelenia. Niemniej jednak liczby bronią Lukaku. On sam stale dostarcza wielu argumentów swoim zwolennikom.
Miało to miejsce zarówno w meczach z Aston Villą w Premier League, jak i z Zenitem Petersburg w Lidze Mistrzów. Swoją drogą obydwa te mecze pozwoliły na wysnucie ciekawych wniosków. Jak się spojrzy na wynik 3:0 to mogłoby się wydawać, że był to pojedynek z gatunku lekkich i przyjemnych. Wystarczyło jednak obejrzeć to spotkanie, by nabrać innego przekonania. Całe szczęście, że żadna z głupich strat, którymi "popisywał się" nie tylko słabo debiutujący Saul Niguez, bo taki kwiatek na sumieniu miał także Trevoh Chalobah, nie skończyła się bramką dla gości. Gdyby tak się stało, to zarówno cały przebieg tego meczu jak i wynik mogły być zupełnie inne. Szkopuł w tym, że to Chelsea miała na boisku kogoś takiego jak Lukaku, czyli gościa wykorzystującego klarowne sytuacje bez mrugnięcia okiem. Innym ważnym atutem był Edouard Mendy. Senegalczyk zadał kłam twierdzeniom, jakoby czyste konta The Blues były zasługą tylko solidnych obrońców. Z kolei mecz z Zenitem utwierdził mnie w przekonaniu, że spotkania z potentatami bywają paradoksalnie znacznie łatwiejsze od starć ze średniakami. Taki Liverpool czy inny Real Madryt zawsze będą starały się grać otwartą piłkę, więc łatwiej odnaleźć wolne przestrzenie na rozegranie własnych akcji. Natomiast jeśli na Stamford Bridge przyjedzie zespół pokroju mistrza Rosji, to najprawdopodobniej zabawa zakończy się na murowaniu. Szamotanina przez 3/4 meczu może skończyć się happy endem, ale warunkiem jest minimum jedna dobra akcja wykończona przez niezawodnego snajpera.
Do czego właściwie zmierzam i po co przytoczyłem we wstępie słowa wypowiedziane przez Antonio Rudigera po meczu 1. kolejki Ligi Mistrzów? Po prostu zacząłem czuć lekkie obawy, czy przypadkiem ofensywna gra Chelsea nie zostanie nadmiernie zdominowana przez jednego zawodnika. Czym się kończy uzależnianie od wybranego piłkarza to wszyscy dobrze wiemy. Wystarczy przypomnieć sobie, że nie tak dawno temu cała gra ofensywna The Blues wisiała na linie z napisem "Eden Hazard". Zacząłem się obawiać przejścia z jednej skrajności – kompletnego braku skuteczności napastników, w stronę drugiej ekstremy – Lukaku strzela, a reszta się temu przygląda. Oczywiście posiadanie w zespole takiego faceta jak "Big Rom" to wielki atut, ale wypadałoby zachować nieco więcej balansu w ofensywie. Tymczasem Mason Mount i Kai Havertz znów potwierdzili, że daleko im do optymalnej formy. Hakim Ziyech miewa tylko przebłyski, Christian Pulisic zmaga się ze zdrowiem (cóż za odmiana), a Timo Werner... No cóż, chyba wiadomo co i jak. Cytowany Rudiger bardzo słusznie zauważył, że siłą Chelsea była i powinna być nadal gra zespołowa. Bramkostrzelny snajper może być wspierany przez równie skutecznych partnerów. Jeśli ktoś uważa, że najlepszego strzelca musi dzielić przepaść od reszty, to polecam przypomnieć sobie liczby zanotowane niegdyś przez Franka Lamparda, Florenta Maloudę i Nicolasa Anelkę, gdy Didier Drogba z 29 bramkami zostawał królem strzelców ligi.
I jak na ironię przyszedł mecz z Tottenhamem, w którym o wyniku przesądzili gracze defensywni. To kolejne spotkanie z serii tych, obok których ciężko przejść obojętnie. O ile po pierwszych 45 minutach można było mieć sporo zastrzeżeń, o tyle druga połowa to był koncert orkiestry symfonicznej pod batutą dyrygenta Thomasa Tuchela. Niemiecki szkoleniowiec po raz kolejny nieźle zaskoczył, bo chyba mało kto spodziewał się takiej dominacji Chelsea. Momentami wyglądało to po prostu tak, jakby The Blues grali jakiś mecz pucharowy z zespołem drugiej albo trzeciej ligi. Umiejętność przerywania akcji Spurs, ciąg na bramkę rywala i ten doskok w środku pola, to był po prostu nokaut. Jak się widzi prawie 37-letniego Thiago Silvę, rozgrywającego mecz w stylu 10/10, strzelającego bramkę Antonio Rudigera, szalejącego na wahadle Marcosa Alonso i Kepę Arrizabalagę godnie zastępującego pierwszego bramkarza, to człowiek chce tylko kolejnego meczu, nieważne kiedy, nieważne z kim.
Jak skończy się ten sezon dla drużyny ze Stamford Bridge? Tego nie wie nikt, ale jedno jest pewne – Chelsea śmiało może rywalizować o każdy cel, z każdym rywalem. Jest bardzo dobrze, ale wciąż może być lepiej. Bramka, obrona, środek pola i napastnik działają jak należy. Pozostało tylko uruchomić ofensywnych graczy wspierających snajpera, a powstanie siła numer jeden na Wyspach.





Odbierz 350 PLN za gola Chelsea w meczu z Bayernem w Lidze Mistrzów
16.09.2025 16:01
Bonus na Ligę Mistrzów. 207 zł za wygraną Chelsea z Bayernem!
16.09.2025 15:50
Oglądaj Ligę Mistrzów w Canal+online bez opłat przez 3 miesiące!
16.09.2025 15:44
Liga Mistrzów w Canal+ Online za darmo przez 90 dni – wyjątkowa okazja dla kibiców!
16.09.2025 14:20
James: Marzyłem o tym, by być kapitanem Chelsea, zwłaszcza w trakcie meczu Ligi Mistrzów
16.09.2025 14:11
Zmiana w kadrze Chelsea na Ligę Mistrzów. Buonanotte jednak zagra w rozgrywkach
16.09.2025 13:33
The Athletic: Jak wejście Palmera na boisko odmieniło przebieg meczu z Brentford
15.09.2025 11:37
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
TT to trener którego potrzebowaliśmy jak tlenu. Kilka korekt oraz zmiana 1 zawodnika, i całkowicie odmieniony obraz gry. To pokaz jego umiejętności i taktyki. Takiego trenera jak TT trzeba szanować i jak najdłużej go trzymać u siebie :)