Letnia nuda i wyzwanie dla pięknej damy
Dodano: 24.07.2021 21:13 / Ostatnia aktualizacja: 24.07.2021 21:13No i niestety, dopadła nas letnia nuda, która jest wrogiem każdego kibica piłki nożnej. Fakt, do niedawna mieliśmy całkiem niezły turniej, ale ten odszedł już w niepamięć. Plotek transferowych mamy jak na lekarstwo, konkretów jeszcze mniej. Ba, w sumie to patrząc przez pryzmat całego rynku niewiele się dzieje (może za wyjątkiem Paris Saint Germain). Jedyne co pozostaje, to cieszyć się migawkami z treningów i gierek pre-seasonowych.
Mijający tydzień jest istnym utrapieniem dla kogoś, kto tak jak piszący te słowa, stara się wyłuskać jakieś tematy do cyklicznego felietonu. W ostatnim czasie nie ma się za bardzo nad czym rozwodzić. No bo chyba nikt nie bierze na poważnie doniesień na temat potencjalnego zainteresowania Robertem Lewandowskim ze strony Chelsea? To znaczy, zainteresowanie może i jest, ale szanse na pozyskanie polskiego napastnika? Szanujmy się. Prędzej byłbym w stanie uwierzyć w transfer Polaka do Realu Madryt czy wspomnianego we wstępie teamu z Paryża, który zwykł zabijać nudę szastając kasą na prawo i lewo. Nowe kontrakty, wypożyczenia czy nawet definitywne odejścia młodzieży też nie robią na nikim wrażenia, bo doświadczamy tego każdego lata.
Jedynie jakieś echo przygotowań do sezonu podnosi człowieka na duchu. Niby nic, ale naprawdę miło jest widzieć piłkarzy The Blues powoli wracających do pracy. Wszyscy zdają się być uśmiechnięci i co jeszcze ważniejsze, zdrowi. Thomas Tuchel też tryska dobrym humorem, więc można z optymizmem patrzeć przed siebie. Gdyby ktoś uważał, że to wszystko nie ma znaczenia, to pragnę przypomnieć lato 2017 lub 2018 roku. Osobiście niezmiernie się cieszę, że takie zadymy, jakich wówczas doświadczyliśmy, są już tylko złym wspomnieniem.
I właśnie ujęcia z treningów nasunęły mi jeden temat do refleksji. Gdy patrzę na tych wszystkich gości, którzy nagle znów przywdziali niebieskie barwy, to dochodzę do wniosku, że nasza piękna pani dyrektor będzie mieć ciężki orzech do zgryzienia. Czy Marina Granowskaja, bo rzecz jasna o niej mowa, znów zabłyśnie swoim talentem negocjacyjnym i zarobi na zawodnikach, którzy, delikatnie rzecz ujmując, raczej nie zmieszczą się w kadrze na najbliższy sezon? Z całym szacunkiem dla takich graczy jak Davide Zappacosta, Kenedy, Danny Drinkwater, Tiemoue Bakayoko, Ross Barkley czy Michy Batshuayi, oni raczej nie mają czego szukać na Stamford Bridge. Nie ma sensu po raz kolejny bawić się w wypożyczenia, bo tacy goście raczej już nie "odpalą". Trzeba definitywnie się z nimi pożegnać, oczywiście inkasując przy tym konkretne sumy.
Zadanie może być naprawdę trudne, bo wiele ekip dawało do zrozumienia, że owszem, gracze Chelsea by im się przydali, no ale... pieniążki to może za rok albo dwa? Takie sygnały docierały w kontekście Zappacosty czy Bakayoko. W sumie to i tak połowa sukcesu, bo do licytacji Drinkwatera czy Batshuayia nikt póki co się nie wyrywa. A pieniędzy w klubowej kasie nigdy dość, szczególnie jeśli zarząd faktycznie myśli o Lewandowskim lub pewnym młodym, zdolnym napastniku z Norwegii...
Czy najpotężniejsza kobieta w świecie futbolu, jak już została okrzyknięta Marina Granowskaja, podoła wyzwaniu i znów zarobi dla klubu worek pieniędzy? To jedno z najważniejszych pytań na lato.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Marina jest kobietą wielu talentów, poradzi sobie i w tym okienku. Trzeba tylko przygotować sobie wcześniej fotel i popcorn, ten do mikrofali, żeby byl ciepły w odpowiednim momencie. Ten odpowiedni moment nadejdzie, i wtedy będzie szok i zbieranie szczeny z podłogi ;) Hohland niczym passat b5 z legendarnym 1.9tdi nadciąga!
Ja wierzę w Marinę, ale w transfer Haalanda już nie:) Niemniej jednak wierzę, że nasza ślicznotka uratuje nam to okienko:)