Rynek nie wybacza, czyli podaż nie nadąża za popytem

Autor: Bryan Thomas Warden Dodano: 12.06.2021 21:54 / Ostatnia aktualizacja: 12.06.2021 21:54

Tego lata możemy być świadkami przedziwnej lub prześmiesznej, jak kto woli, sytuacji. Lawina spekulacji kadrowych jeszcze nie zdążyła się dobrze rozkręcić, a już pojawiają się pewne symptomy, które mogą zwiastować nam transferowy pat.

 

Nie trzeba być wielkim znawcą futbolu, by zorientować się, jaka pozycja w Chelsea Football Club najbardziej domaga się wzmocnienia. Gdyby zawodnicy Thomasa Tuchela potrafili lepiej wykorzystywać kreowane przez siebie sytuacje, mielibyśmy do czynienia z ekipą kompletną. Pewność w bramce, mur w obronie, dominacja w środku pola, szybkość i kreatywność przyprawiona odrobiną magii na skrzydłach – na Stamford Bridge jest już wszystko, oprócz konkretnego napastnika, który nie miałby problemów przynajmniej z wykorzystywaniem "setek". Nie ma sensu po raz n-ty pastwić się nad Timo Wernerem jako kolejnym transferowym niewypałem. Znacznie lepiej ograniczyć się do nieco optymistycznego stwierdzenia, że drużyna zyskuje, gdy były gracz RB Lipsk jest ustawiany bliżej flanki niż środka.

 

Z jednej strony denerwował mnie fakt, że potencjalne cele transferowe The Blues – Erling Haaland, Harry Kane, Romelu Lukaku wydawały się być dosyć mocno oderwane od rzeczywistości. Teoretycznie najlepszą opcją jest Kane, ale czy ktoś potrafiłby sobie wyobrazić sytuację, w której Tottenham sprzedaje swoją największą gwiazdę do Chelsea? Wiem, że dawno, dawno temu zdarzały się nawet historie transferów między Realem Madryt a FC Barceloną, ale transfer Kane'a po prostu nie mieści mi się w głowie.. Lukaku już niejednokrotnie dawał do zrozumienia, że nie zamierza odchodzić z Interu. A jeśli już doszłoby do transferu z jego udziałem, mając na uwadze sytuację finansową mistrzów Włoch, to kierunkiem byłby zapewne nowy klub Antonio Conte.

 

Z tematem Haalanda było trochę jak z fajerwerkami – szybki wybuch, piękny efekt i po chwili nie ma już nic. Doniesienia na temat oferty z zachodniego Londynu i otwartości młodego napastnika na zmianę barw, dosyć gładko przerodziły się w zapowiedź veta włodarzy Borussii Dortmund. Część mediów donosi o zaporowej cenie wywoławczej 200 milionów euro. Inne źródła sugerują, że wobec planowanego odejścia Jadona Sancho, ekipa z Dortmundu nie chce tracić dwóch gwiazd naraz. Niezależnie od tego, czy prawdziwa jest jedna wersja, czy obydwie naraz, transfer Norwega staje się coraz mniej prawdopodobny.

 

I tak jak wspomniałem wcześniej, można się denerwować, ale to niewiele pomoże, bo... popyt zwyczajnie przewyższa podaż. Problemem jest fakt, że obecnie na rynku ze świecą szukać klasowej "dziewiątki" do wyciągnięcia. Gdy poprzednim razem, w 2017 roku, typowy snajper był priorytetem The Blues, mieliśmy wręcz klęskę urodzaju. Oprócz Lukaku do wyboru byli Alvaro Morata, Andrea Belotti czy Pierre-Emerick Aubameyang. Dzisiaj jest całkowicie odwrotnie, choć paradoksalnie stać nas na więcej niż 4 lata temu. Zanosi się na pat, bo w kasie klubu są pieniądze, ale może nie być napastnika do pozyskania. Tego się dosyć mocno obawiam.

 

A może to jedynie znak, że trzeba zastosować rozwiązanie, o którym sam nie raz pisałem i które całkiem nieźle ostatnio działa? Rzecz jasna chodzi o grę bez klasycznego napastnika. Wszak wygraliśmy w ten sposób Ligę Mistrzów, a Kai Havertz rozegrał swoje najlepsze mecze w niebieskich barwach właśnie jako fałszywa dziewiątka. Warto zastanowić się nad tym, czy jest sens  na siłę pozyskiwać nawet najlepszego snajpera i po raz kolejny modyfikować taktykę. Skoro brak typowego środkowego napastnika dał piękny sukces, to równie dobrze można po prostu udoskonalić ten styl. Havertz świetnie sobie radzi na środku, czasem można rotacyjnie ustawić tu Wernera, a na skrzydłach potencjał mamy ogromny.

 

Obawiam się też, że próbą przełamania transferowego impasu może być chęć sprowadzenia innej gwiazdy za wszelką cenę. Nic nie poradzę, że tak postrzegam temat Achrafa Hakimiego. Pozyskiwanie nowego gracza na prawe wahadło, gdy w kadrze jest Reece James, to krok kompletnie nielogiczny. Nie przekonują mnie argumenty, że jest to kwestia rotacji, a James może grać jako jeden z trójki środkowych obrońców. Nie sprowadza się przecież piłkarza za 60 czy 80 milionów euro do rotacji. Nie kwestionuję jakości zawodnika Interu. Uważam jedynie, że jest on kompletnie zbędny, skoro mamy rewelacyjnego wychowanka. Reece James od początku swojej przygody w Chelsea zanotował ogromny progres i już dzisiaj jest rewelacyjny, a może być najlepszy na świecie. Finał Ligi Mistrzów tylko to potwierdził. Ktoś powie, że Hakimi to opcja na inne pozycje? Fajnie, tylko że w jego sektorach boiska na serio mamy kim grać. Z Marokańczyka nie będzie przecież pożytku ani w środku pomocy, ani w ataku.

 

Na ten moment wygląda to niezbyt ciekawie, ale w sumie to dopiero początek transferowych przygód. Rok temu kompletnie nie wierzyłem w transfery Havertza i Wernera, a jednak zarząd Chelsea mnie zaskoczył. Nie obraziłbym się, gdyby tym razem sternicy klubu również wymyślili jakieś genialne rozwiązanie.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close