Podsumowanie sezonu 2019/20 – napastnicy

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 17.08.2020 21:26 / Ostatnia aktualizacja: 17.08.2020 21:27

Sezon 2019/20 zakończył się dla Chelsea dotkliwą, ale spodziewaną porażką z Bayernem 1:4. Jedynego gola dla The Blues zdobył Tammy Abraham, który podobnie do pozostałych snajperów w drużynie, przeżywał w obecnej kampanii swoje wzloty i upadki. Sporo mówi się o postawie obrońców, ale nie da się uciec od dyskusji na temat skuteczności londyńczyków pod bramką rywali i nierównej formy osób, które za ten aspekt odpowiadają w pierwszej kolejności.

 

 

Michy Batshuayi

 

Belg, który w Chelsea zasłynął przede wszystkich aktywnością na portalach społecznościowych, po raz kolejny nie może uznać sezonu na udany w swoim wykonaniu.

 

Wystąpił w 24 spotkaniach Chelsea, choć gro z nich rozpoczynał na ławce rezerwowych. W Premier League jedynie raz rozpoczynał w pierwszym składzie. Statystyki są bezlitosne dla Batmana. Zdobył jednego gola w lidze, dołożył po golu w Lidze Mistrzów i FA Cup oraz trzy trafienia w Carabao Cup. W sumie spędził na placu gry 656 minut i w zasadzie nie dał Frankowi Lampardowi żadnych argumentów, by ten rozważał go w swoich planach na przyszły sezon.

 

Czasami ciężko nadążyć za Michym. W czasach gry we Francji mówiło się o nim, jako o jednym z największych talentów belgijskiej piłki. W Chelsea też kilka razy zaskakiwał nieszablonowymi zagraniami i świetnym wykończeniem, ale nigdy nie potrafił utrzymać formy dostatecznie długo, by przekonać kolejnych trenerów, że warto na niego stawiać.

 

Gdy przechodził do Borussi Dortmund wielu kibiców Chelsea odetchnęło z ulgą. Szybko okazało się, że napastnik wskoczył na wyższy poziom i zaskakiwał nie tylko dojrzałością, ale i pewnością siebie. Jego fenomenalne trafienia w Bundeslidze dawały nadzieję, że nawet, jeśli nie wróci do Chelsea, to uda się go sprzedać za dobre pieniądze. Wrócił i znowu rozczarował.

 

Belg wystąpił w 77 spotkaniach dla Chelsea, zdobywając 25 goli i notując sześć asyst. Piszę o tym dlatego, że wedle wszelkiego prawdopodobieństwa był to ostatni sezon sympatycznego napastnika przy Fulham Road. Jego wartość rynkowa znacznie spadła na przestrzeni ostatnich lat. Klub z Londynu kupował go za blisko 35 milionów euro, a dziś wyceniany jest na zaledwie 14 milionów.

 

Chyba nikt nie ma jednak wątpliwości, że z czwórki Abraham, Werner, Giroud, Batshuayi, to właśnie ten ostatni powinien pożegnać się z klubem.

 

 

Olivier Giroud

 

Nie ma w drużynie drugiego piłkarza, który tak konsekwentnie i bez choćby cienia zwątpienia walczył o swoją pozycję. Francuz, który sezon zaczynał, jako trzeci wybór Franka Lamparda, udowodnił, że wciąż drzemie w nim ten sam potencjał i wydatnie przyczynił się do kwalifikacji Chelsea do Champions League.

 

Początek sezonu nie wskazywał eksplozji formy rosłego napastnika. Okres przedpandemiczny był zdecydowanie polem do popisów dla Tammy’ego Abrahama, który szturmem wziął pozycję pierwszego napastnika.

 

Francuz wystąpił w zaledwie dziewięciu spotkaniach Premier League przed epidemią koronawirusa, strzelając dwa gole. Przerwa, trwająca ponad trzy miesiące zupełnie przewartościowała jednak hierarchię w drużynie Chelsea. Będący w słabszej formie Abraham ustąpił pola starszemu koledze.

 Giroud grał jak natchniony. Wystąpił w kolejnych dziewięciu spotkaniach w lidze, trafiając w sześciu z nich. Strzelił również gola w wygranym 3:1 spotkaniu z Manchesterem United w FA Cup.

 

Jak zwykle największym atutem Francuza okazała się gra tyłem do bramki, ściąganie na siebie obrońców rywali i pojedynki główkowe. Oddał 39 strzałów, z czego 19 celnych. Zmarnował jednak sześć okazji do zdobycia gola w Premier League. Co ciekawe, Michy Batshuayi, który grał nieporównywalnie mniej, zmarnował cztery takie szanse.

 

Giroud pokazywał się także w akcjach obronnych. Zablokował cztery strzały, 13 razy wykopywał piłkę z pola obrony oraz 12 razy wybijał piłkę głową z pola karnego.

 

To, co jednak najważniejsze to mentalność Oliego, która ciągnęła zespół w górę. Wiele pojawiało się głosów, że drużyna za mało ekspresyjnie okazuje radość po golach, że spora część graczy zachowuje się jak nasycone gwiazdy, na których kolejne trafienia nie robią wrażenia. Postawa Giroud zawsze wskazywała, że chce więcej, że nigdy nie jest do końca zadowolony z siebie. Było to zwłaszcza widać po nieudanych akcjach, gdy krzyczał ze złością.

 

Olivier Giroud udowodnił w tym sezonie, że wciąż jest w nim ogromny głód zwyciężania i sięgania po trofea. Swoją mentalnością pokazał, że warto na niego stawiać, zwłaszcza w meczach, w których Chelsea potrzebuje siły, konsekwencji i dojrzałości. Trudno porównywać go z Tammym Abrahamem, który dopiero zaczyna przygodę z wielką piłką, a który już zdobył 18 bramek dla klubu. Są to zupełnie różne typy osobowości i sposobu gry, ale na pewno Olivier Giroud zasłużył, by pod jego adresem słać podziękowania równie mocne jak do Anglika.

 

 

Tammy Abraham

 

Zawodnik, którego nie przygniotły ogromne oczekiwania. Kiedy strzelał na potęgę dla Aston Villi w Championship, mówiono, że w Chelsea będzie drugim Drogbą. Anglik do statusu Iworyjczyka ma jeszcze długą drogę, a jego mentalnośc każe przypuszczać, że interesuje go raczej zostanie kolejnym wzorem do naśladowania, aniżeli kopią sławnego kolegi.

 

Sezon 2019/20 był dla Tammy’ego więcej niż dobry. Nawet, jeżeli Chelsea nie szło, on utrzymywał zespół przy życiu swoimi golami. Przed pandemią trafiał w Premier League 13 razy, dołożył także dwa gole w Lidze Mistrzów. Wyrósł na pierwszoplanową postać w drużynie i zdawało się, że stać go nawet na przekroczenie bariery 20 goli w całym sezonie.

 

Co stało się jednak z Abrahamem w okresie między ostatnim meczem przed i pierwszym meczem po pandemii, tego nawet sam Anglik nie byłby w stanie wyjaśnić. Piłkarz stracił miejsce w pierwszym składzie na rzecz dużo pewniejszego Oliviera Giroud, sporadycznie wchodząc z ławki rezerwowych. Nie przypominał zupełnie siebie z początku kamapanii, kiedy zachwycał ekspertów na Wyspach swoją dojrzałością, instynktem i znakomitym ustawieniem w ataku.

 

W dziewięciu spotkaniach w lidze zdobył zaledwie dwa gole i tylko w spotkaniu z Sheffield (0:3) spędził na boisku 90 minut.

 

To, co rzuca się najbardziej w oczy to nieskuteczność. O ile w pierwszej części sezonu pudła maskował zdobywanymi regularnie bramkami, o tyle po wznowieniu rozgrywek nie miał się za czym schować. W samej tylko Premier League zmarnował 22 okazje na gola, stwarzając kolegom trzy takie szanse. Zestawiając zatem 15 goli ligowych z tyloma niewykorzystanymi szansami można powiedzieć jednocześnie, że Anglik wciąż ma rezerwy, a także, że sytuacja Chelsea w tabeli mogła być dużo lepsza, gdyby wykorzystał choćby kilka z tych okazji.

 

Należy ocenić pierwszy pełny sezon Tammy’ego Abrahama w barwach Chelsea, jako udany. Nie można popadać w hura optymizm, bo nie jest to już nastolatek, a dojrzały 24-letni piłkarz. Tym łatwiej będzie nam porównywać jego przyszłosezonowe osiągnięcia z dokonaniami Timo Wernera. Nawet, jeśli Lampard stosował wobec niego taryfę ulgową w sezonie 19/20, to z pewnością nie zrobi tego samego w sezonie kolejnym, kiedy ma zamiar realnie bić się o trofea.

 

 

Willian

 

Postać, która najbardziej podzieliła kibiców Chelsea w ostatnich latach. Przeważająca większość z nich uważa, że Brazylijczyk zasłużył w Londynie na status legendy, a jego dokonania – na szacunek. Są też tacy, którzy uznają, że jeden sezon, w którym Willian niósł na swoich plecach odpowiedzialność za grę zespołu to za mało by móc o nim mówić w takich superlatywach. Zdarzały mu się mecze wybitne, jak choćby spotkanie z Barceloną w Lidze Mistrzów dwa lata temu. Bywały spotkania, gdy kompletnie nie zaznaczył swojej obecności na boisku grą, a jedynie grymasem niezadowolenia po nieudanej akcji. Odejście Williana do Arsenalu stawia mnie w obowiązku by podziękować mu za lata spędzone na Stamford Bridge, włożone serce w wielu potyczkach na arenie krajowej i międzynarodowej oraz gole i asysty, które były jego udziałem W moim odczuciu na status legendy jednak nie zasłużył.

 

Sezon 2019/20 był dla niego całkiem niezły, jeśli chodzi o statystyki. Dziewięć zdobytych bramek i siedem asyst w lidze, ale skoro zarzucamy Bruno Fernandesowi, że jego dorobek strzelecki to przede wszystkim karne, to należy podkreślić, że Willian wykorzystał w Premier League cztery jedenastki. Co warte podkreślenia, to liczne próby strzałów Brazylijczyka (71), ale także zaledwie 29 celnych prób. Z jednej strony można pochwalić skrzydłowego za konsekwentne dążenie do bramki, a z drugiej ganić, że te liczne starania były nieprzygotowane i niechlujne.

 

Willian stworzył swoim kolegom 12 poważnych szans na gola, sam marnując cztery takie okazje. Szarpał, udzielał się w defensywie i był kluczowym elementem układanki Franka Lamparda. Czy był to dla niego sezon wybitny? Nie. Czy mógł dać z siebie więcej? Tak, jak każdy z pozostałych graczy. Żegna się z Chelsea po siedmiu latach, w ciągu których sięgnął po dwa tytuły mistrzowskie, FA Cup, Ligę Europy oraz Puchar Ligi Angielskiej.

 

 

 

Pedro Rodriguez

 

Zadziwiające jak mentalność i sposób wyrażania emocji potrafi tak rezonować opinie kibiców na temat dwóch graczy, którzy dla klubu zrobili w zasadzie podobnie dużo. Pedro w Chelsea nigdy nie był typem golleadora, nie zdobywał po kilkanaście goli w sezonie, nie bił się o miano najlepszego piłkarza w drużynie. Nigdy jednak nie zwieszał głowy, nawet w najtrudniejszych chwilach parł do przodu i szukał możliwości przełamania impasu.

 

Gdybyśmy zapytali kibiców Chelsea, którego z piłkarzy, Pedro czy Williana lepiej wspominają to zapewne większość odpowiedziałaby, że Hiszpana. Roztaczał wokół siebie aurę życzliwości, uśmiechu i pozytywnej energii. Sezonu 2019/20 do udanych jednak zaliczyć nie może. Były zawodnik Barcelony rozegrał w sumie zaledwie 1273 minuty i w tym czasie zanotował po jednym golu w Premier League oraz Pucharze Ligi, a także trzykrotnie asystował.

 

Tabela z kontuzjami przy nazwisku Rodriguez świeciła na czerwono kilkukrotnie. Problemy mięśniowe, uraz łydki, problemy z kolanem czy grypa. Z takimi bolączkami musiał się w tym roku zmagać sympatyczny Hiszpan. Inna sprawa, że Frank Lampard nie wydawał się obdarzać Pedro zbyt dużym zaufaniem, choć kilka razy wpuszczał go na boisko w sytuacjach podbramkowych drużyny.

 

Na domiar złego, w ostatnim spotkaniu w barwach Chelsea, skrzydłowy doznał poważnej kontuzji barku, która wymagała zabiegu chirurgicznego. Obecnie znajduje się w Rzymie, gdzie niedługo podpisze kontrakt z Romą. Jemu także życzymy wszystkiego najlepszego w dalszej karierze.

 

Callum Hudson-Odoi

 

Ciężko napisać o Angliku coś nowego. Ewidentnie jest to zawodnik obdarzony sporym talentem, ale także piłkarz, który nie potrafi w pełni go ujawnić. Wydawało się, że przybycie Franka Lamparda na Stamford Bridge będzie idealną okazją dla CHO by udowodnić, że nie bez powodu Bayern chciał wydać na niego spore pieniądze. Wiele można tłumaczyć niepewnością Anglika po kontuzji ścięgna Achillesa, ale od momentu jej wyleczenia minęło już sporo czasu. Problemem wydaje się być mentalność Calluma.

 

Odoi spędził na boisku niecałe 1500 minut, w tym czasie strzelając trzy gole i notując sześć asyst. Przyznacie, że nie jest to imponujący wyczyn jak na wschodzącą gwiazdę angielskiej piłki. Nie bądźmy jednak dla niego zbyt surowi. Wszak na jego miejsce chętnych nie brakuje, a fakt, że ostatecznie nie przeszedł do Bayernu wskazuje, że chce walczyć o swoją pozycję w zespole. Przy odrobinie szczęścia i nabraniu przez 19-latka większego doświadczenia, będziemy mieli z niego jeszcze pociechę.

 

 

 

Christian Pulisic

 

O Amerykaninie nie powiem złego słowa. Nie dlatego, że jestem psychofanem talentu Pulisica i nie widzę jego wad. Dostrzegam je, ale liczba plusów na jego koncie, w pierwszym sezonie w barwach Chelsea, budzi we mnie nadzieję na wspaniałe rzeczy, jakie będzie robił wraz z kolegami w przyszłości na Stamford Bridge.

 

Miewał w tym sezonie momenty przestoju, trapiły go kontuzje, które wybijały go z rytmu, ale Christian pokazał niezwykłą dojrzałość, ogromne umiejętności i przede wszystkim błyskawicznie się zaaklimatyzował. Zdobył 11 bramek i zanotował 8 asyst, a w samej tylko Premier League trafiał do siatki rywali dziewięciokrotnie i dołożył cztery ostatnie podania. Napędzał ataki Chelsea, tworzył okazje swoim kolegom, a także angażował się w defensywie. Oddał 63 strzały na bramkę przeciwników, z których 26 było celnych (41%).

 

Wielu obserwatorów Premier League uważa, że gdyby nie kontuzje, Pulisic byłby zdecydowanym faworytem do tytułu piłkarza sezonu Chelsea. Urazy odebrały mu cenne minuty na rozwinięcie skrzydeł, a także zakłóciły proces budowania stabilnej formy. Stąd brały się między innymi mecze, w których Amerykanin nie błyszczał i rzadko zaznaczał swoją obecność.

Biorąc pod uwagę impet, z jakim do zespołu wszedł amerykański skrzydłowy, w zestawie z Wernerem i Ziyechem będzie siał popłoch w defensywach rywali w nowym sezonie, a co najważniejsze jego rola znacznie wzrośnie. Ci, którzy obawiali się, że kwota wydana na Pulisica kolejny raz zadziała jak blokada na kole sportowego auta, które marnuje swój potencjał stojąc na parkingu, mogą odetchnąć z ulgą. Pojawiły się nawet opinie, które zestawiają skrzydłowego z Edenem Hazardem. Sam Pulisic odżegnuje się od tego typu porównań i słusznie. Nie ma jeszcze tego statusu w Chelsea, ale wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że może go osiągnąć.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

chelsefan
komentarzy: 2501
24.09.2020 22:49

tak to widzę w niedalekiej przyszlości ;

werner

pulisic havertz ziyech

chelsefan
komentarzy: 2501
24.09.2020 22:46

pulisic to jest piłkarz miód malina. uwielbiam jego grę

MarJanusz
komentarzy: 75
20.08.2020 15:38

Abraham rocznikowo ma 23 lata (rocznik 97), a nie 24. 23 urodziny będzie miał dopiero 20go października. Więc nie jest 24-letnm piłkarzem, a 22-letnim na razie (można by zrozumieć gdyby napisać 23-letnim). Taki mały błąd się wkradł. Ogólnie fajne podsumowanie naszych napastników. Pewnie po sezonie odejdzie tylko Bats. Broja wypożyczony do Vitesse więc mamy trzech napastników z czego jeden może grać z boku (Werner) w parze z Abrahamem lub Giroud. Obstawiam dużo rotacji i liczę na pokaz siły naszych napastników i zdrową walkę o podstawowy skład w każdym meczu

eGzid
komentarzy: 800
17.08.2020 22:49

Oby kontuzja się nie przedłużała tak jak poprzednia. Lampard mówił o 6 tygodniach, ale widziałem już analizy na YT, w których była mowa o kilku miesiącach.

eGzid
komentarzy: 800
17.08.2020 22:49

Oczywiście chodzi mi o Pulisicia ;)

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close