Opinia: Marcos Alonso, czyli ryzyko wkalkulowane

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 26.08.2018 22:22 / Ostatnia aktualizacja: 28.08.2018 23:48

Podziały między kibicami Chelsea nie są żadnym novum, bo można na nie się natknąć przy niemal każdej dyskusji. Jeden z największych tworzy się, gdy poruszany jest temat Marcosa Alonso i zasadności jego gry w podstawowym składzie, a także tego skutków. Zawodnik to bardzo specyficzny, więc nic dziwnego, że wywołuje skrajnie sprzeczne opinie. Dlaczego więc lewy obrońca The Blues daje więcej in plus, niż in minus i dlaczego jego atuty są tak ważne dla Chelsea?

 

Zmiana na posadzie menedżera The Blues wywołała debaty. Zastanawiano się, kto na przyjściu Maurizio Sarriego najwięcej wygra, a kto najwięcej straci. Największe znaki zapytania stawiano przy Tiémoué Bakayoko, Garym Cahillu i Marcosie Alonso. Jak się okazuje, przy dwóch pierwszych jak najbardziej zasadnie, natomiast ten ostatni zmiany trenera praktycznie nie odczuł.

 

Często słyszałem opinie, że Alonso to niezły wahadłowy, ale na pewno nie dobry obrońca. Teza broniła się tym, że Julen Lopetegui nie powoływał go do grającej czwórką z tyłu reprezentacji Hiszpanii pomimo tego, że zawodnik Chelsea regularnie grał i prawie tak samo regularnie punktował. Właśnie dlatego uważano, że Maurizio Sarri, który zmienił ustawienie z 3-4-3 lub 3-5-1-1 na 4-3-3, może nie ufać wychowankowi Realu Madryt tak samo, jak robił to Antonio Conte.

 

Jest jednak inaczej. Od początku okresu przygotowawczego Włoch postawił na Alonso. Oczywiście, Emerson Palmieri również dostawał szanse w meczach towarzyskich, ale w nich nie błyszczał. Co ciekawe, w mediach nie pojawiały się też żadne sugestie łączące The Blues z zakupem nowego lewego obrońcy. Były szkoleniowiec Napoli postanowił zaufać dwójce, którą już miał, stawiając na Marcosa Alonso jako piłkarza podstawowego i wspomnianego Emersona jako jego zmiennika. Już drugi z rzędu trener obserwuje parę lewych obrońców codziennie na treningach i raz lub dwa w tygodniu w meczach i już drugi trener z rzędu decyduje się postawić na byłego defensora Fiorentiny.

 

Zwycięstwo Alonso w dużej mierze polega na pomyśle na grę Sarriego i zadaniom, jakie ma w jego ustawieniu lewy obrońca. Przy wysoko ustawionych skrzydłowych i zagęszczonym środku pola podłączanie się do akcji ofensywnych i obieganie akcji flanką jest wręcz imperatywem bocznych defensorów. The Blues większość czasu spędzają przy piłce, na połowie przeciwnika, dzięki czemu Alonso może grać tak jak lubi – bardzo wysoko, praktycznie jako lewy pomocnik, a momentami, jak już zdążył do tego przyzwyczaić, nawet jako napastnik, gubiąc krycie i idealnie ustawiając się w polu karnym.

 

Vis á vis gra César Azpilicueta, który nie ma aż tak odważnych zapędów ofensywnych. Prawy obrońca wypada dobrze w defensywie i nie angażuje się w ataki aż tak, jak jego rodak po przeciwnej stronie boiska. Wykresy przeciętnych pozycji piłkarzy na boisku nie kłamią. Alonso gra wyżej od Azpilicuety, a obserwując konstrukcję ataku pozycyjnego w wykonaniu piłkarzy Sarriego można zaobserwować, że Alonso zawsze jest około dziesięć metrów bliżej bramki przeciwnika, niż popularny „Dave”.

 

 

Przeciętne pozycje zawodników Chelsea w meczu z Arsenalem. Strzałki w górę pokazują znacznie większą aktywność ofensywną Alonso od tej Azplicuety. Widać też, jak wiele wyżej od Pedro grał Willian (mniejsze zaangażowanie w defensywie). Grafika: 11tegen11.net.

 

Ekspansywna gra Alonso będzie niestety miała również swoje skutki uboczne. W meczu z Manchesterem City Hiszpan nie zdążył wrócić do obrony po szybkiej kontrze The Citizens, z której padł gol na 2:0 autorstwa Sergio Agüero. Inna sprawa, że lewy obrońca Chelsea nie miał prawa zdążyć wrócić, gdy znajdując się 30 metrów od bramki przeciwnika piłkę stracił kolega z drużyny, którego obiegał za plecami. Coś za coś – jeśli chce się mieć przewagę na skrzydle, trzeba pamiętać, że wiąże się to z ryzykiem.

 

Ryzyko to może nieco zmniejszyć przybycie Mateo Kovačicia. Chorwat znacznie więcej pracuje w odbiorze, niż Ross Barkley, którego zastąpił w meczu z Arsenalem wchodząc z ławki, a także od początku spotkania z Newcastle. Ustawienie Maurizio Sarriego zakłada na papierze dość płaską, trzyosobową pomoc, gdzie po prawej stronie cofniętego rozgrywającego, Jorginho, znajduje się N’Golo Kanté, a po lewej właśnie wspomniany Kovačić. Chorwat to nieco mniej ofensywny piłkarz, niż Ross Barkley, będący lepszy w odbiorze i defensywie. Skuteczna asekuracja Alonso może znacznie zminimalizować ryzyko narażania się na kontrataki, których Kanonierzy tydzień temu wyprowadzili mnóstwo.

 

Ostatnią kwestią jest wkład skrzydłowych w powroty do obrony. Na wykresie widać, że dużo bardziej zaangażowany w obowiązki defensywne od grających po lewej stronie Williana i Edena Hazarda jest Pedro Rodríguez, współpracujący na prawej flance z Césarem Azpilicuetą. To coś, na co często zwracano uwagę w meczach przedsezonowych, gdzie bardzo chwalono Calluma Hudson-Odoia za polot i wręcz bezczelność w grze z przodu, ale zaznaczano jego niedobór pracy w defensywie, co stwarzało zbyt dużą przestrzeń między nim, a Alonso. Wniosek jest taki, że na prawej stronie gra dwóch pracowitych i solidniejszych w obronie zawodników, a po przeciwnej dwóch z większą dowolnością w ofensywie i mankamentami w grze obronnej, co stwarza dysproporcję i ryzyko, że przeciwnicy mogą chcieć chętnie ten brak balansu wykorzystać.

 

Ta grafika dotyczy spotkania z Manchesterem City. Alonso znów wyżej od Azpilicuety. Callum Hudson-Odoi błyszczał w ofensywie, ale będzie jeszcze musiał popracować nad kondycją i powrotami do defensywy. Grafika: 11tegen11.net.

 

Właśnie dlatego tak ważna jest rola lewego środkowego pomocnika, na którego barkach musi spoczywać również pomoc lewemu obrońcy. Świetnie z tej roli na rosyjskim Mundialu wywiązywał się reprezentant Francji Blaise Matuidi, który grając teoretycznie jako lewy pomocnik bardzo pomagał Lucasowi Hernándezowi, a także tworzył bardzo mocną trójkę w środku z Paulem Pogbą i N’Golo Kanté.

 

Bilans zysków i strat ostatecznie przemawia zdecydowanie za obecnością Marcosa Alonso w wyjściowej jedenastce. Bezpośredni udział w pięciu z ośmiu goli Chelsea (gol, dwie asysty, dwa wywalczone rzuty karne) w pierwszych trzech meczach Premier League mówi sam za siebie. Zaangażowanie ofensywne Hiszpana jest bardzo ważne i momentami potrafi nawet decydować o różnicy, która przechyla szalę zwycięstwa na korzyść The Blues, tak jak tydzień temu, tak jak w Newcastle dzisiaj.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close