Na przekór ładowi i progresowi. Co stało się z Valencią? Rozmowa z Dominikiem Piechotą [wywiad]
Dodano: 17.09.2019 07:35 / Ostatnia aktualizacja: 19.09.2019 21:58Jeszcze sześć dni temu Valencia mogła wydawać się klubem mogącym bez kompleksów włączyć się do walki z Chelsea i Ajaksem nawet o zwycięstwo w grupie H nowej edycji Ligi Mistrzów. Podczas przerwy na mecze reprezentacji narodowych na Estadio Mestalla doszło jednak do istnego trzęsienia ziemi. Pracę kompletnie niespodziewanie stracił trener Marcelino, a na włosku wisieć ma również posada dyrektora sportowego Mateu Alemany’ego. Piłkarze nie wiedzą co się dzieje w biurach klubu, w sobotę przegrali 2:5 z Barceloną, a we wtorek muszą zagrać z będącą na fali Chelsea.
Co wydarzyło się w klubie z Estadio Mestalla i spowodowało taką rewolucję? Zapytaliśmy eksperta ds. ligi hiszpańskiej, dziennikarza „Przeglądu Sportowego” Dominika Piechotę.
Wszystko zaczęło się od konfliktu trenera Marcelino z właścicielem klubu Peterem Limem, który dobrze zna się na giełdzie, ale na piłce nożnej już nie. W klubie powstały dwa obozy – zawodnicy stali murem za trenerem i współpracującym z nim dyrektorem sportowym, a w Singapurze potężny agent piłkarski Jorge Mendes naciskał na Lima, by ten zwolnił szkoleniowca. Decyzja zapadła już dawno, bo przygotowano już nawet następcę Alberto Celadesa, który już od kilkunastu dni czekał w Walencji na wykonanie wyroku na Marcelino, by przejąć po nim posadę. Piłkarze bardzo źle przyjęli tę decyzję, bo nawet już w sierpniu kiedy chciano zwolnić Hiszpana pięciu najważniejszych zawodników w drużynie było gotowych wsiąść w samolot do Singapuru i lecieć protestować przed zarządem. Właściciel przeczekał ten moment i zwolnił de facto najlepszego trenera Valencii od lat w absurdalnym terminie, bo tuż przed meczami z Barceloną i z Chelsea.
Poszło rzekomo o Puchar Króla?
Tak, sam Marcelino tłumaczył że kazano mu odpuścić te rozgrywki a on na przekór zarządowi je wygrał, za co mu nawet nie pogratulowano. To był trener który po latach kryzysu potrafił wyprowadzić klub na prostą i absurdem jest, że takie rzeczy dzieją się w futbolu na tym poziomie.
A piłkarze?
To też tylko potęguje absurd całej sytuacji. Zawodnicy przyjechali do klubu na zajęcia i oczekiwali Marcelino, a w klubie już czekał jego następca. Wyszli na trening z nowym człowiekiem, nie mając pojęcia co się dzieje, bo nikt im tego nie wytłumaczył, kazano im tylko dalej pracować. Oni zatem odmówili zabierania głosu i nie komentują sprawy. Dziś żaden zawodnik nie zjawił się na konferencji prasowej przed meczem z Chelsea i jeśli taka sytuacja się powtórzy, to klub będzie musiał zapłacić 5000 euro kary. Takie są przepisy UEFA, a LaLiga też już zdążyła pogrozić klubowi palcem w tej sprawie. Sytuacja jest więc trudna, bo piłkarze chcą grać i zależy im na wynikach, ale są zrezygnowani, nie ufają trenerowi – Celades nie potrafił nawet przekonać żadnego z nich do udziału w konferencji. Pojawiają się głosy, że wielu z nich w styczniu zechce odejść.
I co na to właściciel?
Petera Lima przerosło całe przedsięwzięcie. Mówi się, że gdyby pojawiła się dobra oferta, to chętnie sprzedałby klub. Była już taka sytuacja, że lokalni biznesmeni z Walencji proponowali mu 200 milionów euro, ale jego wycena jest trzy razy wyższa. Teraz chce jak najwięcej wycisnąć z klubu, więc dlatego nakazuje stale wystawiać do gry młodych zawodników, by zaraz drogo ich sprzedać. Marcelino chciał robić to nieco subtelniej.
A ten cały bałagan w Valencii sprzed czasów Marcelino to też sprawka Lima?
On tam jest od 2014 roku. To on stoi za zatrudnieniem Gary’ego Neville’a, czy Cesare Prandellego. Był też Nuno Espírito Santo, który pojawił się znikąd, on akurat miał dobry pierwszy sezon. Ogólnie rzecz biorąc, te nieudane zatrudnienia kolejnych szkoleniowców to decyzje duetu Lim i Mendes. Ale lepszego trenera od Marcelino za jego rządów nie było i to też nie tak, że to Lim wpadł na pomysł, by go zatrudnić. Przyszedł dyrektor sportowy Mateu Alemany, jeden z największych fachowców w Hiszpanii, i to on doradził sprowadzenie Marcelino.
I Alemany’ego teraz też wyrzucą?
Pewnie tak, choć on teraz negocjuje by mógł odejść jeszcze przed końcem sezonu na dogodniejszych dla siebie warunkach, bo gdyby miał zostać do czerwca i odsiedzieć swój kontrakt, to mogłoby się wydawać, że pełni rolę pozoranta, bo tak naprawdę nie ma nic do powiedzenia, bo wszystko po swojemu i tak planował będzie Mendes. Formalnie nigdzie nie jest napisane, że Portugalczyk ma władzę w klubie, ale Celades jest z jego otoczenia, podobnie jak Eliaquim Mangala, który przyszedł na koniec okna transferowego, a nikt go tak naprawdę nie chciał. Kiedy Marcelino z Alemanym przyszli do klubu, w kadrze było bodajże siedemnastu piłkarzy Mendesa, a oni chcąc ograniczyć jego władzę zredukowali tę liczbę do pięciu.
To czego można się spodziewać po drużynie, która nie chce pracować z nowym trenerem, która buntuje się zarządowi i która nie wie co dzieje się w jej własnym klubie w meczu z Chelsea po dotkliwej porażce z Barceloną?
Na pewno zawodnicy w meczach będą chcieli grać o pozytywne wyniki, dbając o swoje CV i pokazać się na arenie międzynarodowej. Ale nie będzie łatwo, bo nawet w meczu z Barceloną drużynie nie można było odmówić charakteru, a skończyło się i tak wysoką porażką. Myślę, że gdyby wszystko było poukładane i na miejscu był Marcelino, to Valencia byłaby w stanie zagrać z Chelsea jak równy z równym, mimo że to The Blues byliby nieznacznym faworytem. Ta drużyna umiała postraszyć Real i Barcelonę, więc nie wystraszyliby się londyńczyków. A w zaistniałej sytuacji wątpię, że zespół będzie dobrze funkcjonował, bo piłkarze będą grali trochę po swojemu. Celades wchodząc do klubu chce kontynuować wizję Marcelino, ale ciężko się spodziewać że nagle zaczną się go słuchać, skoro trener nie ma wystarczającego autorytetu by namówić któregoś z nich do wyjścia na konferencję prasową. Ostatecznie w zaistniałej sytuacji to nie będzie zespół który będzie w stanie rywalizować o wyższe cele.
Czyli mamy dwie skrajne sytuacje. Dwaj młodzi trenerzy, jeden zmuszany do gry młodzieżą i nie mający żadnego zaufania piłkarzy, a po przeciwnej stronie szkoleniowiec wierzący bezgranicznie w swoje talenty, które traktują swojego mentora jak legendę.
W Chelsea sytuacja też jest poniekąd wymuszona przez zakaz transferowy, ale osoby trenerów są też skrajnie różne. Dla tych młodych piłkarzy Chelsea Lampard jest legendą, oni go podziwiają, przychodzili na jego mecze i podawali mu na nich piłki. Uczą się od swojego idola. Młodzi z Walencji z kolei nie mieli wcześniej żadnej styczności z Celadesem. To dla nich nowy człowiek, słyszą tu i ówdzie że to raczej negatywna postać, starsza część szatni traktuje go jak wroga, więc to nie są dobre warunki stworzone dla młodzieży. Zawsze ktoś inny z szatni może na nich zacząć krzywo patrzeć, uważając że mają miejsce w składzie za darmo, a przecież to nawet nie musi być decyzja trenera.
Należy spodziewać się składu podobnego do tego z meczu z Barceloną?
Tak, ewentualnie mogą mieć miejsce małe rotacje. Formacja powinna pozostać bez zmian, Marcelino trzymał się od dwóch lat ustawienia 4-4-2 i Celades nie zamierza go raczej zmieniać.
W czym Valencia może upatrywać szansy?
Chyba tylko w tym, że zawodnicy zagrają dla samych siebie, że powalczą o swoją sławę i pokażą się światowej publiczności. Chelsea jednak ze względu na sytuację jest zdecydowanym faworytem. Żeby pokonać mocniejszą drużynę potrzebny jest kolektyw, a już w meczu z Barceloną można było zauważyć, ze coś w tym zespole umarło. Drużyna straciła coś, czego może już nie odzyskać i na pewno zawodnikom ciężko jest to sobie poukładać w głowie.
Zapraszamy do zabawy w typera Ligi Mistrzów. Dołącz do społeczności typerów w aplikacji NOINN. Wystarczy pobrać darmową apkę i wpisać KOD: CHAMPIONS aby dołączyć do rozgrywki o 3 FIFY 20. Aplikację znajdziesz na Google Play oraz App Store. onelink.to/noinn
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.