Mogło być pięknie, a wyszło jak zwykle

Autor: Bryan Thomas Warden Dodano: 07.05.2022 20:44 / Ostatnia aktualizacja: 07.05.2022 20:44

Do szczęścia brakowało tak niewiele. Mogliśmy mieć zwycięstwo na inaugurację nowych rządów. Mogliśmy mieć Romelu Lukaku w roli bohatera meczu. Mogliśmy wreszcie odnotować przełamanie po słabych występach. Krótko mówiąc, mogło być pięknie, a wyszło jak zawsze.

 

Gdybym nie był fanem Chelsea, to występy tej ekipy sprawiałyby mi kawał frajdy. Co mecz to mnóstwo zwrotów akcji, dramaturgia, trochę ładnych bramek, trochę kontrowersji, garść błędów, rozgrzany do czerwoności system VAR itp. itd. Skoro jednak w moich żyłach płynie niebieska krew, to występy The Blues mogą tylko przyprawiać zarówno mnie, jak i pozostałych fanów, o ból głowy i dawkę rozczarowania. Spotkanie z Wolverhampton było w tym względzie meczem tak modelowym, że lepiej nie da się zdefiniować tego sezonu w wykonaniu ekipy ze Stamford Bridge.

 

Czasem przed meczem pojawiają się zabawne plebiscyty i konkursy na wytypowanie strzelców bramek. Idąc tym tropem, w przypadku Chelsea, moglibyśmy typować gracza, który w danym spotkaniu sprezentuje bramkę rywalom. Zabawa na pewno byłaby na swój sposób emocjonująca, bo prawdopodobieństwo takiego wyskoku ostatnio przekracza pewność. Tym razem laureatem został Mateo Kovacić, ale duet Timo Werner & Kai Havertz też się popisał ze swoją grą na czas przy rzucie rożnym. Nie mam pojęcia, jak można być tak bezmyślnym, by na tym poziomie wiecznie igrać z ogniem. Wypada powtórzyć to, co zaznaczyłem już tydzień temu – do Thomasa Tuchela można mieć różne zastrzeżenia, ale za to, że jego zawodnicy wyłączają myślenie, obwiniać go zwyczajnie nie sposób. Byłaby wielka szkoda, gdyby niemiecki trener zapłacił głową bo, to piłkarze głowę zbyt często tracą, ale takie występy sprawiają, że już nic nie jest niemożliwe w tej materii.

 

Inna sprawa, że niektórzy chyba opatrznie zrozumieli sugestie szkoleniowca odnośnie walki o miejsce w składzie na finał FA Cup. Samolubność i brak drygu do gry zespołowej była w tym spotkaniu aż nadto widoczna i pewnie to ona w dużym stopniu przyczyniła się do przykrego rezultatu. Wszystkich przebił w tym zakresie wspomniany Werner. Jego zachowania w kluczowych momentach akcji ofensywnych były wręcz karygodne. Christian Pulisic również nie grzeszył dokładnością, ale on przynajmniej odnotował jedną asystę. Szczęśliwą, fakt, ale jednak wpisał się do protokołu meczowego.

 

Pierwszy raz od dawien dawna autentycznie szkoda mi Romelu Lukaku. Ja wiem, że on sam sobie nie pomaga. Wiem, że powinien zapomnieć o tym, że nie gra już w Interze prowadzonym przez Antonio Conte. Jednakże w tym akurat meczu Belg zrobił bardzo dużo, by choć odrobinę zrehabilitować się za nieudane miesiące w swoim wykonaniu. Wykorzystanie rzutu karnego wbrew pozorom nigdy nie jest tak proste, jak mogłoby się to wydawać przed ekranem telewizora, a przy stanie 0:0 jest to jeszcze trudniejsze. Potem była jeszcze pewnie wykorzystana "setka", szczęśliwie wykreowana przez Pulisica. Reasumując, po takim meczu nie można mieć pretensji do Lukaku, bo on akurat zrobił co trzeba. Kto wie, może to byłby jakiś punkt zwrotny w jego drugiej londyńskiej przygodzie? Oczywiście nadal są na to szanse, ale w zwycięskiej atmosferze na pewno byłoby o to łatwiej. Choć na marginesie można wspomnieć, że biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki, po tym meczu belgijski napastnik stał się najlepszym strzelcem drużyny.

 

Po części sam się sobie dziwię, ale dochodzę do wniosku, że na tym etapie możemy zacząć trzymać kciuki za przeciwników naszych przeciwników, a nie za nas samych. O co w tym wszystkim chodzi? Ano o to, że przy takiej postawie The Blues trzeba raczej liczyć na potknięcia rywali, niż na dobrą piłkę w niebieskim wydaniu. Jeśli stare błędy wałkowane są w kółko niczym stara płyta ulubionego zespołu muzycznego, to czego się tutaj spodziewać?

 

Na objęcie władzy w klubie przez Todda Boehly'ego i spółkę patrzę z nadzieją. Nie żebym miał dużą wiedzę na temat poczynań tego faceta i jego możliwości biznesowych. Sądzę jednak, że wyjaśnienie całego zamieszania, które towarzyszy nam od ponad dwóch miesięcy, na pewno wyjdzie wszystkim na zdrowie. Wiem, że to teraz niepoprawne politycznie, ale przy tej okazji wypada podziękować Romanowi Abramowiczowi za piękną epokę, do której właśnie on walnie się przyczynił. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejna ekipa rządząca w zachodnim Londynie napisze równie piękną historię.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close