Kilka słów na temat końca

Autor: Bryan Thomas Warden Dodano: 05.03.2022 19:04 / Ostatnia aktualizacja: 05.03.2022 19:06

Gorzką ironią dziejów jest to, że wielka katastrofa, jakiej w naszej części świata nie było od prawie 100 lat, wywarła tak mocny wpływ na ukochany klub. Choć szczerze mówiąc, w chwili, gdy Ukraina, kraj sąsiadujący i mocno powiązany z Polską, przeżywa taką tragedię, po prostu odechciewa się myśleć o piłce. No ale skoro ten świat jeszcze trwa, to spróbujmy żyć dalej.

 

Moment, w którym Roman Abramowicz ostatecznie sprzeda klub, będzie stanowił zakończenie najpiękniejszej epoki w dziejach Chelsea Football Club. To stwierdzenie jest jedynym faktem w aktualnym zamieszaniu wokół The Blues. Cała reszta to mieszanka spekulacji, domysłów, podkręconych emocji i mniej lub bardziej subiektywnych opinii. Nie jest moim celem dorzucanie swoich trzech groszy ani też wydawanie ocen, czy jest to dobrze, czy też niedobrze dla klubu. Nie mam zamiaru także wybielać lub ganić Abramowicza. Chciałbym tylko zwrócić uwagę na parę spraw, których wielu obserwatorów zdaje się nie dostrzegać.

 

Po pierwsze, to kibicom, którzy dzisiaj życzą Abramowiczowi, aby jak najszybciej i jak najdalej wy... wyruszył z zachodniego Londynu gdzieś w siną dal, chcę przypomnieć, że jeszcze niedawno wszyscy byli nim zachwyceni i wszyscy cieszyli się, że dzierży on ster w klubie. Pieniądze się zgadzały, transfery były, sukcesy także, więc wszystko gra, prawda? Teraz dziwnym trafem wygląda na to, że nie do końca.

 

Po drugie, to sam Roman zdaje się być nieco kozłem ofiarnym. Już pominę fakt, że właścicielami wielu innych klubów są persony o równie ciekawych życiorysach i powiązaniach. Wystarczy spojrzeć na "szlachetnych" gentelmanów z Bliskiego Wschodu. Boli kogoś fakt kumplowania się z Władimirem Putinem? Okay, to proszę sobie przypomnieć, jak przez wiele lat wyglądała polityka państw tzw. Zachodu wobec przywódcy Rosji. Polecam sprawdzić, (w dobie Internetu nic nie ginie) jak to wielu polityków mówiło, że przecież Rosja też ma swoje interesy, że z Rosją trzeba rozmawiać, że z Rosją trzeba współpracować i tego typu bzdury. Czy wtedy komuś przeszkadzał towarzysz Putin? Jakoś sobie nie przypominam, ale pamiętam różne zachwyty pod jego adresem. A może, tak przy okazji, przeszkadzały komuś pieniądze, którymi Gazprom sponsorował UEFA? Też nie pamiętam.

 

Dzisiaj, gdy prezydent Rosji pokazał, kim faktycznie jest – nie będę używać epitetów, bo nie chcę przeciągać struny, za charakterystykę tego człowieka niech posłużą bombardowane domy w Kijowie, Charkowie i w innych ukraińskich miastach – nagle wszyscy udają zdziwienie łamane przez oburzenie i nagle wszyscy się obudzili. Nagle Putin stał się zły i Abramowicz też stał się zły. Nie, moi Państwo. Putin zawsze był ten sam i kto chciał, ten to dostrzegał. Kto wolał żyć złudzeniami, dzisiaj może być mocno zdziwiony. Niestety, rozwój sytuacji pokazał, że to zdziwienie i oburzenie można już sobie zawiesić na wieszaku, bo giną niewinni ludzie.

 

Po trzecie wreszcie, osobom, które nadal ochoczo głoszą bzdurne hasło: "nie mieszajmy sportu do polityki", radzę się również obudzić z błogiego snu albo przynajmniej mocniej ruszyć głową. Polityka, do spółki z wielkim biznesem, już dawno z buciorami weszły do świata sportu, przejęły go i w zasadzie od lat urządzają po swojemu.

 

Wielu fanów zastanawia się: kto będzie kolejnym właścicielem Chelsea? Mnie osobiście jakoś niespecjalnie to obchodzi w obecnych czasach. Oczywiście nadal uwielbiam ten klub, będę kibicował i chciałbym dla niego jak najlepiej. Tylko że jako fani możemy sobie tylko spekulować, bo każda kandydatura jest wielką niewiadomą i może się okazać równie dobra co zła. Skoro już jesteśmy w temacie oceniania uczciwości czy moralności, to warto sobie uświadomić, że wśród ludzi, którzy mają miliardowe sumy na kontach bankowych, raczej ciężko znaleźć persony o całkowicie nieposzlakowanej opinii. A przecież tylko z takiego grona może wywodzić się nowy właściciel klubu.  

 

W takich okolicznościach okazałe zwycięstwo ligowe nad Burnley cieszy podwójnie, a może i potrójnie. Dzisiaj, gdy atmosfera wokół klubu jest taka a nie inna, pewny triumf był potrzebny jak nigdy. Swoją drogą, ciekawe, czy był to przypadek czy taktyczny majstersztyk? Bo jeśli Thomas Tuchel chciał rozegrać mecz niewielkim nakładem sił, to on i jego ekipa spisali się na medal. Pierwsza połowa przespacerowana, w drugiej tylko chwilę nacisku i mamy 0:4. Cieszą też okazałe zdobycze indywidualne, bo oprócz tak wysokiego wyniku dawno nie było takich popisów poszczególnych graczy. Do pakietu Reece'a Jamesa i Christiana Pulisica w postaci gola i asysty, mamy przecież dwa trafienia Kaia Havertza.

 

Właśnie niemiecki piłkarz zdaje się potwierdzać bardzo ważną prawidłowość – Chelsea po prostu gra o niebo lepiej bez klasycznego napastnika. Było to widać jesienią, gdy kontuzje leczyli Timo Werner i Romelu Lukaku i jest to widać teraz. Nie ma zatem mowy o przypadku. Wariant z byłym graczem Bayeru Leverkusen ustawionym na środku i wspierającymi go z flanek amerykańskim skrzydłowym oraz Masonem Mountem lub Hakimem Ziyechem po prostu działa, czego nie można powiedzieć o różnych konfiguracjach z masywnym Belgiem w składzie. Kiedy na murawie jest tercet szybkich i zwinnych graczy w ofensywie, widać sens i logikę w poczynaniach pod bramką rywali. Nawet, gdy akcja nie kończy się ostatecznie celnym strzałem, to wszystkie działania są przemyślane. Co się dzieje, gdy na boisku jest Lukaku? To chyba wszyscy wiedzą aż zbyt dobrze...

 

Tak jak ostatnio rzadko widzieliśmy graczy Chelsea walczących w Premier League, tak w najbliższym tygodniu zobaczymy ich w akcji aż dwukrotnie. To bardzo cieszy, bo wydaje się, że forma poszła nieco w górę, a dwa najbliższe mecze – z Norwich City i Newcastle United – to zdecydowanie pojedynki z gatunku must win.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close