Fot. IMAGO / ZUMA Press

Fàbregas: U Conte było jak w szkole. Tuchel? Już po dwóch meczach widać było efekty

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 20.11.2021 00:32 / Ostatnia aktualizacja: 20.11.2021 00:32

W rozmowie z amerykańskim CBS Sports Cesc Fàbregas wypowiadał się na temat trenerów, z którymi miał okazję pracować i również o tych szkoleniowcach, którzy go inspirują. Były rozgrywający Chelsea wspominał współpracę z Antonio Conte w Chelsea, a także skomentował sukces Thomasa Tuchela po przejęciu drużyny ze Stamford Bridge.

 

Obecny zawodnik AS Monaco wspominał jedno ze swoich spotkań z Thomasem Tuchelem, gdy w barwach klubu z Księstwa sprawił niespodziankę i pokonał 3:2 prowadzony przez Niemca Paris Saint-Germain.

 

– Grałem jako "dziesiątka" i czułem, że rządzę w tym meczu. Nikt mnie nie atakował, drużyna przeciwna zostawiała duże odległości, nie byli zorganizowani ani ustawieni. Oni nie byli drużyną – wspomina Cesc.

 

– Ciekawiło mnie, jak Tuchel sobie poradzi w Chelsea. Już po 2-3 meczach było widać, jakie odcisnął piętno na drużynie i wtedy zrozumiałem, że koniec końców to drużyna ma znaczenie. Jeśli masz pełną jakości drużynę jak Chelsea, a dodatkowo ta drużyna jest skromna, zdyscyplinowana, skora do pracy i chce słuchać trenera, dać z siebie dla niego wszystko i trzymać się razem, to jest to drużyna kompletna, a wyniki muszą przyjść.

 

– Koniec końców, sukces zależy od tego czy piłkarze słuchają przekazu trenera. Jeśli piłkarze chcą dla niego grać, to stać ich na wielki sukces. Jeśli piłkarze nie wierzą w przekaz i nie słuchają trenera, to jego słowa nie mają znaczenia. Może mówić co chce, pracować 20 godzin dziennie, a to i tak zda się na nic – skomentował Hiszpan, odnosząc się do różnicy pomiędzy obecną a byłą drużyną prowadzoną przez Thomasa Tuchela.

 

Fàbregas mówił też wiele o Antonio Conte, z którym na Stamford Bridge zdobył mistrzostwo Anglii i triumfował w Pucharze Anglii.

 

– Pracując z Antonio pierwszy raz zobaczyłem kogoś, kto dokładnie wie, czego chce. To było jak chodzenie do szkoły. Przysięgam, tłumaczył całej drużynie, od rozpoczynającego akcję bramkarza, co trzeba zrobić żeby strzelić gola, wykładał nam wszystko. Pogląd Conte na futbol być może był trochę inny, niż ten mój. Na początku było mi ciężko, nie zrozumcie mnie źle. Dużo biegania, wysoka intensywność, długie treningi, dwie sesje dziennie, siłownia.

 

– Zawsze bazowałem na własnej jakości, spostrzegawczości. Podawałem piłkę tam, gdzie wiedziałem że może powstać zagrożenie. Miałem takich trenerów jak Pep Guardiola, u niego gra była pozycyjna, ale mieliśmy w niej dowolność. U Conte żadnej dowolności nie było. Mówił mi gdzie muszę zagrać piłkę. Miałem wtedy 29 lat, 13 lat kariery i każdy możliwy finał za sobą. Wygrałem mnóstwo, a on mówił mi gdzie mam podawać. Byliśmy idealną maszyną. Dowolności nie było, ale wszyscy doskonale znali swoją rolę. Bardzo mi to pomagało, bo czasami to, czy zaliczysz asystę, zależy od twojego kolegi.

 

 

 

– Uwielbiałem grać z Pedrito [Rodríguezem – przyp. red.]. Zawsze wbiegał za plecy obrońców. W tej drużynie mieliśmy kilku takich Pedrito. Conte uczył ich wszystkich dokładnie jak i kiedy mają wbiegać na pozycję. Robili to Willian, Michy [Batshuayi – przyp. red.], Diego [Costa – przyp. red.], a nawet [Eden – przyp. red.] Hazard, który zawsze schodził niżej żeby dostać piłkę do nogi i kreować grę, a wtedy wychodził na prostopadłe piłki. Maszyna działała idealnie – wspomina były pomocnik The Blues.

Źródło: CBS Sports

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close