Fot. Getty Images

10 pytań: Kai Havertz

Autor: Piotr Różalski Dodano: 10.10.2021 13:13 / Ostatnia aktualizacja: 10.10.2021 13:17

Kolejną "ofiarą" cyklu z serii "dziesięciu pytań" na oficjalnej stronie Chelsea Football Club stał się Kai Havertz, który został pozyskany na Stamford Bridge z Bayeru Leverkusen ponad rok temu.

Życie w Anglii zostało zainicjowane u pomocnika jako bardzo trudny wstęp przy aklimatyzacji. Koronawirus, inne urazy oraz wahania formy wdawały się we znaki, lecz drugą część poprzedniego sezonu i część tegorocznej kampanii utalentowany piłkarz może przypisać sobie na plus.

Oczywiście wszyscy fani The Blues zapamiętają do końca życia Kaia mijającego Edersona podczas finału Ligi Mistrzów w Porto. To właśnie jego trafienie w ostateczności przypieczętowało drugi w historii triumf klubu w tych rozgrywkach. Jeszcze przed odlotem na zgrupowanie reprezentacji Niemiec, "Havi" został przepytany o momenty związane z aklimatyzacją w angielskim futbolu, wspomnienia z majowego wieczoru oraz o zagwozdkach taktycznych.

W Twoim pierwszym sezonie nie zaznałeś atmosfery angielskich trybun. Teraz masz okazję tego doświadczać, jeżdżąc także na mecze wyjazdowe. Jak odnajdujesz się na boisku wśród angielskich kibiców?

Atmosfera na stadionach jest niesamowita. Zawsze marzysz o tym, aby występować na takich obiektach, w moim przypadku głównie na Stamford Bridge. Oczywiście to bardzo miłe uczucie móc grać przed własną publicznością, ponieważ ci kibice są niesamowici i dzięki temu tworzy się ciekawa rozrywka. Wieczorne mecze na Stamford także są przepiękne. Liga Mistrzów to najistotniejsze rozgrywki w jakich można rywalizować, więc jestem dumny, że mogę uczestniczyć w tego rodzaju meczach.

Niejednokrotnie miałeś okazję usłyszeć przyśpiewkę na twój temat, kiedy zdobywałeś bramkę w finale Ligi Mistrzów. W jaki sposób odbierasz to, jak fani Chelsea śpiewają na Twoją cześć?

To bardzo miłe, że słyszy się takie rzeczy na boisku. To oczywiście niesamowite uczucie i dziękuję wszystkim, którzy wspierają mnie na boisku jak i poza nim. Doceniam też przede wszystkim wyrazy wsparcia jakie otrzymywałem w zeszłym sezonie, ponieważ to był dla mnie trudny okres. To naprawdę bardzo mi pomogło.

Nawiązując ponownie do Twojej bramki zdobytej w Porto, ten moment, gdy mijałeś bramkarza i wbijałeś piłkę do siatki, był tak nerwowy, że niektórym kibicom mógł się dłużyć na wieki. Miałeś takie samo uczucie?

W stu procentach. Takie momenty zawsze są najgorsze, ponieważ przechodzi ci przez myśl, że jeśli zmarnujesz taką okazję, od razu znajdziesz się na YouTube, Instagramie i będziesz obiektem memów. Przez tą chwilę po prostu myślałem sobie: "proszę, muszę zdobyć tą bramkę". Tak też się stało i dzięki temu ten moment znalazł się w kategorii najlepszych wspomnień w futbolu.

 

Kibice na Stamford Bridge prezentujący baner ze słowami przyśpiewki o Kaiu Havertzie - fot. Getty Images



Twój pomeczowy wywiad z finału Ligi Mistrzów także pokazał, jak dobrze operujesz językiem angielskim, choć nie wszyscy to potwierdzają. Czy po prostu jest tak, że ostrożnie podchodzisz do słów, których chcesz użyć?

Mój angielski był na przyzwoitym poziomie, kiedy przyjeżdżałem do Anglii. Myślę, że po roku posługuję się nim lepiej. Myślę, że wyrażam się w zrozumiały sposób dla każdego, więc bardzo trudno wskazać, które słowa są złe, które wyrażają emocje po takich spotkaniach jak tamte. Czasami możesz przekazać słowa, które nie oddają tego co myślisz. Mam nadzieję, że wtedy ludzie odebrali je po prostu w zabawny sposób.

Usłyszałem kiedyś swoją wypowiedź w telewizji i od innych ludzi z Niemiec. Każdy je zrozumiał, więc dla mnie nie były to źle wypowiedziane słowa. Czasami tak jest, że jeśli jesteś zza granicy i słuchasz takich rozmów jak ta, nie chcesz ich słyszeć ponownie. Mam tylko nadzieję, że ludzie je zrozumieli. Według mnie to był zabawny moment.

Nawet jeszcze przed tym finałem zaczynałeś wyglądać na człowieka, który czuje się coraz bardziej komfortowo w nowym otoczeniu. To była kwestia tego, że stawałeś się coraz bardziej spokojny i nie rozmyślałeś nad pewnymi sprawami?

Do dostosowania się do nowego miejsca potrzeba rozegrać trochę spotkań. W tym kraju gra się inną piłkę, ale sądzę, że idzie się przyzwyczaić do tego stylu, tak przynajmniej było w moim przypadku. Po sześciu miesiącach spędzonych w Anglii było mi znacznie łatwiej, dobrze się zagnieździłem w nowym miejscu. Na boisku także dobrze się czuję.

Instynkt w mojej grze zawsze był mocną stroną. Chcę po prostu grać w piłkę i nie myśleć o innych sprawach. Kiedy przychodzisz do zespołu z wielką ceną na metce, każdy oczekuje od ciebie bardzo dobrej gry. Jeśli ludzie tego nie widzą, zaczynają się dyskusje. Po pół roku było mi już jednak coraz lepiej.

Niedawno Thomas Tuchel opowiadał o tym, jak cię postrzega od momentu przygotowań do sezonu, jakie wielkie kroki poczyniłeś, że widzi w Tobie ogromny potencjał jaki jest do uwolnienia. Miło słyszeć takie słowa od swojego trenera?

Zgadzam się z nim co do przygotowań. Kiedy już odniosłeś sukces, strzelasz bardzo ważnego gola, pewność siebie wzrasta. Myślę jednak, że nie tylko to. Po prostu czuję się tutaj bardzo dobrze, znam piłkarzy, sztab, styl gry, rywali. To także są czynniki, które ułatwiają sprawę, choć dla mnie pewność siebie to najistotniejsza rzecz w futbolu. Kiedy ją masz, lepiej sobie radzisz. Jeśli połączysz pewność siebie z dobrym samopoczuciem, czujesz się jak w domu.

Trener zawsze ma wielkie oczekiwania wobec zawodnika, który znajduje się w wyjściowej jedenastce lub wchodzi na boisko z ławki. Zawsze musisz mu udowadniać, co potrafisz, że jesteś gotów do gry. Ja to lubię, ponieważ jestem młody i muszę się wiele uczyć. Mam dopiero 22 lata, więc jeszcze sporo przede mną. Czasami chcę też wiedzieć, co robię źle. Dobrze mieć trenera, który pomaga Tobie w takich sytuacjach, któremu zależy na tym, abyś był coraz lepszy.

 

Havertz i Tuchel celebrujący triumf po finale Ligi Mistrzów - fot. Getty Images



Twoja pierwsza bramka w tym sezonie była zarazem pierwszą zdobyta głową w Premier League. Było to po rzucie rożnym w meczu z Liverpoolem. W Niemczech strzelałeś wiele bramek z główki. Czy to jest aspekt, który chciałbyś włączyć do swojej gry na angielskich boiskach?

Strzały głową nie są moją ulubioną stroną, ale jako piłkarz o walorach ofensywnych należy zdobywać bramki w ten sposób. To było miłe uczucie, że strzeliłem gola w ten sposób, ponieważ odnoszę wrażenie, że stałe fragmenty gry ponownie odgrywają bardzo ważną rolę. W trudnych meczach takie gole dużo ważą. Mieliśmy też dobry przykład w meczu ze Spurs. Pierwsza bramka została zdobyta po stałym fragmencie, więc dochodzenie do uderzenia głową jest istotne.

Gola z Liverpoolem strzeliłeś po uderzeniu w kierunku dalszego słupka. W sytuacji obronnej znajdujesz się na tej samej pozycji podczas rzutów rożnych. Ćwiczycie pewien schemat jako zespół przy stałych fragmentach jako zespół?

Dużo czasu poświęcamy na stałe fragmenty. Taki był też plan, aby posłać piłkę na krótszy słupek. Piłka jednak gdzieś się zapętliła i potem umieściłem ją w bramce, więc czasem potrzebna jest odrobina szczęścia. Chciałem zdobyć bramkę lub asystować, zrobić coś pożytecznego z piłką. To miłe, że czasem udaje się strzelić w takiej sytuacji.

Odkąd gram w Chelsea, zawsze jestem ustawiany blisko bramki w takich sytuacjach, ponieważ jestem wysoki. Bronienie przy stałych fragmentach także jest dla nas bardzo istotne, z tą różnicą, że skupiasz się po prostu na wybiciu piłki, aby zażegnać zagrożenie. Jestem do tego przyzwyczajony i uważam, że to bardzo ważna pozycja.

Jeśli mowa o pozycjach, byłeś testowany na wielu fragmentach boiska. Od momentu przyjścia Romelu Lukaku czujesz, że grasz teraz częściej na swojej naturalnej pozycji?

W kadrze mamy wielu ofensywnych graczy i czasami trzeba zmieniać system. Raz gram jako "dziesiątka", raz jako "dziewiątka". Czuję się dobrze na pozycji, na jakiej gram w obecnym systemie. To moje ulubione umiejscowienie na boisku, bo jestem gdzieś z przodu. Cieszę się, że mogę grać na pozycji z dobrymi zawodnikami.

Romelu skupia na sobie uwagę obrońców. Czasami doczepia się do niego dwóch lub trzech defensorów, dzięki czemu partner za nim ma dużo przestrzeni wokół siebie. Romelu ma już za sobą trochę meczów w Chelsea, więc może być tylko lepiej. To wspaniały napastnik i myślę, że już zdążył to pokazać.

Czy pewne zmiany, jak to ująłeś, w systemie gry mają wpływ na Twoją rolę wykonywaną na boisku?

Oczywiście, bo zawsze trzeba się dostosować do danej roli. Jako "dziesiątka" musisz grać trochę niżej, częściej mieć piłkę przy nodze. Jako "dziewiątka" zawsze musisz się trzymać linii obrony przeciwnika i wyszukać odpowiedni moment na to, aby strzelić gola, nawet jeśli nie masz kontaktu z piłką przez pięć czy dziesięć minut.

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close