Przebywający na wypożyczeniu w Deportivo Alavés Matt Miazga przyznał w wywiadzie dla "Marki", że widzi swoją dalszą przyszłość w Hiszpanii.

Reprezentant USA jest związany z Chelsea od 2016 roku, kiedy to dołączył do klubu z New York Red Bulls za około cztery miliony funtów. Do dziś zanotował na swoim koncie zaledwie dwa występy w niebieskiej koszulce, ale przez ostatnich pięć lat grał w różnych klubach jako wypożyczony gracz.

Vitesse, Nantes, Reading, Anderlecht - to są kluby, w których 26-latek przebywał w celu udowodnienia swojej wartości. Teraz stoper próbuje swoich sił w La Lidze i jak na razie jest regularnie wystawiany w pierwszej jedenastce Babazorros. Umowa Matta z londyńczykami wygasa w najbliższe lato, dlatego sam zawodnik ma nadzieję, że nadarza mu się odpowiednia okazja do "upolowania" sobie nowego pracodawcy.

– Rozkoszuję się tym miejscem. Byłem już w wielu krajach podczas mojej kariery, ale jeżeli miałbym połączyć kwestie piłkarskie i życiowe to Hiszpania naprawdę mi się podoba – podkreślił Miazga.

– Chcę uczyć się tego języka i opanować go w dobrym stopniu. Żałuję, że nie podszedłem poważniej do nauki hiszpańskiego, gdy byłem młodszy. Teraz widzę, dlaczego to jedna z najlepszych lig na świecie. Poziom jest bardzo wysoki i wiem, że mogę wiele się nauczyć i poczynić spory progres w tym sezonie.

– Może za wcześnie, by to mówić, ale naprawdę gra tutaj sprawia mi radość. Zdecydowanie wyobrażam sobie swoją przyszłość w Hiszpanii, ale w piłce nigdy nie wiadomo, co cię czeka. Po prostu chcę wygrywać i podtrzymywać dobrą dyspozycję w Alavés i wspinać się z klubem jak najwyżej w ligowej tabeli – podsumował.

Źródło: "Marca" za Sport Witness