Po wczorajszym zwycięstwie Chelsea nad Manchesterem City w finale Ligi Mistrzów w szeregach londyńskiej drużyny zapanował powszechny entuzjazm. W pomeczowym wywiadzie Mason Mount stwierdził, że dzięki temu zwycięstwu może powiedzieć, że jest zawodnikiem najlepszego klubu na świecie, zawodnikiem Chelsea.

Na stadionie w Porto piłkarze Chelsea oraz Manchesteru City stworzyli bardzo dobre widowisko, ale to The Blues mogli cieszyć się z ostatecznego zwycięstwa. Podopieczni Thomasa Tuchela zagrali bezbłędnie w defensywie i wykorzystali swoją szansę pod koniec pierwszej połowy, gdy Mason Mount idealnie obsłużył podaniem Kaia Havertza.

– Nie potrafię wyrazić tego słowami, to niemożliwe – mówił rozemocjonowany po wczorajszym spotkaniu Mason Mount. Zagrałem w dwóch finałem dla Chelsea, oba były w FA Cup i oba przegraliśmy więc wiem, jak bolesna jest porażka.

– Gdy byłem dzieckiem, marzyłem, by pójść na całość, dotrzeć do finału, wygrać go i unieść w górę to trofeum. O to mi chodzi i o to chodziło Chelsea. Wiem o tym bardzo dobrze. Jestem w tym klubie od dziecka, a teraz przeszliśmy przez całą Ligę Mistrzów, mieliśmy trudne mecze przeciwko najlepszym drużynom więc jest to coś wyjątkowego. W tej chwili jesteśmy najlepszym zespołem na świecie i nie możecie nam tego zabrać!

We wczorajszym zwycięstwie Chelsea dużą odegrali wychowankowie. Mason Mount asystował przy decydującym trafieniu Kaia Havertza, zaś Reece James stanowił w defensywie skałę nie do przejścia, zwłaszcza dla Raheema Sterlinga.

– Nie chodzi tylko o piłkarzy, ale także o sztab, którym dysponujemy. Joe Edwards oraz wielu pracowników miało styczność z piłkarzami z akademii więc ten sukces jest dla nas niewiarygodny. Mój tata zszedł właśnie z trybun i gdy go zobaczyłem, rozpłakałem się. Droga do tego momentu była długa więc dziękuję mojej rodzinie za wszystko, co mi dali. Teraz widać tego efekty – dodał pomocnik Chelsea.

Źródło: Chelsea FC