Fot. Getty Images

Werner: Nasi kibice byli fantastyczni, dali mi dużo radości

Autor: Mateusz Ługowski Dodano: 19.05.2021 09:10 / Ostatnia aktualizacja: 19.05.2021 09:10

We wczorajszym spotkaniu z Leicester City Timo Werner nie zdołał wpisać się na listę strzelców, choć momentami był tego bardzo bliski. Niemiec rozegrał udane spotkanie, a w pomeczowym wywiadzie przyznał, że niezwykle motywujący był dla niego doping kibiców.


Wczoraj, po raz pierwszy od dawna, na trybunach Stamford Bridge zasiedli kibice. Piłkarze Chelsea otrzymali od nich ogromne wsparcie, które pomogło im w wygraniu bardzo ważnego meczu z Leicester City.


– Po finale FA Cup było nam naprawdę ciężko, ale ten mecz również był bardzo ważny więc nie mogliśmy za bardzo rozpamiętywać tego, co stało się w sobotę – przyznał Timo Werner po wtorkowym spotkaniu z Leicester City. Nie było łatwo. Musieliśmy bardzo dobrze przygotować się do tego meczu i znaleźć odpowiednie rozwiązania. Nie mieliśmy ich w FA Cup, ale dzięki sile, energii i wsparciu kibiców zagraliśmy bardzo dobrze. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego zwycięstwa i mamy teraz poczucie, że możemy pokonać Aston Villę w ostatniej kolejce, choć nasza praca nie została jeszcze wykonana.


– Tak bardzo tęskniliśmy za kibicami. To dla nich gramy i chcemy, żeby stadiony były pełne kibiców. Co prawda było tylko osiem tysięcy osób, ale i tak było bardzo głośno. Dzięki temu gra sprawiała mi dużą radość, co było widać na boisku. Gdy w środku pola obróciłem się z piłką, pobiegłem do przodu i podałem do Chilly'ego [Bena Chilwella – przyp. red.], a po dwóch czy trzech minutach mieliśmy kolejną dobrą szansę, to było słychać reakcję trybun. Kibice bardzo nas napędzali, nasza tęsknota za nimi była naprawdę duża.


– To było miłe, gdy usłyszałem, że kibice mnie lubią i wspierają mnie. W Niemczech nie ma tak, że trybuny skandują na rzecz jednego faceta, było na odwrót, byłem krytykowany! W Anglii cały stadion zachowywał się bardzo w porządku. Mogliście zobaczyć, jak ważni są kibice, gdy są na stadionie, a nie tylko przed telewizorami.


W drugiej połowie wczorajszego spotkania Timo Werner wywalczył rzut karny, który na bramkę zamienił Jorginho. W pierwszej części spotkania sędzia również powinien podyktować rzut karny dla The Blues, gdyż Werner został kopnięty w nogi przez Youriego Tielemansa.


– Wepchnąłem swoje ciało przed niego, ponieważ widziałem, że chce kopnąć piłkę. Miałem nadzieję, że dojdzie do kontaktu i nie mam pojęcia, dlaczego sędzia nie przyznał nam rzutu karnego. Później dostaliśmy niezbyt czysty rzut karny, ale taki jest futbol!


– Pierwsza połowa była jakby odbiciem lustrzanym całego sezonu w moim wykonaniu. Cały czas jestem blisko, coraz bliżej, ale brakuje bramek. Być może będzie tak, że ten sezon okaże się najbardziej pechowym jaki miałem w całej karierze. Jeśli chodzi o zagranie ręką, to chciałem uderzyć głową, ale piłka trafiła wprost w moją rękę. Jednak mając taki sezon jak ten docierasz do finału Ligi Mistrzów i możesz awansować do przyszłej edycji, to wszystko jest w porządku! – dodał niemiecki napastnik.

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close