Zarząd Chelsea wierzy, że Olivier Giroud nie zmieni w styczniu klubu i pozostanie na Stamford Bridge, czytamy w „The Telegraph”. Francuz w ostatnim czasie gra znacznie więcej niż na początku sezonu, co powinno mu pomóc zapracować na powołanie do reprezentacji Francji na turniej mistrzostw Europy, który zostanie rozegrany najbliższego lata.

34-letni napastnik na początku sezonu grał mało lub wcale, do tego stopnia że selekcjoner reprezentacji Francji Didier Deschamps publicznie wezwał go do opuszczenia Chelsea przy najbliższej okazji. Napastnik od początku utrzymywał, że nie chce odchodzić z londyńskiego klubu, ale jeśli jego sytuacja się nie polepszy, może nie mieć wyboru.

Od wtedy Giroud znacznie wspiął się w hierarchii zawodników Chelsea i przynajmniej na razie jest pierwszym wyborem Franka Lamparda na pozycji numer dziewięć. Francuz strzelił siedem goli w ostatnich siedmiu występach, a trzy ostatnie mecze Premier League rozpoczął od pierwszej minuty. Wraz z Timo Wernerem jest teraz najlepszym strzelcem londyńczyków w tym sezonie.

Napięty kalendarz w okresie świątecznym z pewnością zmusi Franka Lamparda do rotacji, ale ostatnie tygodnie pokazują, że szkoleniowiec The Blues uważa 34-latka za jeden z kluczowych elementów swojej kadry, co powinno uspokoić obawy piłkarza o miejsce w reprezentacji w turnieju finałowym Euro 2020.

Giroud był bliski odejścia z Chelsea blisko rok temu, gdy ofertę za niego złożył Tottenham. Francuz został jednak zatrzymany, ponieważ nie udało się sprowadzić mu zastępcy. W końcówce ubiegłego sezonu, po pierwszym lockdownie, 34-latek odegrał kluczową rolę w zapewnieniu sobie miejsca w pierwszej czwórce ligi.

Napastnik The Blues cieszy się dużym zainteresowaniem, ale na chwilę obecną i klub i sam zawodnik są przekonani, że szukanie mu kupca w styczniu nie będzie konieczne. Dopóki Francuz nie straci ponownie miejsca w składzie Chelsea na dłuższy czas, stan rzeczy nie powinien się zmienić, szczególnie że w najbliższych tygodniach kalendarz będzie napięty, co wręcz wymusi rotację kadrą.

Źródło: "The Telegraph"