Batshuayi: Chcę pokazać co potrafię i wrócić do Chelsea

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 01.10.2018 10:52 / Ostatnia aktualizacja: 01.10.2018 18:37

Michy Batshuayi udzielił "The Times" wywiadu, w którym deklaruje, że nie zamierza zabawić w Walencji na dłużej. Belg jest wypożyczony z Chelsea do Valencia CF na rok i zaznacza, że nie zamierza przeprowadzać się na śródziemnomorskie wybrzeże na stałe.

 

– Nie rozważam definitywnego transferu. Mam mnóstwo szacunku dla Chelsea, kocham ten klub. To wypożyczenie znaczy wiele dla mojego rozwoju, chcę pokazać jak dobry jestem, a potem wrócić do Chelsea jako lepszy piłkarz – powiedział "The Times" belgijski napastnik.

 

– Wszyscy wiedzą, że piłka w LaLiga jest dość techniczna. Ja jestem technicznym piłkarzem, więc mi to pasuje. Ale prawdę mówiąc, każda z moich dotychczasowych lig była odpowiednia. Mogę grać wszędzie. W Anglii i w Niemczech też było dobrze.

 

– Początki były dla mnie trudne. Byłem młodym chłopakiem, który dołączał do wielkiego klubu, do szatni pełnej gwiazd. Na szczęście Eden Hazard i Thibaut Courtois wzięli mnie pod swoje skrzydła i wszystko mi wytłumaczyli. Pomogli mi się zintegrować i poczuć jak w domu. Miałem pewne bardzo, bardzo trudne momenty, ale miałem też świetne chwile. Takie zdarzenia jak strzelenia gola, który daje tytuł mistrzowski są niewiarygodne i niezapomniane – wspominał Michy.

 

– Nie rozmawiałem od wyjazdu z nikim z klubu. Zajmują się tym mój agent i przedstawiciele Chelsea. Ja nie rozmawiałem ani z Chelsea, ani z Sarrim.

 

We wtorek Belg wróci do Anglii. Jego klub zmierzy się w Lidze Mistrzów na wyjeździe z Manchesterem United. Co ciekawe, mecz wypada w dzień urodzin popularnego "Batsmana".

 

– Całkiem niezły sposób na spędzenie urodzin, co nie? Liga Mistrzów, mecz z Manchesterem United. Brzmi niesamowicie – mówi Michy. Spytany o to, co może być lepsze od zwycięstwa na Old Trafford, odpowiada: – Zwycięstwo na Old Trafford i gol na Old Trafford!

 

Piłkarz w wywiadzie wrócił też myślami do Mundialu w Rosji i sytuacji, w której po strzeleniu bramki przez swoją drużynę z całej siły chciał dobić piłkę do bramki, ale zrobił to tak niefortunnie, że odbiła się ona od słupka i trafiła go z dużą siłą prosto w twarz.

 

– Po prostu tak bardzo się cieszyłem z gola Adnana Januzaja. Dobijałem piłkę, wylądowała mi na nodze, więc postanowiłem kopnąć ją z całej siły. Odbiła się od słupka tak bardzo, bardzo mocno. Bolała mnie twarz, musiałem ją zamrażać przez dwa-trzy dni. Prawie się zabiłem, ale przynajmniej rozbawiłem ludzi, to jest ważne. Jedyne co mogłem zrobić, to obrócić to w żart – opowiedział znany z poczucia humoru piłkarz.

Źródło: "The Times"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close