Van Ginkel: Musiałem zaakceptować fakt, że akurat mi się to przydarzyło

Autor: Piotr Różalski Dodano: 16.11.2020 00:27 / Ostatnia aktualizacja: 16.11.2020 00:27

Zdobycie tytułu mistrza Holandii z PSV Eidhoven w sezonie 2017/18 to ostatnio osiągnięty sukces przez Marco van Ginkela. Od tamtego momentu pomocnik Chelsea nie znalazł się na boisku ani na sekundę.

 

27-latek musiał w tamtym czasie poddać się operacji rekonstrukcji więzadła krzyżowego stawu kolanowego. Wówczas, a był to lipiec 2018 roku, prognozowano, że Holender powróci do gry za około osiem miesięcy.

 

Niestety, jeden z zabiegów nie potoczył się po myśli zawodnika i powstały pewne komplikacje - do organizmu Marco wdała się infekcja. Później była już tylko trudna i zawzięta walka o powrót do normalności.

 

Van Ginkel w tym roku podpisał z Chelsea nowy kontrakt, po czym klub pozwolił piłkarzowi odbyć kolejny okres wypożyczenia w PSV Eindhoven. Jeden z lokalnych portali postanowił przeprowadzić wywiad z zawodnikiem i dowiedzieć się czegoś więcej o tamtym nieszczęśliwym wydarzeniu.

 

– Oczywiście, że nie zawsze było mi łatwo. Wtedy w ogóle nie brałem pod uwagę tego, czy przejdę zdrowo przez to wszystko. Po nieudanej operacji możesz rzucać wyzwiskami na wszelkie strony, ale jaki ma to cel? Stało się i musiałem to zaakceptować – zaczął otwarcie Marco.

 

– Zakażenie, jakie nastąpiło po jednym z zabiegów, było pechowym zbiegiem okoliczności. Powiedziano mi, że takie wypadki zdarzają się u jednego na dwustu pacjentów. Niektórzy w takiej sytuacji mają podawany antybiotyk i po regularnym stosowaniu dolegliwość znika po dwóch tygodniach. W moim przypadku infekcja oddziaływała na cały obszar więzadeł.

 

– Psychicznie i fizycznie to wywarło na mnie wpływ, ale nie potrzebował żadnego trenera mentalnego. Moja dziewczyna, rodzice, teściowie i przyjaciele zawsze byli przy mnie. Byli świetni i takie wsparcie mi wystarczyło.

 

Środkowy pomocnik wyraził nadzieję, że jeszcze w tegorocznej kampanii uda mu się wrócić do gry po paroletnim rozbracie z futbolem.

 

– Wszystko idzie we właściwym kierunku. Czuję się dobrze i muszę utrzymywać odpowiednią równowagę. Od trzech do czterech razy w tygodniu dołączam do drużyny i już prawie jestem tam, gdzie chcę być.

 

– Teraz najważniejsze dla mnie jest, abym odpowiedzialnie wykonał ostatnie kroki w tym całym procesie rekonwalescencji. Trening stawia sprawę jasno, w którą stronę wszystko podąża. W pewnym momencie będę mógł uczestniczyć w gierkach treningowych. Jestem szczęśliwy, że jestem tutaj i czuję się dobrze. Może od ostatniego czasu wiele się pozmieniało w tym zespole, ale pewne rzeczy pozostają niezmienne – zakończył z optymizmem van Ginkel.

Źródło: Sport Witness via Eindhovens Dagblad

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close