Pozwolenie na budowę nowego Stamford Bridge wygasa 31 marca. Co dalej?
Dodano: 06.02.2020 12:52 / Ostatnia aktualizacja: 06.02.2020 12:52Trzy lata temu, zespół projektowy odpowiedzialny za zaprojektowanie nowego wyglądu Stamford Bridge opuścił Hammersmith Town Hall znajdujący się na King Street w radosnym nastroju i ruszył przez ulicę The Salutation, do najbliższego pubu. Właśnie wtedy otrzymali oni jednomyślną zgodę rady na budowę nowego stadionu, którego pojemność mogłaby oscylować w granicach 60 tysięcy.
Nowy stadion Chelsea miał być inspirowany budynkiem Westminister Abbey. Wybudowanie go zapowiadano jako jedno z najbardziej przełomowych wydarzeń w historii klubu piłkarskiego Chelsea. Zamiast tego, wszystko wskazuje na jedną wielką wpadkę. Pozwolenie na budowę, podpisane później przez burmistrza Londynu, Sadiqa Khana, wygasa 31 marca i nie może zostać przedłużone. Do upływu tego terminu zostały niecałe dwa miesiące, a na miejscu nie rozpoczęła się jeszcze pierwsza faza projektu, czyli rozbiórka budynków wokół stadionu, w tym Millennium & Copthorne Hotels. Jasne jest, że klub nie musi rozpocząć prac fizycznych przed 31 marca. Wystarczy jedynie wydać wniosek o rozpoczęcie pracy, informując w nim, kiedy ma się ona rozpocząć. Źródło, na które powołuje się serwis "The Athletic" mówi wprost:
– Nie chodzi o to, żeby do tego czasu Chelsea zburzyła choćby jedną ścianę. Mogą tylko złożyć dokumenty, w których będzie zawarta informacja, którą ścianę chcą wyburzyć i kiedy to zrobią.
Jak dotąd nic nie wskazuje na to, że Chelsea wznowi projekt, który został zamrożony w maju 2018 roku, kiedy na oficjalnej stronie klubu pojawiła się krótka informacja, że wszelkie prace zostaną wstrzymane ze względu na niesprzyjający klimat inwestycyjny. Zarząd klubu chciałby mieć jednak pewność, że ponowna prośba o wybudowanie nowego stadionu, gdyby obecna zgoda wygasła, nie będzie tak ciężka w zdobyciu. Klub borykał się z wieloma przeszkodami, na przykład jedna z rodzin mieszkających niedaleko, nie chciała zgodzić się na przebudowę Stamford Bridge.
Decyzja Chelsea o wstrzymaniu przebudowy nastąpiła w wyniku sporu Romana Abramowicza z rządem Wielkiej Brytanii w sprawie przedłużenia jego wizy inwestorskiej na poziomie pierwszym. "The Athletic" podaje, że Rosjanin nie złożył wniosku o ponowne rozpatrzenie jego prośby. Osoby blisko związane z Abramowiczem doradziły mu wiosną 2018 roku, by ten nie inwestował w budowę obiektu w kraju, w którym nie jest mile widziany.
Chelsea przeprowadziła rozmowy z kilkoma bankami w 2017 roku. Klub z Londynu chciał pożyczyć 500 milionów funtów na sfinansowanie nowego stadionu, a kiedy koszt projektu wzrósł do miliarda funtów, wstrzymano go. Zeszłego lata, raport New Civil Engineer stwierdził, że klub poinstruował zespół projektowy, aby obniżyli oni koszty nawet o połowę i projekt będzie mógł być wtedy wznowiony. Zarząd klubu był także otwarty na pomysł budowy w alternatywnym miejscu.
Ważny jest też tutaj fakt, że Chelsea nie może wybudować stadionu w innym miejscu, jeśli nie będzie na to zgody Chelsea Pitch Owners, grupy kierowanej przez kibiców, która od 1997 roku jest właścicielem Stamford Bridge. Romanowi Abramowiczowi nie udało się odkupić obiektu w październiku 2011 roku. CPO pozostaję nieugięta i twierdzi, że nie poprze żadnej próby przeniesienia Chelsea ze Stamford Bridge na stałe.
Nawet jeśli doszłoby do przebudowy obecnego stadionu, Chelsea stanie przed ogromnymi wyzwaniami projektowymi. Stamford Bridge graniczy z dwóch stron z liniami kolejowymi, przez co klub musiał zrezygnować z dodatkowych 18 000 miejsc. Poszczególne etapy rozbiórki i budowy stanowią mnóstwo trudności logistycznych. Jedną z nich jest to, że poziom wibracji wywołanych przez ciężkie maszyny musi być ograniczony, aby uniknąć uszkodzenia pobliskiego cmentarza.
Biorąc pod uwagę trudny charakter przedsięwzięcia, Chelsea musiałaby spędzić cztery sezony na innym obiekcie, ponad dwa lata dłużej niż Tottenham grał na Wembley. Istnieją uzasadnione obawy, że kibice Chelsea mogą nie być przychylni tak długiemu okresowi oczekiwania, a ich nieobecność może mieć ogromny wpływ na obszar otaczający Stamford Bridge.
Bardzo ciekawe rzeczy do powiedzenia na temat budowy nowego stadionu ma Kieran Maguire z Football Finance, który wykłada na Uniwersytecie w Liverpoolu.
– Gdzie można zaobserwować największe różnice finansowe pomiędzy poszczególnymi drużynami? Podczas dni meczowych. Tottenham, przenosząc się ze stadionu, który miał pojemność 35 tysięcy miejsc na obiekt o ilości 62 tysięcy miejsc, zwiększy swój dochód z meczów z około 35-40 milionów funtów na sezon do blisko 100 milionów funtów. To wywrze na nich znaczący wpływ.
– Chelsea polega obecnie na Abramowiczu i nie ma wątpliwości co do jego hojności, ponieważ wciąż wpłaca pieniądze do kasy klubu. Są oni jednak uzależnieni także od sprzedaży piłkarzy, co pomaga im spełnić warunki FFP. Kiedy FIFA wprowadzi ograniczenia jeśli chodzi o liczbę wypożyczonych zawodników, Chelsea może na tym ucierpieć, ponieważ jest to częścią ich modelu biznesowego.
– Jeśli nie będą w stanie wygenerować większego przychodu podczas dni meczowych, zacznie powstawać luka. Arsenal ma stadion o pojemności 60 tysięcy, West Ham również, Manchester United ma 75 tysięcy miejsc, Manchester City 55-60 tysięcy, Liverpool 54 tysiące i planuje zwiększyć go do 61 tysięcy. Chelsea będzie wyglądała tu bardzo słabo.
– Jeśli Chelsea będzie w stanie przebudować Stamford Bridge, będą mogli zaoferować więcej dodatków, co zrobił Tottenham. Ich obiekt jest wielofunkcyjnym stadionem. Kibice mogą spędzić tam cztery godziny, a oczywiste jest, że im dłużej zostaniesz na stadionie, tym więcej pieniędzy będą mogli wydać. Spurs pokazali w tej kwestii niemały spryt.
– Brak stadionu z dużą ilością miejsc sprawia, że obecność w TOP4 jest dla Chelsea bardziej istotna. Wpływa na to sposób, w jaki UEFA rozdaje nagrody pieniężne. 80% trafia do Ligi Mistrzów, natomiast pozostałe 20% do Ligi Europy. Chelsea i Liverpool to zwycięzcy obu turniejów w poprzednim sezonie, jednak The Blues otrzymali "zaledwie" 39 milionów, a The Reds 107 milionów euro.
Chelsea, przy zamrożeniu projektu powołała się na niekorzystny klimat inwestycyjny, spowodowany głosowaniem w sprawie Brexitu. Maguire tłumaczy tę sytuację.
– W pewnym momencie cena wzrosła, ponieważ funt stracił na wartości. W ostatnich miesiącach nastąpiło jednak pewne ożywienie. Jeśli spojrzymy na koszt budowy czegokolwiek, to w skład tego wchodzi: materiał, robocizna i koszty ogólne. Może być tak, że ceny surowców wzrosną, jeśli będą one importowane z UE. Można także śmiało stwierdzić, że koszty budowy jeszcze wzrosną, ponieważ istnieją dowody na to, że pracownicy budowlani z UE wrócą tam, skąd przyjechali do Wielkiej Brytanii, co z kolei spowoduje wzrost cen dla pracowników. Koszty ogólne także pójdą jeszcze w górę, ponieważ ze względu na brak wolnego handlu, za import towarów będzie odpowiadał kupujący, którym w tym przypadku będzie klub piłkarski.
Zdaniem Maguire'a, kluczem do wznowienia przez Chelsea budowy stadionu może być partnerstwo z inwestorami zewnętrznymi.
– Chelsea będzie szukała finansowania zewnętrznego. Tottenham rozegrał to bardzo dobrze, pożyczając pieniądze na bardzo długoterminowej hipotece, gdzie oprocentowanie wynosi około 2,5%. Załóżmy więc, że stadion Chelsea będzie kosztował 1,5 miliarda funtów, z czego Abramowicz dołoży połowę, a drugą część banki, koszt odsetek z 2,5% wyniesie 17-18 milionów funtów rocznie. To nic w porównaniu z dodatkowymi przychodami z meczów, które Chelsea będzie w stanie wygenerować. Dodaktowo, na nowym obiekcie mogłyby się odbywać również koncerty, czy mecze NFL. Jeśli chodzi o grę na innym stadionie przez cztery lata, to West Ham mógłby zgodzić się na użyczenie swojego obiektu za 2,5-3 miliony funtów.
Problemem dla Chelsea jest to, że termin rozpoczęcia prac upływa już niedługo i dopóki nie zostanie przywrócony, klub będzie trwał w zawieszeniu.
- Źródło: The Athletic
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.