Rudigerowi nie będzie łatwo wrócić do składu – Zouma wywalczył sobie ważną pozycję w Chelsea
Dodano: 31.10.2019 23:17 / Ostatnia aktualizacja: 31.10.2019 23:23Kurt Zouma czekał całe trzy lata żeby zagrać przeciwko Manchesterowi United na Stamford Bridge po raz kolejny i kolejny raz opuszczał boisko niepocieszony, jednak okoliczności tym razem nie mogły być bardziej odmienne.
Podczas gdy udział Chelsea w Carabao Cup zakończył się po fenomenalnym golu Marcusa Rashforda, Zouma pozostaje ze świadomością, że jego przyszłość w klubie z zachodniego Londynu jest znacznie bezpieczniejsza niż w 2016 roku.
Jeśli chodzi o historie udanych powrotów w Chelsea w tym sezonie, sposób, w jaki dochodzi do niego w przypadku Kurta Zoumy zajmuje drugie miejsce, ustępując tylko Frankowi Lampardowi. Jest to bowiem człowiek, którego obiecującą karierę wyhamowała na jedenaście bolesnych i pełnych niepokoju miesięcy kontuzja kolana, której wszyscy profesjonalni piłkarze się boją, a niektórym nigdy w pełni nie udaje się jej wyleczyć.
Kiedy Zouma upadł na ziemię podczas ligowego meczu z Manchesterem United w lutym 2016 roku, wszyscy na boisku słyszeli krzyki agonii. Coś poważnego się stało. Wkrótce pojawiła się informacja, że Francuz zerwał więzadła krzyżowe przednie w prawym kolanie i odtąd walczy o powrót do pierwszej drużyny Chelsea.
Nawet po zachęcających pełnych sezonach na wypożyczeniu w Stoke i Evertonie w ciągu ostatnich dwóch lat, nie osiągnął statusu filaru drużyny. Nadal jednak Zouma pozostaje jedynym piłkarzem Chelsea, który wystąpił w 16 spotkaniach zespołu w obecnym sezonie. Zestawiając go w parze z Marcem Guehim minionego wieczoru, Lampard podtrzymał serię Francuza, który opuścił tylko wrześniową wygraną z Brighton i to z powodu choroby. Mason Mount, Jorginho i Tammy Abraham są jedynymi z pozostałych piłkarzy, którzy wystąpili 15 razy.
Podobne liczby byłyby nie do pomyślenia w okresie przedsezonowym. Na początku Everton usilnie starał się zatrzymać Zoumę u siebie na stałe podczas letniego okna transferowego. Zachęciło ich do tego ostrzeżenie Francuza skierowane do władz Chelsea, wydane w lipcu, że musi on grać regularnie, aby spełnić ambicje wywalczenia miejsca w składzie drużyny narodowej na Euro 2020.
Kurt wydawał się być niżej w hierarchii od Davida Luiza, Antonio Rudigera czy Andreasa Christensena, którzy byli etatowymi członkami pierwszego składu Chelsea, a Fikayo Tomori miał przewagę, grając pod wodzą Lamparda w sezonie 2018/19 na wypożyczeniu w Derby County.
Jednak w wyniku jednego z najbardziej brawurowych zwrotów akcji w zamkniętym już sezonie, Luiz został sprzedany Arsenalowi, podczas gdy Zouma i Tomori, którzy również byli obiektem zainteresowania ze strony Evertonu, zostali w drużynie.
– Zawsze wierzyłem w Kurta. Latem wzbudzał zainteresowanie innych klubów. Wszyscy to wiemy, ponieważ miał bardzo dobry sezon w Evertonie – powiedział Lampard dla The Athletic, w przeddzień środowego meczu z Man Utd.
– Ale wierzyłem w niego tak jak w Tomoriego, dlatego podjąłem decyzje jakie podjąłem w okresie przygotowawczym, w kwestii tego, jak będziemy wyglądać w strefie defensywnej.
Żaden środkowy obrońca nie grał więcej niż Zouma w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Szczęście odegrało w tej sprawie niemałą rolę. Rudiger spędził na boisku zaledwie 45 minut, z powodu kontuzji kolana, której doznał w poprzednim sezonie, a następnie problemów z pachwiną, których nabawił się w meczu z Wolverhampton, we wrześniu. Tymczasem Christensen doznał urazu ścięgna podkolanowego podczas międzynarodowej służby z drużyną Danii w zeszłym miesiącu.
Błędem byłoby jednak sugerować, że Zouma jest w drużynie wyłącznie dzięki szczęściu. 25-latek wydawał się wyprzedzać Christensena w planach Lamparda, zanim Duńczyk został odsunięty. Jest to niezwykłe osiągnięcie samo w sobie, biorąc pod uwagę to, jak zawodnik grał w swoim pierwszym występie w tym sezonie przeciwko United w sierpniu.
Od samego początku wyglądał na zdenerwowanego, tracąc piłki w newralgicznych strefach boiska, a tłum na Old Trafford to wyczuł. Następnie, gdy goście byli bliscy otwarcia wyniku, jego niezdarny atak na Rashforda dał przeciwnikom rzut karny i niezasłużone prowadzenie.
Chelsea przegrała tamto spotkanie 0:4, a bezlitosny świat mediów społecznościowych dał wyraz swojemu przekonaniu, że winnym zaistniałej sytuacji jest właśnie Zouma. Podobna sytuacja miała miejsce kilka tygodni później, gdy jego bramka samobójcza zapewniła remis Sheffield United na Stamford Bridge. W tym wypadku jednak, doszło do znacznie poważniejszego problemu, nadużyć ze strony kibiców na tle rasowym.
Frank Lampard nadal mu ufał.
– Był fantastyczny (od sierpniowego meczu z United). To był trudny mecz. Ta gra składa się w całości z trudnych momentów i ten mecz również taki był. Jednak od tamtej pory stawał się coraz silniejszy i z przyjemnością się z nim pracowało i go trenowało. On po prostu wykonuje swoją pracę, ciężko pracuje, dużo się uśmiecha, daje wszystko dla drużyny i gra bardzo dobrze.
– Czy powiedziałem mu coś po tym, co wydarzyło się w meczu z Manchesterem United lub z powodu nadużyć na tle rasowym pod jego adresem? Tak, ale czynię tak z każdym z piłkarzy. Ale to nie tak, że musiałem porozmawiać z Kurtem żeby go podbudować. To mogłoby osiągnąć odwrotny skutek.
– Zawsze staram się rozmawiać z zawodnikami o występach czy dniu na trenignu, jakkolwiek to widzę, więc nie jest to rzecz nieoczekiwana. Staram się prowadzić takie rozmowy. Ale Kurt jest jednym z tych graczy, którzy po prostu sobie z tym radzą. Myślę, że jest pełen dobrych chęci. Chce dobrze sobie radzić, jak oni wszyscy, trenuje ciężko i gra dobrze.
Takie pochwały to ostatnie, co chciałby usłyszeć menadżer Evertonu Marco Silva. Źródła The Athletic podają, że nadal będzie zabiegał o Francuza w styczniu, jeśli nadarzy się okazja.
Jest to obecnie mało prawdopodobne wobec zakazu transferowego, jaki zabrania Chelsea sprowadzać nowych graczy i The Blues nie oddadzą nikogo do momentu, aż nie znajdą zastępstwa. Lecz Zouma staje się ważną postacią na Stamford Bridge. Chelsea natomiast, wyglądała wyraźnie solidniej, gdy u jego boku grał w ostatnich tygodniach Tomori.
Zakłada się, że Rudiger automatycznie wróci do podstawowej jedenastki, gdy wyleczy kontuzję. Reprezentant Niemiec znowu trenuje, jednak Lampard nadal daje mu szansę gry w drużynie rezerw, aby być pewnym, że jest w pełni gotowy. Były obrońca Chelsea Frank Sinclair, który pracuje, jako ekspert w BBC Five Live i Sky Sports, nie uważa jednak, aby Rudiger mógł liczyć na zastąpienie Zoumy.
– Pod rządami nowego menadżera będzie musiał zapracować na swoją pozycję w zespole, tak jak wszyscy inni. Frank wyraźnie zaznaczył, że piłkarze będą wybierani do składu na podstawie treningu, występów i nie sądzę, że jest to wybór automatyczny, zwłaszcza, jeśli Chelsea nadal będzie grała dobrze i wygrywała mecze. W tej chwili Rudigerowi nie będzie łatwo wrócić.
– Z drugiej strony Antonio może grać na wielu pozycjach: lewy obrońca, prawy obrońca, jako jeden z trójki obrońców itd. Rudiger jest oczywiście międzynarodowej klasy graczem i był ważną częścią zespołu w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Potrafi się adaptować i dostanie swoje szanse w tym sezonie. Jeśli już dostanie się do pierwszego zespołu, ciężko będzie go stamtąd wykurzyć, ale musi wrócić w jakiejś formie.
Przed środowym meczem z Manchesterem United, Zouma i Tomori rozegrali razem pięć spotkań z rzędu. Byli na dobrej drodze do zachowania trzeciego czystego konta przeciwko Burnley, dopóki dwa uderzenia zza pola karnego nie zepsuły im wieczoru. To nie przypadek, że Chelsea zaczęła lepiej bronić odkąd Lampard przestał testować różne warianty. Tydzień temu, ten duet został zainspirowany imponującym zwycięstwem nad Ajaksem w Lidze Mistrzów.
– Menadżer testował różne kombinacje na początku sezonu, aby znaleźć optymalne rozwiązanie. Kurt był jego ważną częścią, jednym z dwóch od początku sezonu i pokazuje, jak dobry był jego okres przedsezonowy. Obecnie współpraca została osiągnięta. Jako były obrońca wiem, że potrzeba czasu żeby zrozumieć się z partnerem z defensywy. Poznajecie swoje mocne i słabe strony i staracie się dopasować. Oczywiście im więcej ze sobą grają razem, tym więcej zrozumienia będą mieli, a ich występy indywidualne się poprawią.
– W pełni się uzupełniają swoimi umiejętnościami. Kurt jest bardzo dobry w powietrzu, jest dominującym środkowym obrońcą, a Tomori zdaje się bardzo dobrze czytać grę i asekuruje swoich kolegów z defensywy. Jako para radzili sobie naprawdę dobrze – powiedział Sinclair.
Lampard nie jest tego nieświadomy.
– Miło było zyskać trochę stabilności, choć to z powodu plagi kontuzji, pomiędzy nim, a Fikayo w poprzednich meczach. Dobrze było zobaczyć ich grających razem, aby dostrzec małą więź, która łączy ich na boisku i poza nim. To ładna, krótka historia i chyba trzeba ją kontynuować.
Wyraźnie podkreślają to źródła zbliżone do Tomoriego, który również cieszy się z gry obok Zoumy i uważa, że więź między nimi przynosi owoce. Lampard rozdzielił piłkarzy na mecz z drużyną United, jednak to Tomori był tym, który nie zagrał. Większe doświadczenie Zoumy uznano za kluczowe w zestawieniu z 19-letnim Guehim i dało mu to kolejny wielki kredyt zaufania.
Prawdę mówiąc, para wydawała się spokojna przez większość spotkania. Rashford słusznie skradł nagłówki, jednak występ napastnika opierał się na dwóch wykorzystanych stałych fragmentach gry, a Anglik poza tym nie stwarzał zagrożenia. Zouma wygrywał pojedynki główkowe. Kilku obserwatorów zarzucało mu wybijanie piłki do przeciwników, ale może wynikało to bardziej z przegranej przez Chelsea walki w środku boiska niż błędów obrońcy.
Nie ma wątpliwości, że pewność siebie Zoumy wzrosła w wyniku regularnej gry w Stoke i Evertonie. Rozmawiając z ludźmi z obu klubów można usłyszeć podobne opinie o pozytywnym nastawieniu, chęci pracy i pozytywnym wpływie na szatnię Francuza, mimo, że był setki kilometrów od zespołu do którego należał. Statystyki pokazują, że w ciągu 32 spotkań w drużynie Marco Silvy, z której wygryzł Yerrego Minę, Zouma został przedryblowany zaledwie siedmiokrotnie i popełnił tylko jeden błąd, który doprowadził do gola dla przeciwnika.
Jego dotychczasowy rekord w Chelsea również wygląda dobrze. Dla kogoś, kto stwarza wrażenie mało zręcznego w posiadaniu piłki, może pochwalić się bardzo solidną dokładnością podań na poziomie 85% w Premier League i 91% w Champions League.
Nie licząc błędu w meczu z United, który doprowadził do rzutu karnego, Opta wskazuje, że Francuz nie popełnił żadnego błędu prowadzącego do bramki dla rywali. Zouma popełnił zaledwie dziewięć fauli w PL i tylko cztery razy został przedryblowany. Zaliczył ponadto 40 wybić piłki z pola karnego, 22 głową oraz 14 przechwytów.
Kiedy Chelsea dała mu nową, 6-letnią umowę, zanim wysłała go do Stoke, wyglądało na to, że chce zagwarantować sobie większą kwotę odsprzedaży. Teraz wszystko wskazuje na ruch celem uchronienia się przed jego stratą. Nie należy zapominać, że zanim Zouma doznał kontuzji w 2016 roku, był na dobrej drodze do regularnego grania w Chelsea przez długi czas.
Po dołączeniu z Saint-Etienne za ok. 12 milionów funtów w 2014 roku, odegrał rolę w zdobyciu mistrzostwa Anglii i Carabao Cup. Był często wybierany do składu kosztem weterana, Garego Cahilla, zanim doznał kontuzji kolana. Forma Zoumy była rzeczywiście na tyle dobra, że Cahill rozważał wówczas odejście z Chelsea, trzy lata przed ostatecznym rozstaniem z klubem. Choć Zouma musiał w tym sezonie walczyć z kilkoma przeciwnościami, jego powrót do gry na najwyższym poziomie można uznać za tryumf.
Sinclair, który grał w Chelsea w latach 1990-98, z pewnością uważa, że jest to osiągnięcie, z którego Zouma powinien być dumny.
– To jego zasługa. Miał poważną kontuzję, która mogła wpłynąć na jego rozwój. Wygląda na to, że ma to za sobą. Nie sądzę, że wrócił w 100%, ale z każdym meczem staje się coraz lepszy. Miał naprawdę ciężką kontuzję, co bardzo go wyhamowało. Nie chodzi tylko o stratę czasu, ale o konieczność powrotu, odzyskania szybkości i atletyczności. Ma świetny wyskok. Kontuzja mogła mieć wyraźny wpływ na sposób, w który się wznosi i odbija piłkę. Zajęło mu trochę czasu, aby poskładać wszystkie te umiejętności do kupy, ale wraca do swoich możliwości.
Kiedy Chelsea naciskała na Manchester, próbując wyrównać, w oczy rzucał się Zouma, który ciężko pracował, aby uniemożliwić United awans do ćwierćfinału Carabao Cup. Wyglądało to jakby chciał egzorcyzmować wszystkie złe wspomnienia z ostatniego meczu z United, ale jego główka po wrzutce Hudsona-Odoia okazała się chybiona, a następnie strzał z dystansu był jeszcze bardziej niecelny.
Okazje nie zakończyły się jak Zouma chciał, ale przynajmniej jego szanse na sukces w drużynie Chelsea w końcu stają się realną możliwością.
- Źródło: The Athletic
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.