Tomori i Mount o spełnieniu marzenia, jakim była gra w Chelsea

Autor: Sebastian Romanowski Dodano: 30.10.2019 13:49 / Ostatnia aktualizacja: 30.10.2019 13:49

Finał FA Youth Cup w 2016 roku przyniósł zwycięstwo drużynie Chelsea. W kadrze tamtego zespołu byli między innymi Mason Mount oraz Fikayo Tomori, którzy aktualnie grają pierwsze skrzypce w drużynie Franka Lamparda, która podbija serca.

 

Jakie jest pierwsze wspomnienie Masona Mounta, jeśli powie mu się o nazwisku Tomoriego?

 

– To był turniej drużyn z Premier League, myślę, że graliśmy z Leicester, a Fik strzelił gola z rzutu wolnego. W akademii wszędzie były telewizory, a później pokazywano na nich właśnie to uderzenie. Nie spotyka się często tego, że środkowy obrońca ma takie uderzenie. Pamiętam, że pomyślałem wtedy: "Teraz ci się uda!"

 

Zbiegło się to w czasie z tym, jak ojciec Masona, Tony Mount, polecił mu zmianę drużyny. Niedawno Tony Mount ujawnił, że jego syn odpowiedział mu wtedy, że będzie drugim (po Terrym) piłkarzem, który awansuje z akademii do pierwszego zespołu.

 

– Prawdopodobnie powiedziałem mu coś takiego, zgadza się. Dyskutowaliśmy na ten temat, ale moim celem zawsze była gra dla Chelsea i nie chciałem zmieniać klubu. Kocham konkurencję, a tutaj jest ona tak duża, że w każdym następnym meczu musiałeś grać lepiej i lepiej. Każdego dnia musiałeś się poprawiać i trenować jeszcze ciężej.

 

Mount spędził sezon na wypożyczeniu w Vitesse, a Tomori po jednym w Brighton i Hull City zanim wspólnie trafili pod skrzydła Franka Lamparda w Derby County. Obaj nigdy nie zrezygnowali z marzeń o zrobieniu kariery w Chelsea.

 

– Naprawdę nie można się poddać. Idziesz na wypożyczenie, ponieważ potrzebujesz regularnej gry i musisz się poprawić. Idziesz do innego klubu z nadzieją, że kiedy wrócisz na kolejny trening przedsezonowy, menadżer da ci szansę. My ją otrzymaliśmy i wszyscy ją wykorzystujemy – przyznaje Tomori.

 

– Musisz mieć dobre przekonanie, nie ma zbyt wielu piłkarzy, którzy awansują do pierwszej drużyny. Ciężko pracujemy i mamy nadzieję, że będziemy mogli sobie świetnie radzić przez kilka najbliższych lat – dodaje Mount.

 

 

Mount i Tomori byli częścią zespołu Derby, który w zeszłym sezonie wyeliminował Manchester United z Carabao Cup. Jak wspominają to zwycięstwo?

 

– Prawdopodobnie był to jeden z kilku meczów, mogę wspomnieć jeszcze o rywalizacji z Leeds, które naprawdę zapadły mi w pamięć. Podróż na Old Trafford i zwycięstwo na tym stadionie, to coś niesamowitego. Mogliśmy zwyciężyć już w regulaminowym czasie gry, ale Manchester wyrównał w końcowych minutach. Graliśmy bardzo dobrze, ten mecz to jedno z moich najlepszych wspomnień z pobytu w Derby – powiedział Mount.

 

– Podeszliśmy do tego meczu bez strachu. Pojechaliśmy na Old Trafford z odpowiednią mentalnością. Chcieliśmy zaatakować przeciwnika i to nam się opłaciło – dodał Tomori.

 

W czwartej rundzie, Derby mierzyło się z Chelsea, a Tomori i Mount mogli wystąpić w tym meczu, ponieważ klub z zachodniej części Londynu wyraził na to zgodę.

 

– Towarzyszyły mi mieszane emocje, ponieważ graliśmy w akademii Chelsea, jednak nigdy nie występowaliśmy w pierwszej drużynie. Musieliśmy jednak zmierzyć się przeciwko temu zespołowi na Stamford Bridge. To dziwne uczucie – przekonuje Mount.

 

Fikayo Tomori dodaje, że był zaskoczony, kiedy Frank Lampard powiedział mu, że Chelsea wyraziła zgodę na ich występ.

 

– Byłem bardzo zaskoczony. Rok wcześniej występowałem w Hull razem z Michaelem Hectorem i Olą Ainą i trafiliśmy na Chelsea w jednym z pucharów. Menadżer powiedział nam wtedy, że nie mamy zgody na występ. Kiedy w ubiegłym sezonie wylosowaliśmy Chelsea w Pucharze Ligi, powiedziałem Masonowi, że nie zagramy.

 

– Mieliśmy dzień wolny, a Lampard przyszedł do nas i powiedział: "Będziecie mogli zagrać przeciwko Chelsea." Byłem bardziej zaskoczony niż Mason, ponieważ nie wyobrażałem sobie, że jest to możliwe.

 

Tomori otworzył wynik tego meczu, umieszczając piłkę we własnej siatce. Fani Chelsea pokazali wsparcie piłkarzom akademii i Frankowi Lampardowi.

 

– Grałem na prawej stronie, a po stracie tej bramki pomyślałem, że to mogło przytrafić się tylko mi. Gdy sędzia zakończył pierwszą połowę, pomyślałem: "Czy to naprawdę miało miejsce?" To było bardzo dziwne. W mojej głowie było wtedy mnóstwo myśli.

 

Mason Mount uważa, że powrót Franka Lamparda do Chelsea przyszedł we właściwym momencie.

 

– To był wielki moment na powrót Franka. Słyszymy dobre słowa fanów, jest ich chyba 100 procent! To jest coś, do czego nawołują od dawna. Młodzi Anglicy wchodzą do zespołu i radzą sobie dobrze. Czujemy wsparcie fanów na boisku i chcemy dać im coś od siebie. Robimy to do tej pory i chcemy to robić przez cały sezon. Ludzie pisali na początku rozgrywek, że nie damy sobie rady. Musimy ciągle udowadniać, że się mylą.

 

Frank Lampard podkreślał już kilkukrotnie, że jego zaufanie do młodzieży nie jest spowodowane zakazem transferowym. Menadżer zaufał Tomoriemu i Mountowi kosztem Davida Luiza, sprzedanego do Arsenalu oraz Tiemoué Bakayoko oraz Danny'ego Drinkwatera, którym pozwolono odejść na wypożyczenie.

 

– Jeśli chodzi o naszą dwójkę, mieliśmy pewną przewagę podczas okresu przygotowawczego. Pracowaliśmy przecież z Frankiem przez cały zeszły sezon, znaliśmy jego schematy. Na początku sezonu trener powiedział nam, żebyśmy nie rozmawiali o zakazie transferowym, ponieważ nasze występy nie są z tym powiązane. Musimy tworzyć zespół przez cały sezon – powiedział Mount.

 

– Wiele się mówiło o tym, że Frank Lampard zostanie trenerem Chelsea, ale myślałem wtedy, czy to naprawdę się wydarzy. Później zaczynasz myśleć o sobie i o tym, że to może być dla ciebie dobra rzecz – dodaje Tomori.

 

Mason Mount uważa, że obecność wielu młodych Anglików w drużynie pozwoliła im się szybciej zaaklimatyzować.

 

– Biorąc pod uwagę wszystkich piłkarzy i fakt, że tworzymy zespół, staramy się wspólnie napędzać do ciężkiej pracy. Gra w takim klubie wymaga odporności na presję i ciągle musisz coś udowadniać. Myślę, że spotkanie z wieloma piłkarzami, których znasz z akademii, na pewno pomaga w tworzeniu dobrej atmosfery.

 

Być może Tomori opisał najlepiej uczucie piłkarzy akademii, którzy czekają na swoją szansę gry w pierwszym zespole.

 

– Widziałem moich przyjaciół grających dla Chelsea i byłem ich blisko. Zachęciło mnie to do jeszcze cięższej pracy na każdym treningu. Wszyscy rozmawiamy ze sobą podczas wieczorów, które spędzamy w hotelu, a w przeddzień meczu w Lidze Mistrzów, wielu z nas mówiło: "Wow, gramy w Champions League!". Takie rzeczy utrzymują wysoki poziom motywacji, a kiedy przychodzi mecz, chcemy go wygrać. W tej chwili działa to na nas dobrze.


Źródło: The Telegraph

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close