Napastnik Chelsea i reprezentacji Francji Olivier Giroud zadeklarował w jednym z wywiadów, że nie potrafi zaakceptować obecnej roli jaką pełni w drużynie Franka Lamparda.

Świetna dyspozycja strzelecka Tammy'ego Abrahama powoduje, że doświadczony napastnik otrzymuje bardzo mało szans na grę w składzie The Blues. Do tej pory zawodnik 33-latek wziął udział w zaledwie trzech meczach Premier League.

Urodzony w Chambéry Olivier zapowiada jednak, że wciąż będzie walczył o swoje miejsce na boisku i w żaden sposób nie obarcza winą swojego szkoleniowca w związku z aktualną sytuacją.

– Czy akceptuję takt stan rzeczy? Nie. W pewnych momentach nie można pozwalać sobie na chwile słabości. Zawsze podchodzę do swojej pracy z wielkim respektem i pokorą. Nawet jeśli nie mogę się zgodzić z trenerem w pewnych sprawach, nie krytykuję go – powiedział Giroud.

– Jednak nie mogę się pogodzić sam ze sobą, że jestem w takiej sytuacji, bo znam swoją wartość. W zeszłym sezonie, gdy także czułem, że zasługiwałem na regularną grę, poprosiłem trenera o wyjaśnienie swoich decyzji.

Olivier nie ukrywa także, że trudno było mu opuścić Arsenal w styczniu 2018 roku, jednak nie żałuje transferu na Stamford Bridge.

– Odejście z Arsenalu nie było dla mnie łatwą decyzją. Kochałem Arsenal, ale w Chelsea poczyniłem większy progres, ponieważ ten klub osiągał największe sukcesy w ostatniej dekadzie, doliczając także Manchester City. Miałem okazję rywalizować o skład z Alvaro Moratą czy Gonzalo Higuainem, których już nie ma w drużynie.

– Ostatecznie wiele udało mi się wygrać w Chelsea. Grałem w finale Pucharu Anglii w 2018 roku i w ostatnim finale Ligi Europy. Po raz kolejny start sezonu jest dla mnie trudny, ale jak mawia mój brat, zawsze nabieram większej pewności siebie, kiedy muszę się mierzyć z przeciwnościami losu. Oczywiście sam życzyłbym sobie, aby takich sytuacji było jak najmniej – dodaje Giroud.

Napastnik The Blues strzelił 19 goli i zanotował 13 asyst w 68 meczach dla klubu z zachodniego Londynu.

Źródło: Le Pelerin