De Bruyne: Ta rozmowa z Mourinho zmieniła moje życie

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 15.04.2019 21:59 / Ostatnia aktualizacja: 15.04.2019 22:00

Kevin De Bruyne opublikował w The Players' Tribune swoją historię związaną z futbolem. Belg wraca w niej wspomnieniami do Chelsea i do relacji z José Mourinho. Oto fragment wpisu pomocnika Manchesteru City, w którym opowiada on o swoim nieudanym epizodzie na Stamford Bridge.

 

"Gdy byłem w Chelsea dużo pisało się o mojej relacji z José Mourinho. A prawda jest taka, że rozmawiałem z nim dwa razy. Od początku chciałem pójść na wypożyczenie, więc poszedłem w 2012 roku do Werderu Brema i zagrałem świetny sezon. Kiedy wróciłem do Chelsea następnego lata chciało kupić mnie kilka niemieckich klubów. Klopp chciał mnie w Borussii Dortmund, a oni grali taki futbol, jaki lubię. Więc pomyślałem, że może Chelsea mnie puści.

 

Wtedy jednak dostałem SMS-a od Mourinho: "Zostajesz. Chcę, żebyś był częścią drużyny."

 

Pomyślałem: "OK, świetnie, jestem w jego planach."

 

Kiedy przyjechałem na zgrupowanie przed sezonem, czułem się dobrze. Zagrałem od początku w dwóch z pierwszych czterech meczów sezonu i myślałem, że grałem nieźle. Nie wspaniale, ale całkiem nieźle. Ale po czterech meczach było po wszystkim. Byłem na ławce i więcej nie dostałem szansy. Nie wytłumaczono mi dlaczego. Po prostu, z jakiegoś powodu wypadłem z łask.

 

Oczywiście, sam popełniłem pewne błędy. Byłem trochę naiwny gdy zastanawiałem się jak powinien prowadzić się piłkarz z Premier League. Coś, o czym fani nie wiedzą to fakt, że gdy wypadasz z łask to na treningach zwraca się na ciebie mało uwagi. W niektórych klubach traktują cię, jakbyś nie istniał.

 

Gdyby spotkało mnie to teraz, to nie byłby to problem. Wiem już wystarczająco, by trenować samemu i o siebie zadbać. Ale kiedy masz 21 lat, to nie wiesz, jak się zachować. Kiedy dostałem kolejną szansę w pucharze ze Swindon Town, nie byłem w dobrej formie. I wtedy praktycznie wszystko się dla mnie skończyło.

 

W grudniu José zawołał mnie do swojego gabinetu i był to prawdopodobnie drugi moment, który zmienił moje życie. Miał przed sobą jakieś papiery i powiedział: "Jedna asysta, zero goli, dziesięć odbiorów."

 

Minutę zajęło mi zrozumienie, o co mu chodziło.

 

Potem zaczął czytać mi statystyki pozostałych ofensywnych pomocników – Williana, Oscara, Maty i Schürrle.

 

Oni mieli, powiedzmy, pięć goli, dziesięć asyst, obojętnie.

 

José zdawał się czekać, aż coś powiem, więc w końcu powiedziałem: "Ale niektórzy ci faceci zagrali po 15-20 meczów, a ja tylko trzy. To normalne, że jest różnica, nie?"

 

To było takie dziwne. Rozmawialiśmy trochę o tym, żeby znowu mnie wypożyczyć. Wówczas poza skład wypadł też Mata, więc José powiedział: "Wiesz, jeśli odejdzie Mata, to będziesz piątym, a nie szóstym wyborem."

 

Byłem totalnie szczery. Powiedziałem: "Czuję, że ten klub mnie tu nie potrzebuje. Chcę grać w piłkę. Wolałbym, żebyście mnie sprzedali."

 

Myślę, że José był trochę rozczarowany, ale trzeba przyznać, że chyba zrozumiał, że ja naprawdę musiałem grać. Klub więc mnie sprzedał i nie było z tym większego problemu. Chelsea dostała za mnie ponad dwa razy tyle, co za mnie zapłaciła, a ja znalazłem się w Wolfsburgu w dużo lepszej dla siebie sytuacji.

 

Wtedy wszystko się zmieniło, ale nie tylko z powodu futbolu. Miałem przy sobie moją narzeczoną, obecnie żonę. Ona pomogła mi dorosnąć i nauczyć się wyrażać siebie tak, jak nigdy wcześniej – nawet w rozmowach z nią samą. Ta historia jest trochę niezręczna i wahałem się, czy ją opowiedzieć, ale obiecałem szczerość."

Źródło: The Players' Tribune

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close