David Luiz i europejskie puchary cz. 1

Autor: Sebastian Romanowski Dodano: 25.03.2019 06:38 / Ostatnia aktualizacja: 25.03.2019 09:57

Chelsea jest aktualnie w środku kolejnej walki o europejskie trofea, a doświadczenie Davida Luiza w końcowych etapach rozgrywek europejskich jest większe niż większości piłkarzy będących obecnie w kadrze The Blues.

 

Historia Brazylijczyka w fazie pucharowej europejskich pucharów rozpoczyna się w chwili, gdy tylko postawił swoją nogę na tym kontynencie. David Luiz postanowił przypomnieć sobie oraz wszystkim jak to u niego wyglądało. Obrońca dołączył do Benfiki z Vitorii, był wtedy styczeń 2007 roku.

 

– Byłem po prostu dzieciakiem, który marzy o grze. Kiedy trafiłem do Benfiki, patrzyłem na starszych piłkarzy i myślałem: "Wow, oni są piłkarzami z gier wideo". W pierwszym miesiącu nie dotknąłem nawet piłki, ale to było jak sen.

 

– Fernando Santos trenował wtedy Benfikę, to świetny trener. Wygrał z Portugalią mistrzostwa Europy. Rozmawiał ze mną wiele razy i często na początku powtarzał słowa: "Co robisz?! Nie jesteś piłkarzem! Wracaj do Copacabany!"

 

 

Początki Davida Luiza nie był łatwe, ale ostatecznie udało mu się przebić do składu. Podstawowy środkowy obrońca Benfiki, Luisao doznał kontuzji, a 19-latek myślał, że właśnie wtedy nadejdzie jego moment. Zadzwonił nawet do domu, aby powiedzieć rodzinie i przyjaciołom, by spróbowali obejrzeć to spotkanie.

 

– Byłem taki szczęśliwy. Menadżer postawił jednak pomocnika w obronie, a mnie ominął. Było mi później bardzo smutno. Moja mama i tata w Brazylii nie mieli telewizji kablowej, więc poszli obejrzeć ten mecz do naszych sąsiadów. Wszyscy byli smutni.

 

– Pięć dni później graliśmy spotkanie w Pucharze UEFA przeciwko PSG. Pamiętam, że było to spotkanie wyjazdowe, na które udał się także Luisao, ale nie wiedzieliśmy, czy jest w stanie zagrać. Ja byłem szczęśliwy, ponieważ znalazłem się w kadrze na to spotkanie. Pojechało dwudziestu zawodników. Normalnie byłbym jednym z tych, którzy nie znaleźli się w 18-stce meczowej. Pamiętam, że w dniu meczu siedziałem w pokoju hotelowym i przyszedł do mnie Kostas Katsouranis, pomocnik, który w ostatnim spotkaniu grał jako obrońca. Rozmawiał z lekarzem i powiedział, że jest chory i nie może dziś zagrać.

 

– Zamknąłem drzwi i pomyślałem: "Może załapię się na ławkę..." Zadzwoniłem do moich rodziców i przyjaciół i powiedziałem, że mogę być na ławce, więc niech spróbują zobaczyć mnie w telewizji.

 

David Luiz rzeczywiście znalazł się na ławce rezerwowych, a w pierwszym składzie wyszedł Luisao. Dzięki bramce Simao, goście prowadzili 1:0.

 

– Nadeszła 33. minuta i Luisao powiedział, że odnowił mu się uraz. Fernando Santos spojrzał raz na ławkę, później zerknął na nią drugi i trzeci raz, a później powiedział: "Dobra, mamy tylko Ciebie, chodź!" Wszedłem i po pięciu minutach było już 2:1 dla PSG. Zrobiłem jeden błąd. Wyobraźcie sobie co miałem wtedy w głowie. Myślałem, że następnego dnia odeślą mnie do Brazylii!

 

– Skończyła się pierwsza połowa, a ja byłem z tego powodu bardzo szczęśliwy. Zacząłem ciężko oddychać, a trener zapytał, czy chcę być zmieniony. Odpowiedziałem, że nie. Niektórzy piłkarze byli na mnie źli, inni kazali zachować spokój. Pamiętam, że modliłem się wtedy do Boga i mówiłem: "Proszę o spokój, resztę zrobię sam".

 

– Rozpoczęła się druga połowa, a ja byłem najlepszym zawodnikiem na boisku. Prawie udało mi się zdobyć bramkę. Przegraliśmy 1:2, ale grałem niesamowicie. Koledzy z drużyny i fani byli ze mnie zadowoleni.

 

 

Po tym spotkaniu, sprawy zaczęły przyspieszać. Trzy dni później, David Luiz zadebiutował w lidze portugalskiej i został w tym spotkaniu wybrany MOTM. Później przyszedł drugi mecz z PSG i zwycięstwo Portugalczyków 3:1. Kiedy Luisao wyleczył kontuzję, drugi środkowy obrońca stracił swoje miejsce w składzie na rzecz Davida Luiza. Życie Brazylijczyka zmieniło się na zawsze.

 

Przejdźmy teraz do meczów europejskich już w Chelsea. Po transferze z Benfiki, gdzie Luiz grał już w pucharach, nie zagrał z Kopenhagą i Manchesterem United. W następnym sezonie, The Blues pokonali Valencię w finałowym meczu fazy grupowej. Później nadeszła porażka z Napoli, a w rewanżu stało się coś niebywałego.

 

– To był najlepszy moment tego sezonu, ponieważ wszyscy wiedzą, co się później stało. To było dobre doświadczenie również dlatego, że każdy zobaczył, że można odmienić wszystko w jedną chwilę. To uczucie dotknęło każdego serca i nie tylko z powodu wyniku.

 

– Dla mnie wszystko zaczęło się jeszcze w pierwszym meczu, kiedy Ashley Cole wybił piłkę z linii bramkowej. Pamiętam, że wszyscy go chwalili, mimo że przegraliśmy 1:3. Po meczu mówiliśmy, że ta obrona to jakiś znak. Wszyscy zaczęli wierzyć w tę chwilę. To dotknęło naszych serc i wszyscy wiedzieliśmy, że zrobimy coś specjalnego.

 

– Udało się, a dla mentalności piłkarza, kiedy zrobisz coś takiego, to jest coś ogromnego. To przywraca twoją pewność siebie, twoją siłę, twoje marzenia. To była zupełnie inna atmosfera. Piłka nożna jest magią z powodu takich rzeczy. Wszystko może się w niej wydarzyć. Atmosfera, świetna atmosfera, dobra energia i pozytywne chwile.

 

– Lubię wykorzystywać moją karierę piłkarską jako przykład dla wszystkich. Możesz marzyć i spróbować odwrócić los. Ashley wierzył w możliwość odwrócenia losów w rewanżu. Uratował tamtą piłkę i świętował. Rozumiał, że to nie tylko mecz, był dla nas przykładem. Tamten rewanż jest do dzisiaj w naszych głowach.

 

Po pokonaniu Neapolitańczyków, na Stamford Bridge panowało święto. David Luiz opowiada jak wyglądało to z boiska.

 

– To tak, jakbyś poszedł na imprezę, gdzie tańczy tylko jedna osoba. Ty nie tańczysz. Dwoje ludzi? Ty nie tańczysz. Jeśli jednak widzisz, że wszyscy świętują, atmosfera udziela się także tobie. Bardzo mi się to podobało. Podoba mi się tu przykład ze śmianiem. Dlaczego zaczynasz się śmiać, gdy ktoś inny to robi? To infekcja dobrej energii. Widzisz jak tańczą inni piłkarze, nasi fani. To magiczny moment. To był magiczny moment, który na zawsze zostanie w moim sercu. Wtedy zdałem sobie sprawę, że możemy zrobić wszystko.

 

Druga część wywiadu z Davidem Luizem ukaże się na łamach naszej strony już jutro...


Źródło: chelseafc.com

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close