LVBET LVBET
Fot. Chelsea FC

Cucurella: Zasłużyliśmy na to, żeby zagrać w finale

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 13.07.2025 08:22 / Ostatnia aktualizacja: 13.07.2025 09:02

Już tylko jeden mecz dzieli piłkarzy Chelsea od zdobycia tytułu Klubowych Mistrzostw Świata. Wszystko się wyjaśni już dzisiaj, na MetLife Stadium, w starciu przeciwko fantastycznemu PSG.

Ostatnie tygodnie zespół spędził w Nowym Jorku, w hotelu Fifth Avenue, ponadto pomiędzy treningami odwiedzali Manhattan. Internet obiegło wideo, na którym Cole Palmer jeździł po Times Square hulajnogą. Co ciekawe rozpoznany przez licznych Amerykanów, kiedy sam zapewne myślał, że w tym kraju pozostanie anonimowy.

Nowy Jork to miasto, które nigdy nie śpi, tak samo jak piłka nożna.

Dla Palmera jest to trzeci turniej z rzędu, w którym bierze udział w czerwcu - Euro U21 w 2023, Euro w 2024 i w tym roku KMŚ - nie spocznie nawet w następnym roku, ponieważ z dużym prawdopodobieństwem pojedzie na Mistrzostwa Świata.

Trzytygodniowa przerwa, która zacznie się już w poniedziałek, pozostawi Chelsea dwa tygodnie czasu na przygotowania do rozgrywek Premier League, które zespół rozpocznie starciem przeciwko Crystal Palace.

Lewy obrońca The Blues, Marc Cucurella, był częścią hiszpańskiej reprezentacji, która pokonała Anglię w zeszłorocznym finale Euro. Aktualnie oczekuje na początek swoich zasłużonych wakacji, marzy mu się wypad do Disneylandu, w którym chce na chwilę odpocząć od futbolu. Jest mu jednak daleko do określenia Klubowych Mistrzostw Świata „Pucharem Myszki Miki”. Niedziela dla Niebieskich będzie poważnym testem, gdyż PSG jest uważane za najlepszy aktualnie zespół na świecie:

Nikt nie będzie chciał odpuścić. Zwycięstwo będzie historycznym momentem po zmianie formatu tych rozgrywek:

— Wiemy, że jeśli wygramy, to zachowany pamiątkę z tego zwycięstwa na koszulkach na lata. Wiemy, że po tak długim sezonie będzie to trudne, godziny w których gramy są wymagające, bo jest niezwykle gorąco. Niemniej nie gramy tutaj od wczoraj i chcemy zwyciężyć. Taki rezultat byłby dla nas wspaniały.

Dla 26-latka będzie kolejny dowód na to, żeby pokazać jak kibice się mylili ze zbyt wczesnym osądem jego transferu. Po wczesnych turbulencjach zaliczył kompletne odwrócenie trendu i od teraz jest jednym z kluczowych filarów kadry Chelsea. Dzisiaj wspomina swoje początki z lekką groteską w wyrazie. W jego odczuciu wynikało to z okresu, w którym klub był w przebudowie, a mimo to dobijała ich ogromna presja:

— Początkowo miałem małe problemy. Czułem się lepiej w innych klubach, gdzie zwycięstwem umiałem się cieszyć cały tydzień. Tutaj wymaga się, żeby wygrywać każdy mecz. Po swoim debiucie w barwach Chelsea nie czułem tego szczęścia. Tutaj to część roboty, żeby wygrywać i tego przesadnie nie celebrować. Trudno przez to udźwignąć presję.

Początkiem do zmian była kontuzja kostki. Dała mu ona czas na refleksję i oczyszczenie swojej głowy:

— Nie było to dla mnie łatwe. W trakcie tej trzymiesięcznej przerwy miałem jednak sporo czasu na przemyślenia nt. samego siebie, tego co jest dla mnie dobre i nad czym muszę planować. Skupiałem się na tym, aby nie stracić pewności siebie. Jestem tym samym człowiekiem, co na początku swojej przygody tutaj, ale bardziej uwierzyłem w siebie i w swoją jakość czysto piłkarską. Trudno było mi pojąć, że w odczuciu ludzi kiedy gram dobrze to jestem najlepszy na świecie, a gdy idzie mi gorzej nagle jestem najgorszy. Najważniejsze jest zatem utrzymanie regularnej formy. To kluczowa kwestia w tak dużych klubach jak Chelsea.

— Po urazie zacząłem się cieszyć grą. Po moim powrocie udało mi się strzelić bramkę z Leicester. Po tym występie zostałem powołany do kadry narodowej, bo potrzebowali zmiennika na lewą stronę. Wszystko szło w dobrym kierunku. Latem zagrałem na Euro, które wygraliśmy, co dało mi jeszcze więcej pewności siebie. Potem wróciłem do Chelsea, gdzie wszystko wygląda dużo lepiej.

Dla Cucurelli najważniejsze momenty to końcówka sezonu 2023/24 pod skrzydłami Pochettino oraz późniejszy angaż Mareski, który wniósł jego grę na jeszcze wyższy poziom:

— Przybył tutaj z ogromną energią i głową pełną dobrych pomysłów. Sporo mi pomógł. Mamy za sobą dobry sezon. W ostatnich miesiącach co prawda trochę obniżyliśmy loty i pewności siebie, ale ogólnie osiągnęliśmy wszystko co chcieliśmy, czyli kwalifikację do Ligi Mistrzów i zwycięstwo w Lidze Konferencji. Ten turniej to dla nas kolejny krok.

Dla Chelsea będzie to jednak ogromny test umiejętności. W składzie PSG jest masa fantastycznych piłkarzy, będących w niebywałej formie, grających zarówno z przodu jak i z tyłu. Ich pokaz siły można było zobaczyć w finale Ligi Mistrzów, w którym zgruzowali Inter aż 5:0, a na KMŚ odprawili z kwitkiem Real Madryt, wygrywając 4:0.

Nawet zdaniem Marka są aktualnie lepsi niż jakikolwiek inny zespół:

— Pokazali, że tak jest przez praktycznie cały sezon. Mają masę dobrych graczy. Grają na naprawdę dobrym poziomie. Niemniej finał to finał i zasłużyliśmy, żeby zagrać z nimi. Jest to okazja dla nas, aby pokazać jak dobrzy jesteśmy. Jesteśmy stworzeni do wielkich osiągnięć. Mamy nadzieję, że uda nam się wygrać.

— Na początku mieliśmy trudności bo przegraliśmy z Flamengo, za co sporo ludzi nas skrytykowało. W 1/8 finału przeciwko Benfice musieliśmy się zmierzyć także z burzą i absurdalnie długim przedłużeniem gry. Niemniej trzymaliśmy się razem i wiedzieliśmy że musimy trzymać się założonego planu. Dzięki temu szło nam lepiej. Zasłużyliśmy, aby grać do tego momentu rozgrywek. Zarówno my, jak i PSG pokazaliśmy że jesteśmy najlepsi w tym turnieju.

Klubowe Mistrzostwa Świata spotkały się ze sporą krytyką, ale w odczuciu Cucurelli przewyższyły jego oczekiwania, które nie były przesadnie wygórowane:

— Szczerze mówiąc naprawdę dobrze wszystko było zorganizowane. Myślałem, że będzie gorzej. Nie ma co się oszukiwać, że to też przez to, że dostaliśmy się do finału. Gdybyśmy odpadli wcześniej to pewnie myślelibyśmy w taki sposób: „Straciliśmy swoje wakacje i czas”. Ostatecznie jednak uważam, że było to dobre doświadczenie.

— To był pierwszy raz i wciąż muszą poprawić kilka rzeczy. W ogólnym rozrachunku podobało mi się. Mieliśmy możliwość zagrania w Ameryce na dużym turnieju przeciwko zespołom, z którymi normalnie byśmy nie zagrali inaczej niż w meczach towarzyskich. Mogliśmy ponadto pozwiedzać miasta, co było osobiście dla mnie fantastycznym przeżyciem.

Sporo się mówi, że KMŚ ma powiększyć pulę zespołów z 32 do 48 i stać się co dwuletnim, zamiast co czteroletnim turniejem. Czy jednak to nie będzie za dużo?:

— Możliwe, że tak. Co cztery lata brzmi jak rozsądny turniej w moim odczuciu, bo przez to nie będzie to powtarzalne i tym samym zbyt nudne. Rozumiem ludzi, że kiedy oglądają mecze przez 12 miesięcy to w pewnym momencie nie jest to już dla nich aż tak wciągające. Wyobraźcie sobie jakby Mistrzostwa Świata były grane co rok. To nie byłoby to samo. Przez te 4 lata ludzie na to oczekują i przez to bardziej ekscytują się meczami.

Hubson
Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH


Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close