Banner reklama
Fot. własne

Wnioski pomeczowe: Tottenham 3:4 Chelsea

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 09.12.2024 23:36 / Ostatnia aktualizacja: 09.12.2024 23:36

Kurz z derbowego pobojowiska opadł na dobre, wobec czego wracamy do Was z dawno niepublikowanym formatem wniosków pomeczowych. Zapraszamy do lektury!


Z Tottenham Hotspur Stadium wracamy z kompletem punktów, zwyciężając z Kogutami 4:3, po bramkach Jadona Sancho, Enzo Fernándeza i dwóch karnych Cole’a Palmera. Nie można powiedzieć, że był to łatwy triumf. Wątpliwości czy uda się dowieźć korzystny rezultat aż do końcowego gwizdka były jak najbardziej zasadne.


Aczkolwiek to właśnie charakteryzuje większość London Derbies. Ładunek emocjonalny i cała otoczka wokół spotkania The Blues ze Spurs wchodzi często na tak wysoki poziom, że taktyka i przygotowanie ustępuje miejsce uporowi i determinacji.


Tak było także w tym meczu. Nasza młoda kadra zdała bardzo ważny test, który poza umiejętnościami piłkarskimi zweryfikował ich mentalność.


Problemy z kontrolą gry w pierwszych minutach meczu- jednorazowy wybryk czy reguła?


W głównej mierze dramaturgii tej batalii dodało koszmarne wejście w mecz w wykonaniu Chelsea. Śliskie buty Marka Cucurelli okazały się silniejsze, niż upór Hiszpana. Przez upadki Hiszpana na murawę szybko do piłki dwukrotnie dopadał Brennan Johnson, który w równie błyskawicznym tempie rozpoczynał akcje Kogutów. Konsekwencją tego już w 11 minucie tablica wyników pokazywała 2:0 dla gospodarzy.


Jak wszyscy dobrze wiemy, The Blues zdołali zniwelować tę przewagę, ale niestety nie był to pierwszy raz, gdy ekipa z SW6 nie umiała dobrze wprowadzić się w spotkanie.


Wystarczy nawiązać do minionej kolejki w Premier League z Southampton, gdzie Chelsea wyjmowała piłkę z siatki tak samo w 11 minucie meczu. Należy jednak podkreślić, że po bliźniaczej akcji strzelec gola dla Świętych, Joe Aribo mógł się wpisać na listę strzelców już w drugiej minucie, gdyby nie świetna interwencja Filipa Jørgensena.


Co więcej, stosownej kontroli gry nie umieliśmy nawet zachować w pierwszych chwilach meczu z takimi drużynami jak Heidenheim, czy nawet FC Noah w Lidze Konferencji. Problemu zatem nie można nazwać mrzonką, a raczej jednym z większych mankamentów formacji defensywnej w systemie Enzo Mareski.


Po co Moisés Caicedo jako odwrócony boczny obrońca?


Na murawie nie tylko nieodpowiednie obuwie wpływało na naszą niekorzyść, ale i słabo obstawiona prawa flanka. Co prawda dwa pierwsze gole straciliśmy ze strony obsadzonej przez „Cucu”, ale dalej ogromną swobodę po drugiej stronie murawy miał Heung-min Son, który także strzelił bramkę.


Dość w tym zasługa nie tylko co samego Caicedo, co roli jaką dostał, czyli odwróconego bocznego obrońcy. W praktyce częściej widzieliśmy Ekwadorczyka w środku pola, zamiast przy bocznej strefie, co miało ułatwić kwestie rozegrania piłki. Ogromnym minusem tego wariantu były ogromne luki w przestrzeniach na skrzydle, gdzie brakowało piłkarzy do asekuracji.


Sam Enzo Maresca niedawno tłumaczył na konferencji, że po meczu z Aston Villą chciałby spróbować wariantu z Moiem w pierwszej tercji, bo dzięki temu może umieść jego, Fernándeza i Lavię w jednym składzie. Cóż, jak widać wiodąca myśl szkoleniowa Guardioli, że im więcej pomocników tym lepiej, nie zawsze zdaje egzamin i po meczu warto zadać sobie pytanie czy nie byłoby lepiej jakby od pierwszych minut zagrał na prawej obronie po prostu Malo Gusto?


Cole „Calma” Palmer


Przełamać wynik 2:0 nie jest na pewno łatwym zadaniem, tym bardziej w derbach. Jak wielkiego wymaga to wysiłku potwierdził najpierw Jadon Sancho po indywidualnym rajdzie i strzelonym golu tuż zza pola karnego. Jednakże trzeba podkreślić i oddać królowi co królewskie, że to nie kto inny, a Cole Palmer wziął na siebie w dużej mierze ciężar dowiezienia wyniku.


Anglik nie wszedł idealnie w mecz, natomiast nieraz widzieliśmy że słaby początek w wykonaniu tylko go nakręca do działania. Zacznijmy od podania do Enzo, które ostatecznie skończyło się golem na 3:2. Drybling w podobnym stylu do Sancho, tyle że w skali makro. Do zatrzymania Palmera nie wystarczał kryjący go Udogie, pędzący za nim Van de Ven z Sarrem, a nawet asekurujący Bissouma. 22-latek wszedł w pole karne, jak w masło, by potem oddać futbolówkę do niekrytego Argentyńczyka, który wykończył akcję w równie fantastycznym uderzeniem po krótkim słupku. Istna poezja.


Nie można również zapomnieć o dwóch strzelonych rzutach karnych. Na ich podstawie po raz kolejny utwierdziliśmy się w przekonaniu, że dla Cole’a słowo „presja” jest zupełnie obce. Obraz ten dopełnia jeszcze wyraźniej statystyka 12 wykończonych jedenastek z rzędu, co stanowi nowy rekord Premier League.

Hubson
Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH


Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close