Estêvão: Chcę być najlepszym piłkarzem na świecie
Dodano: 13.10.2024 08:34 / Ostatnia aktualizacja: 13.10.2024 08:34Estêvão w wywiadzie dla The Guardian opowiedział o swoich odczuciach przed przeprowadzką do Londynu oraz jego głównym celu, jakim jest zostanie najlepszym piłkarzem na świecie.
Brazylijski talent nie musiał się długo zastanawiać nad cieszynką po oficjalnym ogłoszeniu jego transferu do Chelsea. Uhonorował Cole'a Palmera, zaznaczając prawdopodobną nową erę w klubie.
— Świeżo po podpisaniu umowy z Chelsea strzeliłem gola i celebrowałem go jak Palmer. Jego cieszynka jest bardzo znana i popularna. Rozmawialiśmy przez social media, oznaczyłem go na Instagramie, nazwał mnie gwiazdą, ale ja go również. Uważa, że uda nam się wspólnie osiągnąć wiele wspaniałych rzeczy w Chelsea.
Wielu może dziwić, że Palmer już wyobraża sobie wspólną grę z jakby nie było 17-latkiem, ale wynika to raczej z braku świadomości z jakim talentem mamy do czynienia. Aktualnie uważa się go za największego prospekta od czasów Neymara.
Już teraz młodzieniec wykręca lepsze liczby, niż choćby Vinícius Júnior czy Endrick, a do tego wydaje się być bardziej przyziemny od wspomnianej dwójki.
Wielkie nazwiska w reprezentacji Canarinhos są zachwycone skalą jego umiejętności, które zdążyli poznać przy okazji jego debiutanckiego powołania do kadry.
— Na treningu strzeleckim, Alisson się lekko na mnie wkurzył. Powiedział, że jeszcze się rozgrzewa i powinien poczekać aż będzie gotowy. Jednak ja podszedłem do tego zbyt poważnie i trafiłem mu wówczas sporo goli. Sam też podszedł do tego z uśmiechem, ale mam nadzieję że uda mi się to powtórzyć w meczach w Premier League. Ze sporą ilością reprezentantów zobaczymy się jeszcze w Anglii.
Estêvão aby przełamać tremę związaną z pierwszym powołaniem, postanowił w pełni ukazać swój talent.
— Przez pierwsze dni byłem bardzo zestresowany i nic nie mogłem z tym zrobić. Byłem bardzo nieśmiały, ale im więcej rozmawiałem z kadrowiczami na treningu, to ustawało. Sporo mi to pomogło, dzięki temu byłem w stanie w pełni pokazać swój potencjał i tym samym dlaczego zasłużyłem na powołanie. Jest wtedy o wiele prościej, a piłkarze zaczęli mnie akceptować.
Brazylijczyk poza zapoznaniem się ze światowym futbolem ma też inne, typowe dla jego wieku obowiązki, jak na przykład prace domowe, które uważa za o wiele cięższe niż potyczki z rywalami na boisku:
— Poza piłką głównie się uczę. Nie jest to łatwe. W szkole mam bardzo dużo ciężkich przedmiotów. Najcięższa jest fizyka. Mam trudności z zapamiętaniem wzorów i tego jak działają.
Przez terminarz i treningi w Palmeiras, Estêvão rozpoczął naukę online. Kiedy przejdzie do Chelsea wciąż będzie musiał trzymać się szkolnego harmonogramu:
— Będę kontynuował naukę w Londynie, ale w tej samej szkole co wcześniej, nadal przez internet.
Młody zawodnik mimo, że nie jest prymusem, tęskni za możliwością pójścia do szkoły i spotkania się z kolegami, którzy są w podobnym wieku do niego:
— W Palmeiras każdego dnia widzę tych samych ludzi. W szkole na co dzień mijasz masę różnych uczniów, zawsze coś innego dzieje się w klasie, często nowi ludzie przychodzą do szkoły. Można mieć tam najlepszego przyjaciela i trochę za tym tęsknię. W szkole jest dużo ludzi w moim wieku, a w klubie wszyscy są starsi, bardziej doświadczeni. Oczywiście traktują mnie dobrze, ale to nie to samo.
Wraz z przeprowadzką do Londynu, Estêvão po raz czwarty będzie zmieniał miejsce zamieszkania. Urodził się we France (gmina w stanie São Paulo), potem przeniósł się do Belo Horizonte, grając w wieku ośmiu lat dla Cruzeiro. Pochodzi z biednego do, a dzisiaj porównuje to z perspektywą wyjazdu do Londynu:
— Najgorsza była przeprowadzka z Franki do Belo Horizonte. Byłem bardzo młody i już wtedy musiałem odciąć się od rodziny, ludzi których lubiłem, szkoły. Tam czekało na mnie kompletnie inne środowisko. Podróż była bardzo ciężka. Pamiętam, że udało nam się wszystko załadować do vana, a za nami jechała jeszcze ciężarówki. Teraz wyjazd do Londynu będzie o wiele łatwiejszy. Nie będę musiał wszystko przewozić w vanie i po prostu wszystko kupię sobie na miejscu.
Estêvão zaczął być rozpoznawalny już w wieku 10 lat, kiedy przedstawiono go w telewizyjnych wiadomościach. Pozwoliło mu to na osiągnięcie na krajowym podwórku, a do tego podpisał już wtedy swoją pierwszą umowę ze sponsorem sportowym. Taka decyzja budziła wiele wątpliwości, czy nie przeszkodzi to bardzo młodemu piłkarzowi w rozwoju jego kariery:
— Wszystko działo się bardzo szybko, przy czym mogłem liczyć na pomoc rodziców. Zawsze mnie chronili od bodźców zewnętrznych. Nie docierały do mnie nigdy za bardzo głosy co ludzie o mnie myślą, bądź co się dookoła mnie dzieje. Jestem im za to wdzięczny, ich zapobiegawczość była bardzo ważna dla mojego rozwoju.
— Mój tata bardziej pomagał mi na boisku, a mama poza nim. Uczyła mnie jak radzić sobie w życiu, jak ważna jest dieta i adaptacja do nowych miejsc. Często się przeprowadzaliśmy. Byłaby w stanie zrobić wszystko dla mnie. Moja mama odgrywa kluczową rolę w moim życiu.
Brazylijczyk wychowywał się w religijnej rodzinie. W kościele nauczył się grał na perksusji, a muzyka pozwala mu się zrelaksować przed meczami:
— Nauczyłem się grać na perkusji, gdy miałem sześć, albo siedem lat. Widziałem ojca mojego kolegi jak grał i uznałem, że chcę tego spróbować. Muzyka jest dla mnie bardzo ważna. Od najmłodszych lat chodziłem do kościoła i dlatego słucham sporo gospelu. Zawsze puszczam sobie różne piosenki przed meczami. Natomiast muszę słuchać preferowanej przez siebie muzyki. Nie umiem się skupić przy utworach lubianych przez resztę, bo są niejednokrotnie wulgarne.
17-latka często określa się mianem Messinho (inaczej Mały Messi). Aczkolwiek zaprzecza jakoby Argentyńczyk miał być jego jedynym idolem:
— Bardzo lubię także Neymara i Cristiano Ronaldo. Ale ze względu na osiągnięcia, głównie wzoruje się na Messim. Podoba mi się jak zachowuje się na boisku i poza nim. No i oczywiście duży wpływ na to ma fakt, że również jestem lewonożny.
— Jedni rodzą się utalentowani, drudzy muszą ciężko pracować na swój sukces. Dobrymi przykładami są Messi i Ronaldo, zapatruje się na jednego i drugiego, ze względu na talent, ale i zaangażowanie. Dzisiaj w piłce musisz się poświęcić w pełni dyscyplinie, trzymać się schematu: treningi, podróże, samodyscyplina. Wiele musisz dać od siebie. Bez zaangażowania nic nie uda Ci się osiągnąć.
Estêvão podkreśla znaczenie wysiłku, lecz za tym musi iść jakość, o czym sam się przekonał:
— Najpierw grałem na bramce, bo mój tata wcześniej grał na tej pozycji.
— Jeździłem często z nim na mecze, które były rozgrywane na okropnej murawie. Często oglądałem jak grał w piłkę. Bardzo mi się to podobało i chciałem być jak on bramkarzem, ale z czasem zdecydował się na grę w polu. To była dobra decyzja, ponieważ w przeciwnym wypadku nie byłbym w tym samym miejscu co teraz.
Ze wszelakich zainteresowanych nim europejskich gigantów zdecydował się postawić na Chelsea i już nie może się doczekać, żeby dołączyć do klubu w następnym sezonie:
— Zdecydowałem się na Chelsea ze względu na ich plan na rozwój klubu. Bardzo mnie tym urzekli. W zasadzie nie tylko mnie, ale i całą moją rodzinę. Podobało mi się to, że klub wierzy we mnie i pokłada we mnie spore nadzieje. Mam nadzieję, że uda mi się to udźwignąć.
Jednym z powodów była także możliwość grania na pozycji numer 10, na której Brazylijczyk preferował grać w drużynach młodzieżowych, bardziej niż na prawym skrzydle na którym gra aktualnie. Zapytano go dodatkowo czy nie obawia się jak wiele super talentów, takich jak Kevin De Bruyne, Mohamed Salah czy Romelu Lukaku nie dali radę rozwinąć się na Stamford Bridge:
— Nie zamartwiam się tym, bo każdy jest inny. Nie wiem jak ich sytuacja wyglądała. Postaram się odnaleźć w nowym środowisku i dać z siebie wszystko.
Mimo młodego wieku, Estêvão ma już spore zaplecze doświadczeń w piłce i nie boi się rzucać odważnymi stwierdzeniami:
— Chcę wygrywać trofea, pokazać swoje możliwości. Chcę wygrać Mistrzostwa Świata, Premier League i Ligę Mistrzów.
— Moim największym marzeniem jest zostać najlepszym piłkarzem na świecie. Pewnego dnia będę wymieniany wśród najlepszych. Nie chcę tego obiecywać, ani wyznaczać jakiś granic kiedy to nastąpi. Po prostu- nastąpi to naturalnie.
- Źródło: The Guardian
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.