Fot. Chelsea FC

Wyjątkowa więź Marca Guiu z jego dziadkiem

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 01.07.2024 19:28 / Ostatnia aktualizacja: 01.07.2024 19:28

Nie trzeba umieć mówić po hiszpańsku, by zrozumieć dumę jaka napawa tę dwójkę. To było ich wspólne marzenie. 


Nowy nabytek Chelsea, Marc Guiu przybył na Cobham wraz ze swoim dziadkiem Manelem. Nie trzeba było dużo czasu, żeby zrozumieć jak wielka więź ich łączy.


— Zacząłem grać w piłkę przez mojego dziadka. Był moją wielką inspiracją, kiedy to zacząłem grać całymi dniami jako dziecko na boisku.


Dziadek Marca odpowiedział z wielką dumą:


— Doceniam to, tak samo jak całe Twoje poświęcenie w kwestii zostania piłkarzem.


— Osiągnąłeś to, co zawsze mówiłeś że osiągniesz. Pamiętasz co mi mówiłeś?„Dziadku, czy wiesz gdzie będę grał?" Spytałem Cię „gdzie?", na co odpowiedziałeś, że „w Premier League"


— I widzisz? Dałeś radę. Jestem z Ciebie naprawdę dumny.


W trakcie rozmowy emocje są widoczne gołym okiem, kiedy Manel zaczyna płakać i z dumą chwyta Marca za nogi, zanim oboje się przytulili.


— Dla mnie, jako dziadka to spełnienie marzeń. Swojego czasu grałem w piłkę i kiedy Marc zaczął grać w piłkę, sam nie wiem czemu ale czułem że coś mu się uda w tym osiągnąć. I tak się stało.


— W przeciwieństwie do mnie, bo w wieku zaledwie 27 lat musiałem przejść na piłkarską emeryturę. Jemu to się udało więc moja ekscytacja jest naprawdę ogromna.


Marc dodał od siebie:


— Zawsze powtarzam, że mój dziadek jest moją inspiracją by starać się coraz mocniej w piłce. To gdzie teraz jestem zawdzięczam właśnie jemu.


— To dla mnie bardzo ważne, że jest on dzisiaj tutaj ze mną, ponieważ zawsze był przy mnie w trakcie mojej dotychczasowej kariery.


Poprzedni rok był spełnieniem ambicji Marca na wielu poziomach.


Po zdobyciu złotego buta w zeszłe lato na Euro do lat 17-stu, (który zdobył wraz z inną wschodzącą gwiazdą Barcelony, Laminem Yamalem), w październiku stał się najmłodszym debiutantem Barcelony z golem, dzięki czemu pomógł Dumie Katalonii dowieźć zwycięstwo z Athletikiem Bilbao, zdobywając bramkę zaledwie 23 sekundy po wejściu z ławki.


Dwa miesiące później mógł się pochwalić bramką zdobytą w Lidze Mistrzów, a do tego dwa razy wyszedł w podstawowej jedenastce wystawioną przez Xaviego.


Marc spędził więcej niż dekadę w akademii Barcelony, dołączając do niej w wieku 7 lat, jednakże swoje szlify łapał na ogródku swojego dziadka. Już wówczas młodzieniec w głowie miał to, że kiedyś zagra w Premier League.


— Od zawsze wyobrażałem sobie, że zagram w lidze angielskiej. Wraz z dziadkiem zawsze wierzyliśmy w to, że mi się to uda. Wciąż powtarzaliśmy, że mi się to uda.


Manel dodał:


— Byłem o tym przekonany, bo zawsze powtarzał, że zagra w Premier League. Nieustannie mu mówiłem, że mu się to uda jeśli będzie w stanie się temu marzeniu poświęcić. Z każdym razem, gdy czuliśmy że musimy pograć o tę godzinę dłużej, to właśnie to robiliśmy. Czuliśmy, że ma to głębszy sens.


Marc był opisywany przez swoich byłych szkoleniowców jako „typowa 9tka". Nic dziwnego, gdyż jest szybki, silny, groźny w powietrzu, a do tego znakomicie odnajduje się w pressingu.


Słowa uznania nie kończyły się na boisku. Szkoleniowcy opisywali 18-latka jako „rewelacyjnego chłopca”, którego wysiłek i poświęcenie są przykładem dla kolegów z drużyny.


Dziadek Marca powiedział:


— Jako piłkarz oceniłbym go na dziesięć, ale jako człowiek nawet na 50. Jest wyjątkowy. To mój wnuk, ale nawet gdyby nim nie był i znałbym go tylko jako człowieka, powiedziałabym to samo.


— Jeszcze wiele musi się nauczyć, bo wciąż jest młody. Przyjdzie jednak na to czas bo już teraz sporo wie.


W trakcie rozmowy Manel zadał pytanie swojego wnukowi:


— Czy to już jest spełnienie Twoich marzeń?


— Tak


Manel ponownie się rozemocjonował łapiąc swojego wnuka za nogi. Marc starał się wytłumaczyć czemu dziadek jest tak ważny w jego życiu:


— Bez niego nigdy nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj, bo to przez niego tyle czasu poświęciłem na piłkę. To właśnie przez nasze wspólne treningi byłem w stanie to wszystko osiągnąć.


Dziadek do tego dodał:


— Jesteśmy obaj, jak dwa groszki w strączku.


Marzenie o graniu dla jednej z lepszych drużyn w Premier League stało się faktem, ale Marc nie chce poprzestać na tym.


Nastolatek ma nadzieję, że bramki jakie będzie zdobywać w koszulce The Blues pozwolą zdobyć Chelsea Premier League oraz Ligę Mistrzów, a do tego pragnie zostać najlepszym napastnikiem na świecie.


— Myślę, że uda mu się to osiągnąć. Znam go dobrze i wiem, że nie istnieje dla niego sufit nie do przeskoczenia, co potwierdza jego obecność tutaj. Ale to się nie kończy tutaj. Jego wola walki może go zabrać do takiego miejsca, o którym nawet nie śnił.

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close