W niedzielę, po ostatnim spotkaniu w tym sezonie Thiago Silva pożegnał się ze Stamford Bridge. Na stałe ugruntował swoją pozycję w historii klubu, a fani będą go wspominać jeszcze przez długi czas.

39-latek wraz z otwarciem letniego okienka transferowego powróci po wielu latach do Fluminense, co prawdopodobnie będzie zwieńczeniem jego wspaniałej kariery. Jednak cztery lata spędzone w zachodnim Londynie odznaczyły się w znaczący sposób w historii Brazylijczyka. To właśnie na SW6 spełniło się jego najskrytsze marzenie, jakim był triumf w Lidze Mistrzów.

Jego zaangażowanie nie było widoczne tylko na boisku, ale również poza nim. Thiago regularnie uczęszczał na Kingsmeadow, żeby oglądać żeńską sekcję drużyny, czy też rozgrywki sekcji młodzieżowych. W drużynach juniorskich wciąż grają jego synowie- Isago i Iago. Ich historie w Chelsea czekają jeszcze na dalsze rozpisanie, stąd też przedłużenie chwały nazwisku Silva pozostaje dalej sprawą otwartą.

Wczorajsze zwycięstwo The Blues nad Bournemouth, Thiago zaadresował kibicom zgromadzonych na Stamford Bridge. Ponadto, zrobił to w języku angielskim, którym nie włada biegle. Był to kolejny dowód szacunku, jakim darzy fanów.

— Nie jestem superbohaterem. Niemniej, w momencie kiedy kibice skandują moje imię, czuję się jakbym nim był. Nieważne jak bardzo zmęczony, czy przybity jestem w trakcie spotkanie, gdy słyszę przyśpiewki na stadionie to znów nabieram sił, by dać z siebie wszystko.

— Ciężko mi przekazać emocje i odczucia, jakie czuję wewnątrz siebie. W większym skrócie, było to niesamowite. Byłem wręcz przekonany, że mogę pomóc drużynie i że wszystko pójdzie po naszej myśli.

— Właśnie z tego względu Chelsea jest wyjątkowym klubem. Mimo, że były to tylko cztery lata, czułem jakby ta przygoda trwała całe moje życie. Całkiem nienajgorzej, jak na kogoś kto przychodził tutaj tylko na jeden sezon!

W momencie, gdy Silva dołączył do zespołu, latem 2020 roku, fani nie mogli wejść na stadiony, z powodu pandemii Covid-19. Taki stan rzeczy się utrzymał przez większość jego debiutanckiego sezonu w niebieskim trykocie. Na przekór wszelkim okolicznościom, kibice i tak uznali że Brazylijczyka za swojego ulubieńca.

— Myślę, że fani widzieli we mnie kogoś, kto doceniał status klubu, do którego trafił i przez to starał się dać z siebie wszystko. Wszystkie moje doświadczenia z mojej ówczesnej kariery pomogły mi tym bardziej podejść do tego z należytym szacunkiem, jednak uważam że zawsze starałem się grać z odpowiednim zaangażowaniem.

— Pozytywne odczucia fanów były na początku niezauważalne. Z czasem, jak zaaklimatyzowałem się w Premier League, kibice coraz mocniej zauważali jak staram się zostawiać całego siebie na boisku. Dlatego relacja między nami rozwijała się w najlepsze.

— Dlatego ciężko mi się teraz żegnać. Wiedziałem, że do tego dojdzie, ale ciężko było się na to przygotować, myśląc o tym wszystkim co stało i co udało nam się osiągnąć.

— Jest mi smutno, że ta historia dobiega końca, ale jestem usatysfakcjonowany, że miało miejsce w tak wspaniałym klubie jak Chelsea.

Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Źródło: Chelsea FC