Chelsea nie rozpoczęła tego sezonu zbyt dobrze, a Kai Havertz jest jednym z tych piłkarzy, który nie zdobył jeszcze bramki. Reprezentant Niemiec w wywiadzie dla Sky Deutschalnd opowiada o słabym wejściu w sezon, odejściu Timo Wernera i Antonio Rudigera, a także rzekomym zainteresowaniu Bayernu.

O słabym początku sezonu

– Kiedy zdobędziesz cztery punkty w trzech meczach, nie możesz być zadowolony. Wszyscy jednak zdajemy sobie sprawę, że Premier League to nie jest łatwa liga. Widać, że wiele czołowych klubów ma teraz problemy. My również należymy do tej grupy, ale teraz nadszedł czas, by odwrócić bieg wydarzeń. Mamy nadzieję, że uda nam się to zrobić już w sobotę.

– Na taki stan wpływ ma wiele rzeczy. Oczywiście, w tej chwili nie mamy dostępnych wszystkich piłkarzy, dołączyli do nas nowi zawodnicy. Musimy to po prostu połączyć w całość. Pokazaliśmy w meczu z Tottenhamem, że widać potencjał. Mecz z Leeds był porażką nas wszystkich. W ten weekend musimy zaprezentować się lepiej.

O nastrojach po porażce 0:3 z Leeds

– Żadnemu zespołowi, który przegrał 0:3 nie jest łatwo. Mamy wysokie aspiracje i naszą ambicją powinno być zwycięstwo z Leeds bez względu na okoliczności. Nie udało nam się, a do tego straciliśmy trzy bramki. Tak wysoka porażka jest uzasadniona, ale to inna sprawa. Mecz się zakończył i musimy z tym żyć.

O wszechstronności

– To jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. To coś, co bardzo pomaga zarówno mi, jak i mojej drużynie. Do Chelsea trafiłem jako klasyczna "8" lub "10", ale teraz czuję, jakbym grał już na każdej pozycji. W tej chwili najczęściej występuję jako cofnięty napastnik lub gram za napastnkiem.

O nadchodzącym meczu z Leicester

– To bardzo dobry zespół, ale zdecydowanie musimy zdobyć trzy punkty. Wszyscy wiedzą, że aby to uczynić będziemy musieli ciężko walczyć. Znamy mocne strony Leicester. Mają świetnych piłkarzy i dobrego trenera. To zespół, z którym zawsze gra się ciężko.

O sporze Thomasa Tuchela z Antonio Conte

– Myślę, że to było świetne. Zauważyliśmy to na boisku, a kiedy widzisz, że trener robi wszystko, co w jego mocy, abyśmy wygrali, to daje ci dodatkowej motywacji. Takie sytuacje pokazują prawdziwe emocje. Bycie na boisku podczas takiego spotkania jest czymś wyjątkowym.

O odejściu Wernera i Rudigera

– Nie płaczę co noc z tego powodu. Taka jest droga każdego piłkarza i trzeba to po prostu szanować. Poznajemy wielu ludzi, których cenimy - tak było z Timo oraz Antonio. Timo i Toni byli moimi dobrymi znajomymi na boisku i poza nim. Dobrze się dogadywaliśmy, dlatego boli, gdy wybrali inną ścieżkę po tym, gdy widywałem ich codziennie przez dwa lata. Mogę tylko życzyć im wszystkiego najlepszego. Nie zniknęli z powierzchni ziemi, możemy utrzymywać ze sobą kontakt, a także spotykać się podczas zgrupowań reprezentacji. Wszystko jest w porządku.

O tym, ile goli strzeli jego zdaniem Timo Werner w RB Leipzig w tym sezonie

– Pokazał już, że potrafi zbliżyć się do granicy 30 bramek. Oczywiście, przechodzi teraz do tego klubu będąc zupełnie innym piłkarzem. Jest zwycięzcą Ligi Mistrzów, grał w Chelsea, dlatego wiele się od niego oczekuje. Najważniejsze jest, żeby przebywanie na boisku sprawiało mu radość, a bramki przyjdą same.

O tym, czy jest w stanie wygrać Złotą Piłkę, jak przewidział Lothar Matthaus w 2019 roku

– Obecnie jest do tego bardzo daleko. Wielu graczy ma to jednak gdzieś z tyłu swojej głowy. Jestem kimś, kto lubi pracować nad swoją grą, kto daje z siebie wszystko i wie, kiedy zagrał źle. Kiedy sprawy nie idą po mojej myśli, jestem pierwszym, który wie, że trzeba zrobić coś więcej. Nie osiągnąłem jeszcze maksimum swojego potencjału. Mogę wydobyć z siebie więcej i spróbuję to zrobić. Chcę grać regularnie i pomagać drużynie.

O rzekomym zainteresowaniu Bayernu

– Widziałem to gdzieś na Instagramie (śmiech). Nie mogę powiedzieć na ten temat nic więcej, bo takiego tematu nie było. Nie ma żadnej dyskusji.

Źródło: Sky Deutschland