Po wczorajszym finale FA Cup Antonio Rüdiger udzielił wywiadu, w którym zasugerował, że niebawem odejdzie z Chelsea. Niemiec wyraził wdzięczność londyńskiemu klubowi oraz wyjaśnił, jakie są jego cele na przyszłość.

O przyszłości Antonio Rüdigera spekuluje się od kilku miesięcy. Wydaje się jednak, że Niemiec jest już dogadany z Realem Madryt i niebawem przeprowadzi się do stolicy Hiszpanii. Niektórzy sugerowali, że obrońca do samego końca był gotowy zostać na Stamford Bridge, jednak sankcje nałożone na Chelsea utwierdziły go w przekonaniu, że odejście będzie najlepszą decyzją.

– Nie chcę się w to zagłębiać. Była szansa, ale sankcje nie stanowiły problemu – przyznał Antonio Rüdiger. Minęło pięć lat wzlotów i upadków. Było wiele pozytywnych rzeczy, ale jestem jeszcze bardziej sfrustrowany, gdyż chciałem wygrać na koniec trofeum. Chodzi o obie strony. Chelsea była dla mnie wspaniała, a ja byłem świetny dla Chelsea. Jestem jej naprawdę wdzięczny, mówię to w imieniu swoim i swojej rodziny. Tutaj stałem się mężczyzną. Moje dzieci urodziły się tutaj i tutaj wszystko się wydarzyło. Londyn, a zwłaszcza Chelsea, na zawsze pozostaną dla mnie wyjątkowe.

Wczoraj Chelsea poniosła porażkę w finale Pucharu Anglii, choć dzielnie walczyła z The Reds przez 120 minut. Podobnie jak w finale Carabao Cup, lepsi w serii rzutów karnych okazali się gracze Liverpoolu.

– Myślę, że to był dobry mecz, podobnie jak finał Carabao Cup. Mieliśmy okazje, rywale też je mieli. Wiadomo, że rzuty karne są loterią i tym razem przegraliśmy na tej loterii. Ostatecznie chodzi o zwycięstwo, a nie o następny sezon. Mecz był dzisiaj i dzisiaj mieliśmy szansę na trofeum. Nie wykorzystaliśmy jej.

– Zawsze trudno jest określić, czy mamy szczęście czy pecha. Dla mnie był to trzeci z rzędu przegrany finał FA Cup więc nie można za każdym razem powtarzać, że miało się pecha. Trudno to przyjąć. Czasami są takie pytania, na które nie ma odpowiedzi. W tej sytuacji też nie potrafię znaleźć odpowiedzi – dodał obrońca The Blues.

Author: salonnier

Mateusz Ługowski

Źródło: GOAL