Rodzina Ricketts, czyli jeden z podmiotów aspirujących do przejęcia Chelsea Football Club, stara się przekonać kibiców The Blues, iż nie wyraża poglądów rasistowskich. Burza nad głową amerykańskiej rodziny pojawiła się po tym, jak Paul Canoville - pierwszy w historii CFC czarnoskóry zawodnik - poparł inicjatywę blokowania drogi właścicielom Chicago Cubs do zarządzania londyńskim klubem.

Oferent czeka na kolejną deklarację od banku Rainge Group, który w niedługim czasie ukróci listę kandydatów do paru podmiotów, jednakże otoczka wokół liczącej czterech osób rodziny nie jest przyjazna. Chodzi mianowicie o incydent, w który uwikłał się Joe Ricketts w latach 2009-2013, wyrażając antyislamskie poglądy. Wyciek wiadomości mailowych o podłożu rasistowskim miał miejsce w 2019 roku, co stało się przyczynkiem do zainicjowania akcji przez fanów Chelsea oczerniającej kandydata do dalszych starań w celu przejęcia Chelsea pod hasłem "No To Ricketts".

Niemniej, rodzina Ricketts stara się chronić swój wizerunek, wydając dziś poniższe oświadczenie:

Nasza rodzina odrzuca wszelkie formy nienawiści w najbardziej stanowczych słowach. Rasizm i islamofobia nie ma miejsca w jakimkolwiek obszarze naszego społeczeństwa. Nieustannie rozwijamy nasze stosunki z muzułmańskim społeczeństwem w Chicago, a także z grupą ludzi różnej rasy. Poszanowanie różnorodności i równości to nasze centralne wartości. Jeśli zwyciężymy w przetargu o przejęcie Chelsea, zwiążemy się z klubem oraz ich fanami, którzy także promują te wartości.

Co więcej, rodzina Ricketts zaplanowała podróż do stolicy Anglii w celu odbycia spotkania z członkami grupy Chelsea Supporters' Trust oraz Chelsea Pitch Owners. Nie przypuszcza się jednak, aby oświadczenie w większym stopniu zahamowało kampanię przeciwko biznesmenom.

Po ostatnich aktualnościach wskazuje się, że wśród głównych faworytów do objęcia klubu ze Stamford Bridge znajdują się cztery podmioty - konsorcjum Todda Boehly'ego, rodzinne konsorcjum Ricketts, konsorcjum Sir Martina Broughtona oraz Woody Johnson we własnej osobie.

Źródło: "The Telegraph"