Malang Sarr to kolejny z zawodników wyrażający swoje ogromne szczęście ze zdobycia trofeum Klubowych Mistrzostw Świata.

Francuz został wprowadzony na boisko na dogrywkę podczas finału z Palmeiras. Tym samym obrońca przyczynił się do zwycięstwa nad rywalem z Brazylii i dopisał do swojej kolekcji kolejny medal. W sierpniu piłkarz także miał swój udział przy sięgnięciu po Superpuchar Europy.

– To niesamowite uczucie. Brak mi słów. Jeśli zacznę mówić o tym, co czuję, będę musiał za kilka minut zacząć od nowa – powiedział w euforii Malang. – Jestem bardzo dumny z tego osiągnięcia. Czuję się szczęśliwy. Cały zespół ciężko zapracował sobie na ten sukces.

– Poziom pracy był dla nas wymagający, aby móc jak najlepiej przygotować się do rywalizacji. Chcieliśmy być najlepsi na boisku i wykonaliśmy swoje zadanie.

Londyńczycy potrzebowali jednak aż 120 minut, aby rozstrzygnąć losy rywalizacji na swoją korzyść. Ostatecznie gol Kaia Havertza z rzutu karnego przypieczętował triumf w Abu Zabi.

– To był trudny mecz przeciwko trudnemu rywalowi. Koniec końców, byliśmy gotowi na najgorsze. O zwycięstwie zdecydowały szczegóły. Każdy zawodnik w kadrze miał nastawienie, aby być do dyspozycji trenera w każdym momencie. Zawsze każdy stara się dać z siebie wszystko i pomóc zespołowi.

23-latek został także poproszony o zestawienie różnic między SE Palmeiras a półfinałowym rywalem Niebieskich, czyli Al-Hilal.

– Trudno je wymienić. Obie drużyny mają różne mocne strony, prezentują inny styl gry. Te drużyny łączy to, że ciężko z nimi wygrać. W obu spotkaniach losy rywalizacji toczyły się do ostatnich minut. Zespoły z Azji czy Ameryki Południowej też prezentują świetny poziom. Nie byłem zdziwiony, że potrafią wznieść się na taki pułap – podsumował.

Źródło: Chelsea FC