W pełni zasłużony awans do finału Ligi Mistrzów! Wnioski po meczu Chelsea 2:0 Real Madryt

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 06.05.2021 00:31 / Ostatnia aktualizacja: 06.05.2021 00:31

Tej nocy kibice Chelsea nie pójdą szybko spać! Mimo że jest środek tygodnia, to jutro wielu z nas może odczuwać zmęczenie po świętowaniu. A jest się z czego cieszyć, bo drużyna Thomasa Tuchela zagrała mecz na najwyższym poziomie. Wygrana mogła być jeszcze bardziej okazała, ale celowniki nie były ustawione perfekcyjnie, a w takich meczach potrzebna jest właśnie perfekcyjna skuteczność. Chelsea była bezwzględna, znakomicie przygotowana i niesamowicie zmotywowana. Tu nie ma przypadku - jedziemy do Stambułu całkowicie zasłużenie i przed nami ostatnia prosta do zdobycia trofeum.

 

Kolektyw

 

Thomas Tuchel wystawił w meczu przeciwko Realowi Madryt nie tylko znakomitych piłkarzy, ale też wojowników gotowych oddać wszystko, aby osiągnąć swój cel. Drużyna była przygotowana perfekcyjnie, niewiele dało się zrobić lepiej w ten środowy wieczór na Stamford Bridge. W każdej akcji było widać wsparcie, idealne ustawienie, a chemię między zawodnikami czuli nawet kibice przed telewizorami. Swego czasu mówiło się o problemach komunikacyjnych w Chelsea. Dziś każdy rozumiał się niemalże bez słów. Nie było miejsca na błędy i rzeczywiście trudno doszukiwać się słabszych chwil w szeregach The Blues. Walka, nieustępliwość, a przy tym doskonały balans między ofensywą a defensywą. Real Madryt był bezradny i nikt chyba nie powie, że goście zostali w jakiś sposób oszukani i finał dla Chelsea jest niezasłużony. Niemiecki trener ograł w tej ,,partii szachów" innego fachowca jakim jest Zinedine Zidane. Można było mieć obawy przed meczem, ale kiedy już zobaczyliśmy, jak Chelsea gra, stres uleciał. Piłkarze wspięli się na wyżyny swoich umiejętności i należą im się same słowa pochwały. Każdy kibic Chelsea może dziś odczuwać dumę. Zawodnicy Tuchela ograli wielki Real Madryt i są w finale Ligi Mistrzów. Piękny wieczór, który zapamiętamy na zawsze.

 

Wszyscy razem i każdy z osobna

 

To, że drużyna była niesamowita jako całość widział każdy. Myślę jednak, że trzeba napisać coś więcej. Zespół zawsze jest najważniejszy i dziś Chelsea była jak silna armia, która w świetnym stylu pokonała inną, być może nawet faworyzowaną. Wszystko działało jak w szwajcarskim zegarku, ale indywidualności zrobiły swoje. Edouard Mendy był fenomenalny. Uratował nam skórę w kilku sytuacjach, był pewny, skoncentrowany i zachował kolejne czyste konto. Trudno o lepszy występ w półfinale Ligi Mistrzów, choć trzeba przyznać, że były bramkarz Chelsea też ratował swój zespół, może nawet częściej niż Senegalczyk. Prawda jest jednak taka, że to Edouard zachował czyste konto i leci z drużyną do Stambułu, a Courtois w tym sezonie nie ma na to szans. Blok defensywny można oceniać jako monolit, bo panowie współpracowali, jakby grali ze sobą od zawsze. Trójka stoperów to był dziś mur nie do przebicia i nawet ,,drużyna pucharowa" jaką jest Real nie sprostała temu zadaniu. Wahadła spisały się równie imponująco i całkowicie wyłączyły z gry rywali. Zarówno Azpilicueta jak i Chilwell byli nie do ogrania. Biegali od pola karnego do pola karnego i byli w swoich rajdach piekielnie skuteczni. Środek pola był równie potężny. Kante i Jorginho stworzyli w tym dwumeczu lepszą parę, niż Casemiro, Modrić i Kroos trio. Po dzisiejszym meczy można powiedzieć, że takich trzech jak ich dwóch nie ma ani jednego. Francuz zagrał na swoim kosmicznym poziomie, a jego włoski kolega posyłał przeszywające piłki w okolice pola karnego Realu. Panowie uzupełniali się znakomicie i podobnie jak stoperzy - tworzyli prawdziwy monolit. Taką grę obserwuje się z przyjemnością. Jak jeszcze ma się do tego udział przy bramkach jak N'Golo Kante, to spokojnie można uznać, że zaliczyło się występ kompletny. Kolejne ciepłe słowa muszą pójść pod adresem niemieckiego duetu wspomaganego przez Masona Mounta. Każdy z młodych zawodników miał udział przy bramce i choć goli mogło być więcej, to i tak musimy cieszyć się z tego, że tak dobrze to wyglądało. Każdy pokazał trochę magii, która jest potrzebna, kiedy gra się przeciwko takiemu klasowemu obrońcy jak Sergio Ramos. Rezerwowi udowodnili, że nie są na ławce tylko żeby popatrzeć na wyczyny kolegów. Na największe słowa uznania zasługuje Christian Pulisic, który wszedł i bez żadnego respektu atakował i nękał obrońców gości. Ziyech i James nie zawiedli, a Giroud nie miał okazji się wykazać. Słowem zakończenia tego akapitu - mamy wspaniałą drużynę, w której każdy piłkarz prezentuje poziom światowy, a monolit jaki stworzyliśmy jest godny podziwu. Na wygraną złożyła się praca każdego z zawodników, nawet tych, którzy nie weszli na boisko. Ten dwumecz to był przykład tego, jak doskonale poukładał wszystko Thomas Tuchel, dzięki czemu potrafimy grać z wielkimi drużynami. Wszyscy razem i każdy z osobna - niesamowity mecz.

 

Parę zdań o nieskuteczności

 

Bardzo cieszę się z dwóch strzelonych bramek i czystego konta w meczu z Realem Madryt. Prawda jest jednak taka, że mogliśmy strzelić tych goli więcej i spokój zapewnić sobie nieco szybciej. Przede wszystkim Kai Havertz powinien wykończyć akcję po podaniu Jorginho, ale z 14 strzałów jakie oddaliśmy przynajmniej cztery mogły zatrzepotać w siatce rywali. Nie ma teraz sensu się nad tym pochylać. Skuteczność mogła być lepsza, ale była wystarczająca na finał Ligi Mistrzów. A to mówi wiele. Nie tylko to, że byliśmy lepsi od Realu, ale też to, że kreujemy sobie bardzo dużo sytuacji, nawet grając ze świetną drużyną. Oby tak dalej. W finale wystarczy przecież raz pokonać bramkarza rywali, a samemu nie stracić bramki. Nie wiem, który z tych punków będzie trudniejszy do zrealizowania, ale wiem, że to będzie kapitalne widowisko.

 

Jedziemy do Stambułu!

 

Na koniec jeszcze krótki, choć najważniejszy wniosek po tym półfinale. Wywalczyliśmy finał Ligi Mistrzów, który jest całkowicie zasłużony. Ten sezon miał lepsze i gorsze momenty, ale Thomas Tuchel pokazał po raz kolejny, że w najważniejszych momentach daje radę. To nie była łatwa przeprawa, ale udało się. W finale czeka już Manchester City, który będzie pewnie jeszcze mocniejszy niż Real. Angielski finał stał się faktem kolejny raz. Miejmy nadzieję, że wygrają ci bardziej doświadczeni w tym aspekcie. O tym, kto wyjdzie z tego pojedynku zwycięsko dowiemy się 29 maja 2021 roku. To wtedy w Stambule Tuchel zmierzy się z Guardiolą, a kibice będą mogli rozkoszować się tym widowiskiem. 

 

 

 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close