Zaledwie trzy dni dostali piłkarze Chelsea na regenerację. Dokładnie tyle minęło od sobotniej wygranej z Manchesterem City w półfinale FA Cup. Nie zwalniamy tempa bowiem wciąż najważniejszym celem na ten sezon jest zagwarantowanie sobie miejsca w przyszłorocznej edycji Champions League. Porażka West Hamu z Newcastle sprawiła, że wygrana z Brighton pozwoli drużynie Thomasa Tuchela przesunąć się na trzecie miejsce w ligowej tabeli.

Choć kluby zainteresowane utworzeniem Super Ligi przedstawiły swoje oświadczenia, nadal nie wiemy zbyt wiele na temat kształtu wszystkich pozostałych rozgrywek. Mało realne jest pójście głównych zainteresowanych na bezpośrednią wojnę z UEFA, zwłaszcza, że negatywnie do całej sprawy odnoszą się środowiska kibicowskie "ojców założycieli". Dopóki cała sprawa nie znajdzie swojego finału w ostatecznym porozumieniu obu stron, cele na ten sezon się nie zmieniają i Chelsea wciąż gra o awans do Ligi Mistrzów. Tyle tytułem wstępu. 

Niemiecki menedżer wreszcie ograł Pepa Guardiolę i choć mecz nie stał na najwyższym poziomie pod względem intensywności czy wirtuozerskich zagrań, to w kwestii taktyki i neutralizacji atutów przeciwnika był znakomitym materiałem poglądowym. Sobą nie był Kevin De Bruyne, błędy popełniał Ruben Días, a cała ofensywa City nie mogła się przebić przez znakomicie przesuwającą się formację piłkarzy The Blues. Bronił nawet Hakim Ziyech, zdobywca jedynego gola na Wembley. Thomas Tuchel został pierwszym niemieckim menedżerem, któremu udało się awansować do finału FA Cup, ale na pewno sam awans nie zaspokaja jego apetytu. Przeciwnikiem Chelsea w finale będzie zwycięzca meczu Leicester - Southamtpon.

Na krajowym podwórku wciąż ciężko o wskazanie ostatecznych rozstrzygnięć. W walce o czołową czwórkę liczy się kilka zespołów. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się, że niezagrożone będzie Leicester, ale Lisy najwyraźniej wpadły w pułapkę poprzedniego sezonu. Intensywność rozgrywek, kalendarz gier, a także wąska kadra sprawiają, że w tej chwili z czwórki Chelsea, Leicester, Liverpool, West Ham to właśnie piłkarze Brendana Rogersa wydają się być najpoważniejszymi kandydatami do opuszczenia top 4 po 38 kolejce.

Zespół Brighton nie może zaliczyć tego sezonu do udanych. Drużyna Grahama Pottera zajmuje dopiero 16-te miejsce w lidze, mając sześć punktów przewagi nad strefą spadkową i dwa mecze rozegrane więcej niż Fulham. Ostatnio jednak Mewy postawiły się Manchesterowi United (1:2), Evertonowi (0:0), a także wygrały z Newcastle (3:0).

Oba zespoły mierzyły się ze sobą piętnastokrotnie. Brighton wygrało zaledwie raz – w 1933 roku w ramach FA Cup (2:1). W pierwszym spotkaniu obecnego sezonu The Blues wygrali na Falmer Stadium 3:1 po golach Jorginho, Reece'a Jamesa i Kurta Zoumy.

W meczu na Stamford Bridge nie zobaczymy kontuzjowanych Mateo Kovacicia i Andreasa Christensena. Mało prawdopodobny jest także występ Thiago Silvy, który opuścił boisko w meczu z Manchesterem City z powodu kontuzji pleców. Thomas Tuchel musi wyważyć skład pod względem doświadczenia, formy i przyszłych spotkań. Szansę powinni dostać zawodnicy, którzy ostatnio nie dostawali wielu szans, jak choćby Callum Hudson-Odoi. 

Przewidywany skład Chelsea:

Mendy; Azpilicueta, Zouma, Rudiger; Hudson-Odoi, Jorginho, Kante, Alonso; Mount, Havertz, Pulisic

Źródło: własne