Hazard dla HLN: Jestem zwykłym chłopakiem, a nie gwiazdą

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 13.10.2018 15:53 / Ostatnia aktualizacja: 13.10.2018 15:53

Eden Hazard udzielił obszernego wywiadu w belgijskim dzienniku "HLN". Zawodnik Chelsea opowiadał o swojej rodzinie, o swoich odczuciach po mistrzostwach świata w Rosji, a także o tym, jakim jest człowiekiem poza boiskiem.

 

Jesteś na swoim, prawda? Jesteśmy w Tubize, 15 minut od twojej rodzinnej miejscowości.

– Dla mnie to urocze, że tata i mama wciąż mieszkają w tym samym domu, w którym się wychowałem. Kiedy jestem na zgrupowaniu reprezentacji i mamy przerwę, biorę samochód i jadę do rodziców, jak każdy zwykły chłopak.

 

Sypiasz czasem w swoim łóżku z dzieciństwa?

– Czasem tak, ale często robi się ciasno, bo jestem z rodzicami (śmiech). Ale to już nie ten sam pokój i nie to samo łóżko, co wtedy, mój dom przez lata trochę się zmienił. Teraz to niesamowite, jak się o tym myśli. Wyjechałem z domu mając 14 lat. To miłe wrócić od czasu do czasu do gniazdka.

 

Twoje dzieci znają środowisko, w którym dorastałem? Z Londynu do Braine-le-Comte to musi być duży przeskok dla Yannisa (7 lat), Leo (5 lat) i Samy (3 lata).

– Moi rodzice spędzają więcej czasu w Londynie, niż ja w Braine-le-Comte. Raz na miesiąc przyjeżdżają do nas i z nami mieszkają. Moje dzieci mają dobrą relację z dziadkami, ale zdecydowanie nie dorastają w takim środowisku, co przeciętne belgijskie dziecko. To w końcu Londyn, nie?

 

Czy twój najstarszy syn jest już świadomy tego, jak sławny jesteś?

– On wie (śmiech). W jego szkole wiele dzieci kibicuje Chelsea i są rozpoznawani. Również na ulicy, czy jak jesteśmy na wakacjach, kiedy ludzie chcą robić ze mną selfie i  podchodzą do nas. Raz spytał mnie: "Tato, czemu ci ludzie chcą mieć z tobą zdjęcia?". Albo kiedy ogląda telewizję i nagle zaczynają mówić o tacie, który jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie (odwraca się zakłopotany i wybucha śmiechem). Dwójka moich starszych dzieci zna rozkład meczów Chelsea lepiej niż ja. Kiedy wracam do domu to wiedzą kto strzelił gole, a kiedy wychodzę na mecz ostrzegają: "Uważaj na tego i tego." Myślę że to świetne, kiedy rozmawiam z dziećmi o piłce. Przypomina mi to dzieciństwo i moje rozmowy z tatą.

 

Co za początek sezonu z Maurizio Sarrim...

– Dobrze czuję się w tym stylu gry, z wysokim procentem posiadania piłki. Sarri chce, żebyśmy grali jak najwięcej na jeden-dwa kontakty, żeby szybko przenieść piłkę z tyłu do przodu, pod bramkę przeciwnika. Na ostatnich 20 metrach do bramki przeciwnika daje nam wolną rękę, możemy improwizować.

 

Jesteś w swojej życiowej formie?

– Jestem szczęśliwy. W futbolu często potrzebne jest zaufanie. Mówi się, że piłkarz ma swój najlepszy okres pomiędzy 27. a 29. rokiem życia. Mogę to potwierdzić. Jestem spokojny i szczęśliwy, w lepszej formie fizycznej niż kiedykolwiek, gram z dziesięcioletnim doświadczeniem. Po prostu dobrze się czuję.

 

Tak było w meczu z Brazylią na Mundialu? To było niezwykłe.

– Tu musiał być najlepszy mecz w mojej karierze, nieważne, że bez gola ani asysty. Ale również tam grałem z pewnością siebie z poprzednich meczów. Najpierw comeback z Japonią, w którym miałem udział, wcześniej mecz z Tunezją... od początku Mundialu czułem, że to będzie mój turniej. A z Brazylią? Wiesz, udał się pierwszy drybling, pierwsza akcja, spróbujesz zrobić coś widowiskowego i również wychodzi. Wtedy po prostu płyniesz po boisku.

 

W trakcie takiego meczu koledzy podchodzą i mówią: "Jesteś dziś potworem"?

– Nie, ale czujesz, że wszystkie piłki idą do ciebie. Cała drużyna zagrała tamtego wieczoru dobrze.

 

Nie Eden, to ty byłeś najlepszy.

– No jasne.

 

A po meczu? Jak objawia się twoje zadowolenie?

– Bardzo ucieszyły mnie reakcje moich kolegów z Brazylii. Willian i Filipe Luis powiedzieli mi: "Wiedzieliśmy, że musimy cię zatrzymać, a ty i tak zawsze nam uciekałeś."

 

Mówi się, że Hazard to zwycięzca. Na pewno nie jest to przypadek patrząc na to, z jakimi trenerami pracowałeś: Benítez, Mourinho, Conte...

– Nigdy nie grałem w piłkę z myślą: "Muszę wygrać." Moim celem zawsze było dobrze się bawić. Ale masz rację, pamiętam rozmowy z José Mourinho: "Eden, musisz zrobić to, my musimy zrobić tamto." Zawsze chciał wygrywać i to prawda, ciągnął mnie do przodu.

 

Nie miałbyś problemu jeszcze kiedyś zagrać dla Mourinho?

– Ostatni sezon z Mourinho nie był przyjemny. Nie wygrywaliśmy, weszliśmy w rutynę od treningu do treningu nie mając z tego żadnej radości. Dla wszystkich stron lepiej było to skończyć. Ale jeśli spytasz, z którym trenerem chciałbym jeszcze raz pracować, to odpowiem, że z Mourinho.

 

Serio?

– Jeśli wyniki są gorsze, to zaczyna krytykować piłkarzy, wiesz o tym. Ale później zauważyłem, że to jest jego charakter. Mourinho to najlepszy trener jakiego można sobie wyobrazić. Jeśli jest twoim przyjacielem, możesz robić co chcesz (śmiech). Prosisz o wolny dzień? Dostajesz dwa. Jeśli wszystko idzie dobrze, wyobrażenie futbolu Mourinho jest takie, jak moje: na luzie. Nawet jego obraz jako trener defensywny jest trochę nieprawdziwy. Na pewno nie jest tak odważny jak Guardiola, ale w roku, w którym zostaliśmy mistrzami, strzeliliśmy dużo goli, zagraliśmy dużo dobrych meczów. Staram się nie żałować rzeczy, ale mógłbym pracować z Mourinho w Chelsea dłużej. Mieliśmy drużynę gotową na wygranie wielu trofeów.

 

Miałem spytać o Neymara. Patrząc na to, jak jest kopany podczas meczów, myślę, że tak zabija się piękno futbolu. 

– To jest nie w porządku. Przed Mundialem Neymar cierpiał na taką samą kontuzję, co ja w czerwcu 2017 roku – pęknięcie pomiędzy kostką a stopą. Nie grał przez półtora miesiąca. Możecie uwierzyć, ciało nie jest od razu gotowe na maksymalny wysiłek. A w Rosji cała odpowiedzialność była na jego barkach. Miał być gwiazdą turnieju, doprowadzić Brazylię do tytułu, musiał dryblować, a media na to czekały. Poza tym, znam Neymara, chce dać coś więcej publiczności. Nie można krytykować kogoś takiego tylko dlatego, że nie wyszedł mu Mundial.

 

Dziesięć minut przed końcem meczu z Francją napisałem SMSa do kolegi: "Jest źle." On odpisał mi: "Poczekaj, jeszcze przyjdzie moment Edena." Niestety, nie udało się.

– Wiedziałem, że potrzebujemy indywidualnej akcji. Ale oni byli tak dobrzy... ostatnio rozmawiałem z Didierem Drogbą i powiedział mi, że po 30 minutach wiedział, że Belgia przegra. Spytałem dlaczego i powiedział, że to nie była taka Belgia, jak z Brazylią. Ma rację. W tamtym meczu dałem z siebie wszystko przez pierwsze pół godziny i nie miałem już tak dużo energii jak w meczu z Brazylią, żeby zrobić różnicę. Miałem wrażenie, że koledzy mają tak samo. Brazylia, a potem Francja w tak krótkim odstępie czasu, to było za dużo. Nie mogłem przeprowadzić tej jednej akcji, przykro mi.

 

Jeśli mówimy o pięknie futbolu, to chyba musimy porozmawiać o Luce Modriciu?

– Mam nadzieję, że Modrić zdobędzie Złotą Piłkę. To byłby ostateczny dowód, że piłka nożna to nie tylko gole i asysty. Modrić jest jak Zidane. Zizou strzelał ważne gole, ale nigdy nie było to 20 na sezon. Modrić, tak jak Zidane w moim dzieciństwie, gdy gra, to sprawia mi przyjemność, zarówno w Realu i w reprezentacji Chorwacji. Na gali FIFA The Best Modrić powiedział mi: "Grasz super." Bardzo mnie to ucieszyło.

 

Z kim spoza Chelsea utrzymujesz kontakt przez WhatsAppa?

– Z Mo Salahem. Graliśmy razem w Chelsea, zakolegowaliśmy się. Z Mbappé też. Znam też Varane'a, bo grał z Thorganem w Lens.

 

Czy taka gwiazda jak Eden Hazard wie, ile kosztuje bochenek chleba?

– Nie jestem gwiazdą. Jestem normalnym chłopakiem, który pije kawę z rodzicami w Braine-le-Comte, który odwiedza wujka na jego farmie. Nie jestem kimś, kto musi wiecznie świecić błyskotkami. Znasz mnie? Jestem bardzo prostym człowiekiem, tak zostałem wychowany. "Bądź skromny i szanuj ludzi."

 

Oglądasz czasem swoją grę?

– Może czasami. Jak jestem sam w domu, to przez pół godziny oglądam swoje akcje i myślę: "No, no, całkiem nieźle." Albo oglądam je razem z dziećmi i mówię im: "Widzicie? Tak gra tata."

 

A jakim jesteś rodzicem?

– Jestem znacznie bardziej surowy niż moja żona. Ona zawsze mówi: "Spokoooojnie." A ja czasami daję dzieciom kary, ale ich nie biję!

 

Twój najstarszy syn Yannis gra w piłkę nożną?

– Gra w drużynie z naszej wioski. Jeśli mam czas, idę popatrzeć. Jest dobry i zawsze wygrywa. W ostatni weekend przegrali pierwszy raz w tym sezonie. Ale on jest taki jak ja. Powiedział mi: "Tato, nic nie szkodzi."

 

Potrafisz wyobrazić sobie życie bez piłki nożnej?

– Bez problemu. Nie wiem, czy zostanę w futbolu po zakończeniu kariery, może tylko jako trener młodzieży. Świat jest pełen fałszu. Dużo plotek, piłkarze, trenerzy, dziennikarze. Ja wolę być w cieniu.

 

Co myśli o ewentualnym transferze do Realu Madryt twoja żona?

– Natacha się tym nie interesuje. Po prostu, pójdzie tam, gdzie ja.

 

Skoro tak dużo mówisz o Realu, to może w końcu czas do niego przejść?

– Okej, już nie będę mówił o Realu. Powiem tylko tak: jeśli kiedyś zagram dla Realu, będę bardzo szczęśliwy. Jeśli nigdy nie zagram dla Realu, to dlatego, że nie będzie mi to dane. I wtedy będę szczęśliwy w Chelsea. To tyle.

Źródło: "HLN"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close