Wygrana na zaciągniętym ręcznym, czyli wnioski po meczu Rennes 1:2 Chelsea

Autor: Bartek Kijko Dodano: 25.11.2020 08:45 / Ostatnia aktualizacja: 25.11.2020 08:49

Piłkarze Chelsea przyjechali do Francji po trzy punkty i cel zrealizowali. Tego wieczora nie liczył się dla nich styl, co ewidentnie było widać na załączonych obrazkach. Gracze z Londynu zagrali ekonomicznie, mając z pewnością na widoku niedzielne starcie z liderem Premier League, jednak dali nam również okazję do kilku przemyśleń.

 

 

Zablokowany Werner

 

Niemiec w kolejnym już meczu marnuje dogodne sytuacje. Tym razem ta zmarnowana była wręcz absurdalna, gdyż uderzając z kilku metrów posłał piłkę bardzo wysoko nad bramką. W meczu rugby, gdyby wykonywał podwyższenie, dostałby za to oklaski, jednak w większości domów przeszła zapewne salwa śmiechów wymiennie z bluzgami. Timo po tym zdarzeniu wyglądał na zagubionego i zamyślonego, popełniał bardzo proste błędy. W 91. minucie meczu miał udział przy golu, jednak był on dość szczęśliwy. W tej sytuacji zmarnował okazję sam na sam uderzając prosto w bramkarza, jednak Olivier Giroud oszczędził mu gorzkich słów, których by zapewne doświadczył w przypadku utraty punktów. W niedzielę gramy bardzo ważny mecz i potrzebujemy Wernera w najlepszej formie. Olivier Giroud, który dostał od Franka Lamparda 22 minuty, po raz kolejny dał Chelsea punkty. Trener Londyńczyków musi się poważnie zastanowić, czy nie dać odpocząć komuś z dwójki Werner-Abraham, gdyż wczorajszego wieczora wyglądali niezbyt świeżo i pewnie. Francuz przypomniał o sobie i udowodnił, że cały czas jest wartościowym zawodnikiem, który potrafi wpływać na końcowy wynik spotkania.

 

 

Tryb ekonomiczny

 

Piłkarze Chelsea przez pierwsze pół godziny meczu grali spokojnie i kontrolowali przebieg spotkania po tym, gdy wyszli na prowadzenie w 22. minucie. Później jednak oddali pole gospodarzom, których akcje stawały się coraz groźniejsze. Być może Frank Lampard przekazał takie polecenia piłkarzom, którzy w obliczu napiętego terminarza muszą szukać odpoczynku w każdej możliwej formie, jednak bronienie wyniku przy 1:0 zazwyczaj bywa nerwowe i ryzykowne. Moim zdaniem tym razem zabrakło dobicia przeciwnika szybko po zdobyciu bramki. Dopiero w takiej sytuacji powinniśmy byli spokojnie się cofnąć i wyczekiwać szybkich kontrataków. W efekcie tego Chelsea straciła gola pięć minut przed końcem spotkania, gdy wysoki napastnik gospodarzy uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Tym razem zawiodło nieco krycie i nasi piłkarze musieli drżeć o końcowy wynik, który odmienił niezawodny, wspomniany wcześniej, Giroud. Wezmę jednak nieco w obronę Franka Lamparda, którego ciężko w tej sytuacji nie zrozumieć, gdyż piłkarze grają co trzy dni. Ustalając wyjściowy skład pokazał, że chce tutaj zdobyć trzy punkty i jak najszybciej zapewnić sobie wyjście z grupy, co koniec końców się udało. W tym momencie, w ostatnich dwóch meczach fazy grupowej, będzie mógł dać odpocząć kilku mocno eksploatowanym piłkarzom. 

 

 

Wychowankowie znów błyszczą

 

Callum Hudson-Odoi zdobył swojego drugiego gola w Lidze Mistrzów, gdzie debiutanckim trafieniem popisał się w meczu z FK Krasnodar. Tym razem z zimną krwią pokonał bramkarza Rennes, gdy pewnie wykorzystał sytuację sam na sam. Jak wiemy, Callum miał bardzo często spore problemy ze skutecznością, jednak teraz jest jego lepszy czas. Młody piłkarz dopiero co wrócił ze zgrupowania reprezentacji Anglii U-21, gdzie w dwóch meczach zdobył 2 gole i popisał się jedną asystą. Andora i Albania to z pewnością nie są potęgi piłki młodzieżowej, jednak cieszy, że nasz wychowanek grał w wyjściowym składzie i wpisywał się do protokołu meczowego. To zbuduje mu pewność siebie, którą zdecydowanie utracił po długotrwałej kontuzji. Cały czas nie zobaczyliśmy jego najlepszej wersji, w którą jednak mocno wierzymy.

 

We wczorajszym spotkaniu jego trafienie było poprzedzone genialną asystą Masona Mounta, który przechwycił piłkę, posłał doskonałe podanie górą z własnej połowy boiska, umożliwiając koledze pojedynek "oko w oko" z bramkarzem. Po kilku słabszych meczach, w których Mason był mocno krytykowany zarówno przez kibiców Chelsea jak i reprezentacji Anglii, zawodnik zdaje się wracać na właściwe tory i stabilizować formę. W poprzedniej konfrontacji z Newcastle również miał wpływ na końcowy wynik oraz był bardzo aktywny w środku pola, więc nie mówimy o jednorazowym błysku formy. W lecie kupiliśmy kilku bardzo dobrych piłkarzy, jednak to zawodnicy tacy jak Reece James, Mason Mount, Callum Hudson-Odoi czy Tammy Abraham odpowiadają za DNA Chelsea, bez którego smak wygranych nie byłby taki sam. Po wielu poważnych wzmocnieniach składu bardzo cieszy, że w kolejnym sezonie wychowankowie dalej stanowią ważne elementy układanki Franka Lamparda i nie zostali odstawieni na boczny tor.

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close