Wreszcie na zero z tyłu! - Wnioski po meczu Chelsea 4:0 Crystal Palace
Dodano: 04.10.2020 16:27 / Ostatnia aktualizacja: 04.10.2020 16:27Chelsea po szalonym spotkaniu przeciwko West Bromwich Albion (3:3) oraz przegranej po karnych z Tottenhamem w EFL Cup chciała przełamać impas i pokazać się z takiej strony, jakiej oczekują kibice. Na Stamford Bridge zawitali goście z południowego Londynu - Crystal Palace. Podopieczni Lamparda nie dali się złamać rywalowi i po solidnej grze wygrali 4:0.
Obrona nie do zdarcia jak Nokia 3310
Patrząc na graczy do dyspozycji Lamparda mogłoby się wydawać, że blok defensywny, który wystawił trener Chelsea do boju wyglądał obiecująco. Po pierwszych spotkaniach, w których obrona nie ustrzegała się błędów, liczyliśmy wszyscy na pierwsze czyste konto w Premier League. Duet stoperów Silva - Zouma okazał się strzałem w dziesiątkę. Obrońcy świetnie się uzupełniali i mimo tego, że to był ich pierwszy występ razem, wyglądali jak starzy wyjadacze. Wielu kibiców zauważało po spotkaniu, że Crystal Palace wyprowadził mało akcji bramkowych. Warto jednak wspomnieć, że była to głównie zasługa obrońców, którzy świetnie antycypowali prostopadle podania do napastników rywala. Świetnym stoperom wtórowali boczni obrońcy - Cesar Azpilicueta oraz Ben Chilwell. Kapitan zagrał jak zwykle na solidnym poziomie, dlatego większą uwagę skupimy na Chilwellu. Anglik zarówno w defensywie, jak i w ofensywie prezentował się bardzo dobrze. Do strzelonej bramki dorzucił asystę, a mógł mieć ich więcej. Wzorowo czytał grę i dobrze dośrodkowywał. Kibice poczuli wreszcie, że w klubie jest lewy obrońca na poziomie! Obrona zagrała na piątkę z plusem i miejmy nadzieję, że takich spotkań będzie coraz więcej.
Brak polotu z przodu
Cztery strzelone bramki w meczu? Hmmm. Pewnie Werner strzelił dwie, jedną Havertz, no i może Jorginho z karnego. Zgadza się, ale tylko to ostatnie. Nasi napastnicy nie stwarzali sobie zbyt wielu okazji i poza wywalczonymi rzutami karnymi nie byli za bardzo widoczni w tym spotkaniu. Na pochwałę zasługuje Kai Havertz, który brał na siebie ciężar gry i był bardzo zaangażowany w każdą akcję drużyny. To on wprowadzał tę odrobinę polotu, której reszcie zawodników w ofensywie brakowało. Pierwsza połowa była biciem głową w mur podobnie jak w spotkaniu z West Bromem. Brakowało szybkich podań między formacjami i zaskoczenia rywala strzałem z daleka czy niekonwencjonalnym zagraniem. Nie można powiedzieć, że pomysłu na grę nie było, bo zamysł jakiś w tym wszystkim był. Brakowało po prostu konkretów. W drugiej połowie wyglądało to wszystko dużo lepiej, jednak wciąż nie było to coś, co zwaliło by kibiców z nóg.
Werner nie jest skrzydłowym
Kolejne spotkanie Timo na skrzydle, w którym się męczy. Niemiec lubi grać na boku, często schodzi do linii, ale nie jest to jego nominalna pozycja. Julian Nagelsmann pozwalał mu na więcej swobody gdy obok niego występował drugi napastnik i wtedy Timo grał jako boczny napastnik. U Lamparda musi trzymać się pozycji i widać, że gra z boku nie służy rozwojowi nowego nabytku Chelsea. Co więcej, Niemiec nie jest obdarzony bajeczna techniką i nie mija rywali z taką łatwością, z jaką robią to inni skrzydłowi. Napastnik potrafi mijać obrońców zwodami, ale dryblingów w stylu Pulisica czy Ziyecha u niego nie zobaczymy. Kolejna kwestią jest to, że Werner potrzebuje przestrzeni do gry. Nie czuje się dobrze w ataku pozycyjnym, w którym drużyna dominuje rywala przez większość spotkania.
Jorginho nie powiedział jeszcze ostatniego słowa
Pomocnik zagrał naprawdę solidne spotkanie. Oprócz dwóch bramek z rzutów karnych, Jorge zaliczył kilka świetnych prostopadłych podań. Jest to drugie spotkanie z rzędu, w którym występuje i jest za nie chwalony. Bardzo szybko doskakiwał do zawodników Palace i pomagał każdej formacji w zespole. Nie podawał każdej piłki do tyłu, nie zanotował wielu nieprzemyślanych strat i był pewnym punktem w zespole. Występ ten sprawił, że Włoch jest najlepszym strzelcem The Blues w tym sezonie Premier League. Jorginho na pewno będzie ważnym graczem w tym sezonie i jeszcze nie raz udowodni swoją wartość.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Kwestia z Jorginho jest taka, że za każdym razem kiedy rywal przyśpiesza, on się gubi. Kiedy prowadzimy grę i rywal jedynie raz za czas wychodzi z jakąś kontrą to jest solidnie, ale gdy gramy z przeciwnikiem, który szybko wymienia piłkę i naciska, to chłop jest załatwiony. Uważam, że patrząc na potencjał ofensywny, niezłym pomysłem jest granie dwoma defensywnymi pomocnikami z tyłu, jednak mam obawy jak to będzie wyglądało, gdy przeciwnikiem nie będzie Crystal Palace tylko np. Manchster City, Leicester czy Liverpool.