+/- Bournemouth 2:2 Chelsea

Autor: Marcin Niemczyk Dodano: 01.03.2020 12:56 / Ostatnia aktualizacja: 01.03.2020 19:44

Po wygranej z Tottenhamem na Stamford Bridge, fani The Blues oczekiwali, że drużyna wróci na zwycięskie szlaki i wykorzysta potknięcie Leicester, które w piątek na Carrow Road uległo beniaminkowi z Norwich 0:1. Drużyna Franka Lamparda znów zawiodła i tym samym pokazała, że wciąż gra w kratkę. Po remisie na Vitality nie można oczekiwać zbyt wielu plusów, ale i takie się tutaj znajdą.

 

Pierwsza połowa (+)

 

Mimo tego, że mecz zaczął się pod dyktando Wisienek, to Chelsea dość szybko odzyskała kontrolę nad spotkaniem. The Blues zdominowali pierwszą połowę utrzymując się przy piłce przez 75% czasu, wymieniając blisko trzy razy więcej podań niż rywal oraz stwarzając sobie dziewięć sytuacji bramkowych, z których jedna zakończyła się golem na 1:0. Kiedy piłkarze schodzili do szatni, chyba nikt nie spodziewał się, że Wisienki w drugiej połowie z taką łatwością będą mogły w trzy minuty odwrócić losy spotkania.

 

Marcos Alonso (+)

 

Można już chyba śmiało powiedzieć, że jesteśmy świadkami przebudzenia Hiszpana. Bez dwóch zdań zawodnik tego spotkania. Strzelec dwóch bramek oraz piłkarz, na którym Chelsea mogła w tym meczu po prostu polegać. 100% udanych dryblingów, taka sama skuteczność długich podań oraz pięć wykreowanych szans dla kolegów, mówią same za siebie. Gra w defensywie to nadal element, nad którym 29-latek musi stale pracować, ale wczorajsze dwie bramki wynagradzają wszelkie błędy Hiszpana.

 

Niedokładność i brak koncentracji (-)

 

Chelsea zbyt łatwo oddawała piłkę rywalom konstruując ataki pozycyjne. Niektóre podania Kovacicia i Jorginho zostawały przecinane już przez pierwszego zawodnika znajdującego się naprzeciwko nich. Do tego akapitu można dodać Oliviera Giroud, który na początku drugiej połowy miał fantastyczną okazję ku temu, by strzelić bramkę po podaniu Alonso i zamknąć mecz już w 48. minucie.

 

Rzuty rożne (-)

 

Chelsea w tym sezonie straciła już dziewięć bramek po rzutach rożnych i pod tym względem jest najgorsza w całej Premier League.

 

Jorginho (-)

 

Brazylijczyk z włoskim paszportem zasługuje niestety na szczególne wyróżnienie w tym tekście. Był to jeden z najsłabszych, jak nie najsłabszy mecz w wykonaniu 28-latka. Po jednym ze swoich niedokładnych podań obejrzał 10. żółtą kartkę w tym sezonie Premier League, która wyklucza go na dwa najbliższe spotkania z Liverpoolem i Evertonem.

 

Fikayo Tomori (-)

 

Nie takiego powrotu wychowanka Chelsea do składu życzyli sobie kibice. 22-latek był po Jorginho najsłabszym zawodnikiem na boisku, notując m.in. stratę w polu karnym, która mogła skutkować utratą bramki. Przy drugiej bramce dla Bournemouth z łatwością dał się ograć na 25. metrze Philipowi Billingowi, który posłał podanie do Stacey’ego, a ten wyłożył piłkę jak na tacy Kingowi.

 

Zmiennicy (-)

 

Lampard już w 64. minucie meczu przeprowadził dwie pierwsze zmiany. Za najsłabszych w tym spotkaniu Jorginho i Tomoriego, na boisku zameldowali się Willian i Barkley. Brazylijczyk nie pokazał kompletnie nic z tego, do czego przyzwyczaił nas na początku sezonu. Anglik zaś, dobrze rozgrywał piłkę w poprzek boiska, ale nic szczególnego z tego nie wynikło. Oddał kilka strzałów na bramkę Ramsdale’a, z których tylko jeden można zaliczyć do udanych. Na boisko w 72. minucie wszedł Michy Batshuayi, który tak, jak pozostała dwójka, nic nie pokazał. Zdobył bramkę z dwumetrowego spalonego i tyle go w tym meczu widziano.

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close