+/- Chelsea 4:4 AFC Ajax

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 05.11.2019 23:15 / Ostatnia aktualizacja: 05.11.2019 23:15

Wtorkowy wieczór z Ligą Mistrzów na Stamford Bridge był pełen emocji. Mało kto chyba spodziewał się, że padnie aż osiem bramek, będą podyktowane dwa rzuty karne i jedna z drużyn skończy mecz w dziewiątkę. Nie mogliśmy narzekać na emocje, niedosyt jednak pozostaje, bo było bardzo blisko wyszarpania trzech punktów.

 

Niefrasobliwość w defensywie

Dużo pecha, sporo niedokładności i brak organizacji. Nasza obrona nie wyglądała dziś najlepiej. Straciliśmy cztery bramki, w tym dwie samobójcze. Ajax imponował skutecznością, ale z pewnością tęskno nam trochę za sezonami, gdzie traciliśmy naprawdę mało goli. Ofensywa za to piorunująca, nawet pomijając fakt grania w przewadze. Mimo wszystko w tym sezonie Kepa raczej nie zgarnie Złotych Rękawic. Młodzi defensorzy pod dowództwem Cesara Azpilicuety ten sezon mogą traktować jako okazja do nauki. Jest sporo do poprawy, ale jeszcze może być pięknie. MINUS

 

Pozytywna reakcja

Czerwone kartki i rzuty karne ułatwiły nam dziś nieco sprawę. Choć Ajax prezentował się świetnie z przodu i miał więcej szczęścia, to nasze reakcje na stracone gole były bardzo dobre. Atakowaliśmy, czasem bijąc trochę głową w mur, ale w tym szaleństwie jest metoda. Metoda na kąsanie rywala. Oddaliśmy aż 22 strzały, 10 było celnych. Strzelamy dużo, tracimy sporo, ale zespół ma charakter. PLUS

 

Niepewna sytuacja w grupie

Trzy drużyny mają teraz po siedem punktów. Zarówno Chelsea, Ajax jak i Valencia mają równe szansę na wyjście z grupy. Jeden zespół z tego wyścigu odpadnie, a dzisiejszy remis nie ułatwił nam sprawy. Trzy punkty dzisiaj dałyby nam większą swobodę i mniej nerwów w kolejnych meczach, a tak wciąż musimy drżeć o awans. Oby kolejne mecze były już tylko wygrane. MINUS

 

Dobre zmiany

Na początku drugiej połowy na placu gry pojawił się Reece James. Odpłacił się on za zaufanie i pół godziny później wpisał się na listę strzelców. Ponadto dał więcej jakości niż Marcos Alonso. Kontuzjowanego Masona Mounta zastąpił Callum Hudson-Odoi i to dzięki niemu arbiter podyktował drugi rzut karny, który pewnie wykorzystał Jorginho. Włoch z resztą pierwszego karnego wykonał równie pewnie. Hudson-Odoi był bardzo aktywny i mógł również zdobyć gola i choć ta sztuka mu się nie udała, to wniósł sporo świeżości na boisko i pokazał, że zasługuje na więcej minut, a może nawet pierwszy skład. Michy Batshuayi zagrał co prawda tylko kilka minut, ale jako zmiennik spisuje się świetnie niemal za każdym razem. Jest ruchliwy i przydatny w ofensywie. Lampard miał dziś nosa, wiedział kogo puścić w bój. PLUS

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close