Plan wykonany, ale nie bez problemów. Wnioski po meczu z Lille
Dodano: 03.10.2019 12:05 / Ostatnia aktualizacja: 04.10.2019 08:03Frank Lampard zdobył wczoraj pierwsze punkty w Lidze Mistrzów jak trener, kiedy to jego Chelsea wygrała na wyjeździe z Lille. Pomimo zwycięstwa "The Blues" pokazali kilka swoich mankamentów, które mogły zaważyć na końcowym wyniku spotkania. Zacznijmy jednak od pozytywów.
Tomori's on fire, your defence is terrified
Wstawienie nazwiska młodego Anglika do słów popularnej wśród północnoirlandzkich kibiców piosenki (link) nie jest przypadkowe. Tomori w ostatnich meczach pokazuje, że potrafi nie tylko świetnie bronić, ale także ma odpowiednią jakość, by pomóc drużynie także z przodu. O ile ktoś może powiedzieć, że gol przeciwko Wolves był zasługą szczęścia, tak wczorajsza asysta do Abrahama świetnie pokazała potencjał Fikayo. Urodzony w Kanadzie zawodnik lubi także wyprowadzać piłkę głęboko na połowę przeciwnika, co kilkukrotnie pokazał we wczorajszym meczu, a czego efektem była pierwsza bramka Abrahama we wcześniej już wspomniany meczu z Wolverhampton. Trzeba jednak trochę zganić Tomoriego – wczoraj sprokurował dwie sytuacje, po których zespół musiał ratować Kepa Arrizabalaga.
Długo wyczekiwany Hudson-Odoi
Nie ma chyba kibica Chelsea, który nie czekał na powrót Calluma Hudsona-Odoia do meczowej kadry "The Blues". Młody skrzydłowy podbił serca fanów w zeszłym sezonie i nie wydaje się, aby wkrótce miało się to zmienić. Anglik pełni na razie tylko funkcję rezerwowego, co nie dziwi biorąc pod uwagę jego niedawną kontuzję, jednak wydaje się, że wkrótce może zawitać w pierwszym składzie na stałe. Pomimo małej liczby otrzymywanych minut Hudson-Odoi wykorzystuje je w stu procentach i jest wartością dodaną w drużynie. Pokazały to mecze z Brighton i Lille – w obu zanotował on asysty, z których co ciekawe, dwa razy skorzystał Willian.
Co z tymi stałymi fragmentami?
Oglądając wczorajszy mecz można było odnieść wrażenie, że przy rzutach rożnych wykonywanych przez Lille, zawodnicy Chelsea nie do końca wiedzą, co mają robić. Taka sytuacja powtarza się już w kolejnym meczu i znowu skutkuje ona straconym golem. Wydaje się, że krycie strefowe zaproponowane przez Franka Lamparda nie do końca zdaje egzamin, czego przykładem może być sytuacja w meczu z Liverpoolem, w którym to N'Golo Kante przy rzucie rożnym krył... Virgila van Dijka. Oczywiście, jeśli ta taktyka by się sprawdzała, nie moglibyśmy mieć żadnych pretensji, jednak wydaje się, że trzeba poszukać innego rozwiązania.
Prezenty dla rywali
Chelsea odniosła wczoraj zwycięstwo, ale jest to duża zasługa Kepy – Hiszpan dwukrotnie ratował drużynę w sytuacjach sam na sam z napastnikiem przeciwników. Jeśli byłyby to okazje stworzone po koronkowych akcjach rywali, to moglibyśmy mieć mniejsze pretensje do defensywy, jednak obie te szanse podarowane zostały po karygodnych błędach środkowych obrońców. Powtarzam to chyba w każdych wnioskach, ale z niecierpliwością wyczekuję powrotu Antonio Rudigera, który wprowadziłby spokój w szeregach obronnych.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Najważniejsze że udało się wygrać.