
Konferencja prasowa Enzo Mareski przed meczem z Benficą
Dodano: 29.09.2025 19:11 / Ostatnia aktualizacja: 29.09.2025 19:11Przed wtorkowym meczem 2. kolejki Ligi Mistrzów z Benficą, Enzo Maresca tradycyjnie spotkał się z dziennikarzami, by odpowiedzieć na pytania dotyczące spotkania na Stamford Bridge.
Jakie to uczucie mierzyć się z José Mourinho?
— To będzie przywilej zmierzyć się jutro z José. To legenda tego klubu, jak i wielu innych drużyn.
Czy odczuwacie presję, aby jutro wygrać?
— Staramy się zawsze przygotowywać do każdego mecz tak, by go wygrać. Mam nadzieję, że uda nam się to również jutro.
Jesteś przyzwyczajony do tego, że wszędzie widać wiele zdjęć byłych trenerów z trofeami. Jak bardzo chcesz dołożyć tam swoje miejsce, czy to z pucharem Ligi Mistrzów, czy z Premier League, jak Mourinho?
— Szczerze mówiąc, już czuję się szczęściarzem, że po jednym sezonie mam zdjęcia z trofeum za Klubowe Mistrzostwa Świata czy Ligę Konferencji. Ale oczywiście celem jest, by pewnego dnia cieszyć się wspólnie także z takich chwil jak zdobycie większych trofeów.
Powrót Mourinho na Stamford Bridge to spora dawka romantyzmu. Jak to odbierasz?
— Tak jak mówiłem wcześniej, to dla mnie ogromny przywilej reprezentować ten klub w Lidze Mistrzów i mierzyć się z tak fantastycznym trenerem, jakim jest José.
Czego spodziewasz się po Benfice prowadzonej przez Mourinho?
— Przygotowania są trudniejsze, bo José dopiero co objął drużynę i prowadził ją w zaledwie trzech, czterech meczach. Wcześniejsze spotkania były jeszcze z poprzednim trenerem. Analizowałem też mecze José z czasów Manchesteru United, Tottenhamu czy Romy. Na pewno czeka nas zupełnie inne starcie niż to w Klubowych Mistrzostwach Świata.
Kibice jutro mogą śpiewać nazwisko Mourinho. Jak bardzo chcesz, by śpiewali twoje? Co musisz zrobić, żeby to się stało?
— Prawdopodobnie trzeba dalej zdobywać trofea. Pamiętam moment z zeszłego sezonu, na wyjeździe w Southampton, kiedy kibice zaczęli śpiewać „we have our Chelsea back”. Szczerze mówiąc, to już dla mnie ogromna satysfakcja. Jeśli śpiewają coś takiego, to znaczy, że jako drużyna i klub robimy coś naprawdę ważnego.
Ale jednak byłoby wyjątkowo usłyszeć także twoje nazwisko, prawda?
— Oczywiście, że tak. Ale powtórzę, jeśli śpiewają „we have our Chelsea back”, to ja jestem już szczęśliwy. Kiedyś na pewno przyjdzie czas, że będą śpiewać moje nazwisko jeszcze częściej, ale to nie jest moim celem. Celem jest wygrywanie i sprawianie, by kibice byli dumni.
Czy potrzebna jest rotacja, by uniknąć kolejnych kontuzji?
— Musimy utrzymywać wysoki poziom, bo Liga Mistrzów tego wymaga. Niestety w tym momencie mamy wielu zawodników z urazami. Dziś po południu ocenimy stan Moisésa Caicedo, João Pedro i Andrey'a Santosa. Każdy z nich zmaga się z drobnymi problemami i zobaczymy, czy będą dostępni jutro. Ale mamy szeroką kadrę i jesteśmy gotowi, by sobie poradzić.
Jak oceniasz początek Estêvão Williana w Chelsea?
— Podtrzymuję swoją opinię: radzi sobie znakomicie. To nie jest łatwe, przyjść jako 17-18-latek do Europy, do tak dużego klubu jak Chelsea i od razu pokazywać taką jakość. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni, to świetny chłopak i wnosi mnóstwo energii. Może grać na pięciu ofensywnych pozycjach, co jest dla nas bardzo cenne.
Jakie przesłanie kierujesz teraz do zawodników? Jak utrzymujesz ich w dobrym nastroju?
— Przede wszystkim musimy być pozytywni nastawieni, bo tego drużyna potrzebuje. Klub pokazał mi statystyki: w ostatnich sześciu miesiącach przegraliśmy pięć meczów, z czego cztery po czerwonych kartkach. Jasne, każdy chce wygrywać, ale nie ma powodów do paniki. Presja w Chelsea jest zawsze, piłkarze i trener muszą wygrywać. Ale patrząc na okoliczności, nie ma powodów do negatywnego myślenia.
Jak taktycznie oceniasz Benficę?
— Spodziewamy się różnych wariantów, grali już w 4-3-3, 4-2-3-1, mogą też ustawić się piątką z tyłu. Mamy przygotowane plany na te różne opcje. José udowodnił przez lata, że potrafi świetnie dopasowywać ustawienia, więc musimy być gotowi na różne scenariusze.
Jaki masz pomysł na unikanie czerwonych kartek?
— Po meczach z Manchesterem United i Brighton, gdzie graliśmy w dziesiątkę, wiem, że mogłem podjąć lepsze decyzje. To dla mnie też nauka, bo dla żadnego trenera nie jest normalne prowadzić drużynę w osłabieniu. Niestety, nam zdarzyło się to już kilka razy. Statystyki pokazują, że w ostatnich sześciu miesiącach przegraliśmy pięć spotkań, z czego cztery po czerwonych kartkach — z Newcastle, Flamengo, United i Brighton. Jedyny mecz, który przegraliśmy w równych składach, to wyjazd z Bayernem. Dlatego powtarzam: nie ma powodów do paniki, choć wiem, że futbol to szalony świat.
— Jeśli w takim okresie przegrywasz pięć razy i musisz się tłumaczyć, to znaczy, że świat futbolu naprawdę bywa absurdalny. Ale ja nie czuję potrzeby się bronić, bo mam bardzo dobre odczucia względem drużyny. Widzę progres w porównaniu z poprzednim sezonem. Piłkarze mają więcej doświadczenia, a ja jako trener czuję się lepiej, bo cały czas się uczę. Wiem, że mam jeszcze wiele do poprawy, chociażby w prowadzeniu zespołu w dziesiątkę. To część procesu i jestem przekonany, że będziemy coraz lepsi.
Co mówisz zawodnikom i czego od nich wymagasz, by grali na poziomie Ligi Mistrzów?
— Potrzebujemy wysokiego poziomu, to jasne. Ale mamy w drużynie młodych piłkarzy, którzy mimo wieku mają już doświadczenie w tej rywalizacji. [Jorrel] Hato grał w Lidze Mistrzów z Ajaksem i jestem pewien, że będzie wielkim zawodnikiem dla Chelsea. Mamy też takich piłkarzy jak [Alejandro] Garnacho czy [Jamie] Gittens, którzy mimo młodego wieku zdążyli wystąpić w tych rozgrywkach. João Pedro może jeszcze nie grał w Lidze Mistrzów, ale dołączył do nas i pomógł wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata. To wszystko są utalentowani gracze, którzy będą coraz bardziej pomagać drużynie i klubowi. Z każdym kolejnym meczem będą coraz lepsi.
Jak wygląda obecnie twoja relacja z kibicami? W sobotę po meczu dało się słyszeć oznaki niezadowolenia.
— Myślę, że najczęściej reakcja kibiców zależy od wyników. I w pełni to rozumiem, po porażce normalne jest, że fani nie są szczęśliwi. Ale ja też nie jestem szczęśliwy, piłkarze nie są szczęśliwi, klub również nie jest. Rok temu śpiewali „we have our Chelsea back”, później przyszła gorsza seria i znów było niezadowolenie. To dla mnie naturalna reakcja na wyniki. Jeśli po pięciu porażkach w sześciu miesiącach nie bylibyśmy źli, to właśnie byłby brak równowagi. Futbol znam od 40 lat i wiem, że tak to działa. Jedyne, co możemy zrobić, to pracować jeszcze ciężej, uczyć się, poprawiać i przede wszystkim wygrywać mecze, bo to w tej branży liczy się najbardziej.
Czy Mourinho położył fundamenty pod sukcesy Chelsea?
— Mogę tylko powiedzieć to, co już wspomniałem. José to legenda tego klubu, ale też Interu, z którym wygrał Ligę Mistrzów. To legenda różnych drużyn na świecie, co pokazuje, jak wielkim był i jest menedżerem. Co do tego, na co zasłużył, nie jestem tu po to, by to oceniać. On już udowodnił, jak ważnym trenerem był dla Chelsea.
- Źródło: football.london

Caicedo: Wiemy, że oczekuje się od nas trofeów więc musimy ciężko pracować, by je zdobywać
02.10.2025 19:02
Cucurella: Myślę, że pokonanie Liverpoolu jest jak najbardziej możliwe
02.10.2025 16:22
Gdzie oglądać Ligę Konferencji 2025/26 za darmo? Odbierz Voucher na 90 dni!
02.10.2025 14:41
BBC: Enzo Fernández cały czas umacnia swoją pozycję w Chelsea
01.10.2025 16:30
Garnacho: Zawsze jestem gotowy do gry, niezależnie od tego czy wchodzę z ławki, czy gram od początku
01.10.2025 15:37
Badiashile: Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwy mecz
01.10.2025 11:31
Neto: Zespół wykazał się pełnym zaangażowaniem
01.10.2025 11:14
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.