Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Liverpoolem

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 25.02.2022 18:16 / Ostatnia aktualizacja: 25.02.2022 18:16

Już w niedzielę na Wembley odbędzie się finał Carabao Cup, w którym zmierzą się Chelsea i Liverpool. W piątkowe popołudnie odbyła się konferencja prasowa, na której Thomas Tuchel odpowiadał na pytania dziennikarzy.


Jakie są najnowsze informacje na temat sytuacji kadrowej?


– Odbyliśmy dzisiaj sesję treningową, w której udział wzięli wszyscy poza Benem Chilwellem. To dla nas naprawdę dobre wieści.


Czy Hakim Ziyech i Mateo Kovacić czują się już dobrze?


– Dzisiaj już wydobrzeli. Nie mieli zajęć indywidualnych, tylko od razu dołączyli do reszty zespołu. Nasza obecna sytuacja budzi same pozytywne reakcje i liczymy, że właśnie tak pozostanie. Przed nami jeszcze jutrzejsza sesja treningowa, a na niedzielę prawdopodobnie wszyscy będą gotowi.


Co u Romelu Lukaku po tych kilku trudnych dniach?


– Powiedziałbym, że dobrze, tak jak u wszystkich innych. Wszyscy wiemy, że jest on dla nas bardzo ważnym zawodnikiem. Obecnie, gdy płacisz tak dużo pieniędzy za jednego gracza, skupia się na nim uwaga wielu osób.


– Jeśli spojrzysz z szerszej perspektywy, zobaczysz, że zagrał wiele meczów z rzędu od pierwszej minuty. Podobna sytuacja miała miejsce z udziałem Jorginho, jednego z naszych kapitanów, który w ostatnim czasie nie grał tak dużo, bo czuł się psychicznie i fizycznie zmęczony. Uwaga skupia się na Lukaku, ale położenie Jorginho jest bardzo podobne. Czasem nie jest to sprawiedliwe, to idzie za daleko.


– Obaj rozumieją, że są częścią drużyny. Zdaje sobie sprawę ze skupionej na nich uwagi, ale z naszej strony wszystko jest jasne. Podejmowane decyzje są jasne i gracze je akceptują. Od momentu dołączenia do Chelsea, musisz zaakceptować, że drużyna jest najważniejsza. Dlatego nie mamy do siebie żadnego wzajemnego żalu, czy innych negatywnych uczuć. Wielu zawodników chciało znaleźć się na boisku w ostatnich spotkaniach, ale mogę wystawić tylko jedenastu, to się nigdy nie zmieni.


We Włoskich gazetach pojawiły się nagłówki, że Lukaku nie ustatkował się w Chelsea. Akurat wtedy, gdy nie wystąpił w meczu. Jak ty to rozumiesz?


– Nie czytałem takich nagłówków i zupełnie nie przejmuję się reakcją zawodników. Być może to jest najlepsze rozwiązanie tej sytuacji. Ufam swoim piłkarzom i ich skupieniu na przygotowaniach. Z drugiej strony, nie ma innego wyjścia. Okno transferowe zostało zamknięte, a każdy jest bardzo zaangażowany w cele, które chcemy wspólnie osiągnąć.


– Prawda jest taka, że tylko razem jesteśmy w stanie zdziałać wielkie rzeczy. Uda się to tylko z Lukaku, Jorginho i każdym innym w dobrej formie. Jeśli każdy w odpowiedni sposób wywiąże się ze swoich zadań, będziemy naprawdę silną drużyną i możemy spełnić nasze marzenia. Taki jest cel. Nie ma więc potrzeby, by rozpraszać się takimi nagłówkami i odciągać się od przygotowań. Jesteśmy teraz spokojni, wraca nasza jakość. Kontuzjowani zawodnicy także wracają do składu i staramy się poprawiać z dnia na dzień.


Finał Ligi Mistrzów ma zostać przeniesiony po ataku Rosji na Ukrainę. Czy tak powinno się postąpić?


– Tak, zdecydowanie. Myślę, że nie ma gorszego powodu, by zmienić miejsce rozgrywania tego spotkania. To co się dzieje, jest straszne i dużo o tym myślimy. Decyzja jest całkowicie zrozumiała. Obecnie nie skupiamy się akurat na finale. Miło, że o tym wspominasz, ale jest to trudne, tak jak w ostatnich dwóch sezonach przez światową pandemię. Tamte okoliczności były bardzo nieprzyjemne, teraz jest jeszcze gorzej. Są ważniejsze rzeczy, niż finał Ligi Mistrzów.


Czy Kepa rozpocznie niedzielny mecz w bramce?


– Po pierwsze, nie mogę powiedzieć. Decyzja zostanie podjęta przed meczem, ale rozumiem pytanie. Poprzedni turniej, Klubowe Mistrzostwa Świata, był bardzo krótki. Kepa zagrał w półfinale i doprowadził nas do finału, w którym po powrocie z Pucharu Narodów Afryki wystąpił Edou.


– Jesteśmy obecnie w podobnej sytuacji. Ostateczna decyzja, jak zawsze, zapadnie po ostatniej sesji treningowej. Nie musimy zajmować się tym w tej chwili. Kepa świetnie sobie poradził w czasie, gdy Edou był niedostępny. Jest to jednocześnie bardzo komfortowa i niekomfortowa sytuacja.


Czy zasługuje na grę? Czy raczej nie możesz patrzeć w sentymentalny sposób?


– To są dwa bardzo łatwe do odpowiedzi pytania. On zdecydowanie zasługuje, by grać, a ja faktycznie nie mogę być sentymentalny. Muszę robić to, co według mnie jest najbardziej odpowiednie dla zespołu. Wiem, że pozycja bramkarza jest bardzo wyeksponowana.


– Jeśli Kepa byłby zawodnikiem grającym w polu tak jak pozostała dziesiątka graczy, nie byłoby takich dyskusji. Chwalilibyśmy go, a on czułby to, dostając znacznie więcej minut. Gra teraz na pozycji, na której nie dochodzi do wielu zmian. Tak bardzo jak zasługuje na grę, tak bardzo ja nie mogę być sentymentalny.


Cieszysz się z możliwości rywalizacji z Jurgenem Kloppem? Często ze sobą rozmawiacie?


– Nie mamy ze sobą częstego kontaktu. Gra z drużynami prowadzonymi przez Jurgena to nie tylko czysta przyjemność, ponieważ masz okazję spotkać się z trudnym rywalem, ale także duże wyzwanie, któremu bardzo chcesz sprostać. Ostatnie mecze pokazują, że potrafimy rywalizować z Liverpoolem na wysokim poziomie. Chcemy dalej podążać tą drogą. Jestem wdzięczny zarówno za możliwość spotkania z nim, jak i bycia na Wembley.


Co mówisz swoim piłkarzom przed meczami takimi jak ten?


– Prowadzimy dużo rozmów na porządku dziennym. To nie jest tak, że nagle dzień przed lub w dniu finałowego spotkania przeprowadzasz wielką mowę motywacyjną. Przygotowujesz się do tego wydarzenia dużo wcześniej. Dzięki temu dotarliśmy aż tutaj. Z czasem potrzeba coraz więcej wypracowanych zachowań i wprowadzonych zasad: zaufania przede wszystkim samemu sobie oraz swobody, ponieważ napięcie ciągle wzrasta. Przekazujemy mniej informacji, ale bardziej sobie ufamy.


– To nie jest czas na szalone pomysły i rozmowy. Ale od czasu do czasu następują od tego wyjątki. Wszystko zależy do tego co czujesz odnośnie swojej drużyny, jakie było podejście, kim jest nasz przeciwnik. Nie mogę udzielić więcej informacji.


Liverpool ma za sobą świetną passę, być może są nawet faworytami. Czy ten fakt wam pomaga?


– Nie wiem czy są faworytami w 51 czy 55 procentach, jest to kwestia ich obecnej formy i wyników. Wszyscy jednak wiemy, że tak jak w meczu z Lille, gdzie my byliśmy faworytami, oni zagrali na maksimum swoich możliwości. Startowali z pozycji underdoga i nie chcieli traktować tego jako swoją niedoskonałość.


– Tak samo będzie z nami. Mamy podstawy, by sądzić, że jesteśmy w stanie pokonać Liverpool. Ostatnie trzy spotkania pomiędzy nami i nimi zakończyły się remisem, a każde było bardzo wyrównane. Żadne nie miało jednak miejsca na Wembley. Tak czy inaczej, znajdziemy sposób na zwycięstwo, a dobrze zdajemy sobie sprawę, ile wysiłku kosztuje walka z nimi. Jesteśmy pewni, że nie brakuje nam niczego, by osiągnąć cel. Musimy to pokazać. Oni pewnie podchodzą w bardzo podobny sposób, a taki mecz w finale na pewno będzie interesujący.


Czy Reece James będzie dostępny na niedzielę? Czy jeśli tak, jak dużym wzmocnieniem będzie?


– Bardzo dobre pytanie. Nawet jeśli bym chciał, nie sądzę, bym mógł na nie teraz odpowiedzieć. W dwóch ostatnich sesjach treningowych wyglądał niesamowicie. Jeśli tak samo będzie podczas następnego treningu, to zobaczymy czy będę na tyle szalony, by wystawić go od początku meczu, czy w tej dyskusji wygra moja rozsądniejsza strona i wprowadzimy go krok po kroku.


– To byłby duży krok naprzód i szczerze mówiąc wyglądał tak pewnie, tak mocno i był tak zaangażowany w zajęcia, że jestem skłonny to zrobić. Zobaczymy, mamy jeszcze trochę czasu. Najważniejsze, że do nas wrócił i dobrze się czuje. Nadal mamy dwa dni na podjęcie decyzji.


Czy Kai Havertz udowodnił swoją wartość na tyle, by wystartować w finale?


– Czy udowodnił swoją wartość? Zdecydowanie tak. Nie oznacza to jednak, że na pewno zacznie mecz w wyjściowym składzie. O tym również zadecydujemy później. Będzie to zależeć od tego, ile grał i jakich zawodników potrzebujemy do obranej taktyki. Z całą pewnością mogę stwierdzić jednak, że w ostatnich tygodniach naprawdę dużo zrobił.

klubson
Author: klubson

Mateusz Kluba

 

Kibic Chelsea od 2012 roku. Jako dziecko skakałem przed TV, gdy Fernando Torres wprowadzał The Blues do finału Ligi Mistrzów w 2012 roku.


W ChelseaPoland.com od listopada 2021 r. a od września 2024 r. redaktor naczelny.


Poza piłką nożną - żużel oraz lekka atletyka, w której jestem sędzią.


Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close