Di Matteo: Zatrudnienie Lamparda zjednoczyło wszystkich w Chelsea

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 12.09.2019 23:21 / Ostatnia aktualizacja: 12.09.2019 23:21

Były trener i piłkarz Chelsea Roberto Di Matteo udzielił obszernego wywiadu serwisowi "The Athletic". Włoch po ponad trzech latach przerwy szykuje się do powrotu na ławkę trenerską.

 

Przypomnijmy, że to Włoch jako tymczasowy trener poprowadził The Blues do pierwszego w historii klubu triumfu w Lidze Mistrzów.

 

Obecnie Di Matteo od ponad trzech lat pozostaje bez zatrudnienia, odkąd został zwolniony z pogrążonej w kryzysie Aston Villi. Włoch uważa natomiast, że jego były klub postąpił słusznie zatrudniając Franka Lamparda.

 

– Frank stanie się wielkim menedżerem. To bardzo zrównoważony facet – ma wyczucie, jest inteligentny i bardzo ciężko pracuje. Uważam że Chelsea postąpiła słusznie zatrudniając go, bo jego osoba wszystkich zjednoczyła.

 

Di Matteo wypowiadał się też w dobrym tonie o innej legendzie The Blues Johnie Terrym, który obecnie jest asystentem Deana Smitha w Aston Villi.

 

– Jeśli masz szansę zgarnąć JT, to go bierzesz. To gość, który ułatwia trenerowi całą pracę. On też będzie kiedyś wielkim trenerem. Już kiedy był piłkarzem prowadził notatki z sesji treningowych i nabył ogromne doświadczenie dzięki współpracy z trenerami, u których grał.

 

Po długiej przerwie były szkoleniowiec Aston Villi, Schalke czy Chelsea szykuje się do powrotu. Zastrzega jednak, że nie powinno się sądzić jego umiejętności przez pryzmat jego triumfu w Lidze Mistrzów.

 

– Ze swojego doświadczenia w trenerce nauczyłem się, że jestem intensywny. Chciałbym cieszyć się pracą trochę bardziej niż kiedy zaczynałem i żeby moi piłkarze czerpali z niej więcej przyjemności. Preferuję ofensywny futbol. Patrzcie na moją pracę w West Bromwich i w MK Dons. W obu przypadkach byliśmy drużynami z drugą najwyższą liczbą strzelonych goli w lidze.

 

– Wygrałem z Chelsea Ligę Mistrzów, więc wszyscy patrzą na mnie przez pryzmat dwumeczu z Barceloną i finału z Bayernem. Ale dwa ważne mecze nie definiują ani trenera ani drużyny. Popatrzmy na mecz z Napoli, wygraliśmy 4:1, musieliśmy cały mecz atakować i udało nam się to bardzo dobrze. W następnym sezonie też często graliśmy atrakcyjną piłkę. W Aston Villi też można było dostrzec dobre symptomy.

 

– W Schalke przestraszyliśmy na śmierć Real Madryt kiedy wygraliśmy 4:3 na Bernabeu. Sam Carlo Ancelotti powiedział mi to po meczu. Przez porażkę 0:2 w pierwszym meczu do awansu zabrakło niewiele. Dla mnie nie ma lepszego uczucia niż wygranie meczu piłki nożnej w który jesteś zaangażowany. Kocham to, to moje życie. Teraz dla mnie czas na kolejny rozdział.

Źródło: "The Athletic"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close